Recenzja wyd. DVD filmu

Głos wolności (2006)
Michael Apted
Ioan Gruffudd
Romola Garai

Rozprawka hagiograficzna

Aż trudno uwierzyć, że postać tak niezwykła jak William Wilberforce musiała czekać ponad 100 lat na swoją filmową biografię. Z drugiej jednak strony – wciąż jeszcze musi poczekać na dobrą filmową
Aż trudno uwierzyć, że postać tak niezwykła jak William Wilberforce musiała czekać ponad 100 lat na swoją filmową biografię. Z drugiej jednak strony – wciąż jeszcze musi poczekać na dobrą filmową biografię. Obraz Michaela Apteda, reżysera o uznanej renomie, to bowiem film niezły, lecz pozbawiony pasji i rozgrywający osobistą historię Wilberforce'a w sposób bezpieczny, unikający kontrowersji. Być może miałkość filmu wynika z faktu, iż jest to typowy obraz okolicznościowy. Apted nakręcił go w 2006 roku z myślą o premierze w 2007 roku, kiedy to świętowano w Wielkiej Brytanii 200. rocznicę uchwalenia ustawy o handlu niewolnikami, która de facto kończyła erę niewolnictwa. "Głos wolności" stał się politycznie poprawnym ukoronowaniem uroczystości, opowiadając przyjemną dla oka i ucha bajeczkę o upartym polityku, któremu miłość dodała skrzydeł w walce po stronie abolicjonistów. Apted całkowicie ignoruje nawrócenie Wilberforce'a i jego zażartą wiarę w Boga. W filmie jest to sygnalizowane, jako typowa cecha anglikanina, podczas gdy jego konserwatyzm i zawziętość w sprawach wiary była przeogromna (jak zresztą większości konwertytów). Twórcy czynią też z Wilberforce'a jedynego championa abolicjonizmu, ukazując Thomasa Clarksona jako jego towarzysza, jednego z wielu pomniejszych współpracowników. Oczywiście takie są reguły filmu. Jednak reguły te wymagają również, by główny bohater był postacią wyrazistą. U Apteda heros jest niestety ledwie romantycznym wymoczkiem smęcącym po kątach, zupełnie bezbarwnym, gdyby nie fakt, że był abolicjonistą. Jednak "Głos wolności" mimo wszystko broni się. Sama siła i waga opowieści o walce z niewolnictwem jest tak przeogromna, że nawet Apted próbujący ze wszelkich sił rozwodnić i ułagodzić historię nie jest w stanie zatrzeć wrażenia, jakie postać WIlberforce'a i jego towarzyszy wywrze na widzach. Kilka scen, prostych w konstrukcji, wzrusza niemalże do łez. I aż szkoda, że cały film został zbudowany na dość chwiejnych fundamentach. Na szczęście obsada, nawet Ioan Gruffudd, radzi sobie dobrze. W sukurs słabemu scenariuszowi przychodzi muzyka i zdjęcia, dzięki którym film sprawia wrażenie bardziej atrakcyjnego. Dzięki temu "Głos wolności" nie irytuje, choć niestety pozostawia niedosyt. Cóż, może jeszcze kiedyś doczekamy się ciekawszej wersji historii życia Williama Wilberforce'a. Wydanie DVD "Głosu wolności" to typowy produkt dystrybutora. Otrzymujemy obraz anamorficzny (1,85:1) i dźwięk DD 5.1. Z dodatków jest zwiastun i zapowiedzi innych filmów dystrybutora.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones