Recenzja filmu

Notorious (2009)
George Tillman Jr.
Jamal Woolard
Derek Luke

Rockefeller z dzielni

Obraz George'a Tillmana Jr. ma wszystkie wady i zalety filmowych biografii gwiazd. Do czasu, gdy główny bohater zachowuje się jak nieodpowiedzialny gnojek, fabuła płynie jak flow na dobrym bicie.
Czy z otyłego handlarza narkotyków rapującego o zaspokajaniu panienek lekkich obyczajów można zrobić głos pokolenia? Biografia Notoriousa B.I.G., jednego z najważniejszych przedstawicieli hip-hopowej sceny na Wschodnim Wybrzeżu w USA w latach 90., dowodzi, że "niemożliwe nie istnieje". Biggie sprzedawał heroinę kobiecie w ciąży i zdradzał swoje kolejne partnerki, ale tak poza tym był sympatycznym chłopakiem z dzielni, który chciał żyć na przyzwoitym poziomie. Obraz George'a Tillmana Jr. ma wszystkie wady i zalety filmowych biografii gwiazd. Do czasu, gdy główny bohater zachowuje się jak nieodpowiedzialny gnojek, fabuła płynie jak flow na dobrym bicie. W wieku kilkunastu lat Notorious (wówczas znany wyłącznie jako Christopher Wallace) odkrywa, że ludzie bez kasy nie są szanowani. Aby zarobić więcej niż przeciętny śmieciarz czy nauczyciel, chłopak zaczyna się zajmować nielegalnym biznesem. Szybko okazuje się jednak, że dorosłość to nie tylko zwitka banknotów w jednej kieszeni dresu i gnat w drugiej. Przedwczesne ojcostwo, odsiadka w więzieniu, a potem groźba kolejnej sprawiają, że Chris postanawia zastąpić działki towaru mikrofonem. Przedefiniowanie życiowych priorytetów wypada na ekranie całkiem przekonująco: Wallace traktuje bowiem rapową zajawkę nie jako posłannictwo, lecz jako sposób na bezpieczne zarabianie dużych pieniędzy. Dlatego zgadza się m.in. nagrać zwrotki na podkładzie gwarantującym komercyjny sukces (pamiętne "Juicy"). Fani rapera zastanawiają się zapewne, jak twórcy przedstawili jego konflikt z inną legendą gatunku, Tupakiem Shakurem. Obaj artyści przyjaźnili się przez pewien czas, ale na skutek incydentu w studiu nagraniowym (dość mętnie pokazanego w filmie) stali się zaciekłymi wrogami. Początkowo bronią w starciu były piosenki (tzw. dissy), w których przeciwnicy obrażali się nawzajem. Starcie gigantów miało jednak krwawy finał – jeśli wierzyć autorom scenariusza, pogłoski o udziale Biggiego w zabójstwie Tupaca są jedynie wyssaną z palca plotką. Trzeba wszak pamiętać, że prace nad produkcją kontrolował przyjaciel Notoriousa i jego partner w interesach, P. Diddy.   Pewnie dlatego pod koniec filmu reżyser George Tillman Jr. stara się za wszelką cenę ocieplić wizerunek rapera – Wallace godzi się z matką i byłą dziewczyną, nagrywa nowy przebojowy materiał. Stąd już tylko krok, by przejść do historii. Szkoda, że w filmie brakuje analizy mechanizmów powstania tego 180-kilogramowego fenomenu z Bronksu. Jest tylko zbryzgany krwią monument. Ale może hip-hopowe legendy nie mogą się narodzić inaczej?
1 10
Moja ocena:
5
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Był już film po części na podstawie życia Eminema, później powstał obraz o początkach kariery 50 Centa... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones