Recenzja filmu

Terminator: Genisys (2015)
Alan Taylor
Arnold Schwarzenegger
Jason Clarke

T-2/10

Wybitny brytyjski komik Rowan Atkinson zapowiedział jakiś czas temu, że już nigdy więcej nie wcieli się w rolę poczciwego Jasia Fasoli. Swoją decyzję uargumentował tym, że w pewnym wieku nie
Wybitny brytyjski komikRowanAtkinson zapowiedział jakiś czas temu, że już nigdy więcej nie wcieli się w rolę poczciwego Jasia Fasoli. Swoją decyzję uargumentował tym, że w pewnym wieku nie wypada grać określonych ról, gdyż takie błaznowanie jak w popularnym serialu z lat dziewięćdziesiątych mogłoby się nam zacząć kojarzyć z demencją. I w konsekwencji podstarzały Jaś Fasola, zamiast śmieszyć, byłby po prostu smutny. Podobnie jest w przypadku Terminatora. Przy całej sympatii i szacunku do Arnolda Schwarzeneggera to podstarzały T-800 powinien co najwyżej pomagać ściągać koty z drzew, a nie wybierać się na misję, która ma przesądzić o losach świata.

Rok 2029, Los Angeles. JohnConnor (Jason Clarke) wciąż stoi na czele rebelii przeciwko maszynom. Aby zyskać przewagę, postanawia toczyć batalię na dwóch frontach — przeszłości i przyszłości.KyleReese (Jai Courtney) musi uratować jego matkę (Emilia Clarke) w przeszłości, a niezniszczalny T-800 (Arnold Schwarzenegger) po raz kolejny powstrzymać złowrogi SkyNet.



Przy recenzji "Buntu maszyn"napisałem, że twórcy jechali na autopilocie, nie dając nic od siebie. Natomiast twórcy "Genisys" popełnili dokładnie odwrotny błąd. "Terminator 5" to przeładowany bohaterami film akcji, którego nie jest w stanie uratować nawet powrót ikony serii. Austriakowi brak już wigoru i świeżości z poprzednich odsłon cyklu i w konsekwencji zaczyna parodiować samego siebie.Film Alana Taylora to niekończące się klisze z tej zgranej serii, a to wszystko podlane słabym humorem i przeciętnymi efektami specjalnymi.

Matka Smoków Emilia Clarkeokazała się również matką JohnaConnora, szkoda tylko, że jej bohaterka może co najwyżej buty czyścić kultowej kreacji Lindy Hamilton. Aktorka kompletnie nie czuje konwencji, nie pomagają również scenarzyści. Gwoździem do trumny okazują się postacie JohnaConnorai jego ojca, które są tutaj kompletnie niepotrzebne. Ogólnie JohnConnorto bardzo pechowa rola i dobrze odegrał ją tylko Edward Furlong w "Dniu sądu". Natomiast nie wiem kompletnie, co taki "aktor" jak Jai Courtney robi w Hollywood. Facet musi mieć spore koneksje, bo talentu nie ma za grosz.



Głównym problemem "Terminatora 5" nie są jednak bohaterowie, lecz fabuła. Scenarzyści za takie zniszczenie marki powinni mieć sądowy zakaz przelewania swoich myśli na papier. Historia jest niedorzeczna i nieangażująca, zbyt wiele postaci, nieudolne cytowanie pierwszej części cyklu tylko potwierdza, że ta seria nie ma nam już nic od powiedzenia i zapędziła się w ślepą uliczkę.

Na szczęście na ratunek marce przybył jej twórca, czyli James Cameron, do którego wreszcie wróciły prawa autorskie. Motywujące było to, że twórca "Avatara" odciął się od kontynuacji, kurtuazyjnie nazywając je dosyć kiepskimi filmami. Miejmy nadzieję, że produkowana przez niego kontynuacja dwóch pierwszych części zmaże plamę po kompromitującej "piątce", ale sądząc po sztampowym zwiastunie, obawiam się, że tej serii nie jest w stanie pomóc nawet taki filmowymidasjak Cameron.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdyby w 1984 roku James Cameron nie podjął się realizacji niskobudżetowego filmu zatytułowanego... czytaj więcej
Dla wielu osób seria Terminator kończy się na drugiej odsłonie, który to również sequel w opinii... czytaj więcej
"Idź do kina, jeśli chcesz przeżyć… zawód roku" – taki slogan reklamowy idealnie pasuje do filmu... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones