Recenzja filmu

Ludzie w bieli (1934)
Ryszard Bolesławski
Clark Gable
Donald Douglas

W potrzasku. Nie tylko cenzora.

"Ludzie w bieli" to klasyczny melodramat trójkąta miłosnego, w którym twórcy stawiają ważne pytania o etykę lekarską, konsekwencje zdrady, w końcu mamy dylematy natury moralnej, szukanie własnego
Profesja lekarza stanowi stały motyw w światowej kinematografii. Zwolennicy dramatów doskonale pamiętają świetne "Przebudzenia", a fani horrorów chociażby psychopatycznego "Dentystę". Również dawne, przedwojenne Hollywood sięgało po wspomniany światek medyczny, czego przykładem jest melodramat "Ludzie w bieli", wyreżyserowany przez zapomnianego, ale jakże zasłużonego, polskiego reżysera Ryszarda Bolesławskiego.

Scenariusz "Ludzi w bieli" powstał na podstawie dramatu Sidneya Kingsleya, laureata Nagrody Pulitzera. Fabuła nakreślona jest na dwóch poziomach: relacji międzyludzkich i sensu stricto codzienności lekarskiej. Oba wątki, co oczywiste, splatają się ze sobą.

Głównym bohaterem melodramatu jest młody, ambitny i pełen ideałów George Ferguson, który bez reszty poświęca się trosce o swoich pacjentów. Traci na tym jego relacja uczuciowa z dość egoistycznie nastawioną Laurą Hudson. Kobieta ma dość ciągłej nieobecności partnera na spotkaniach towarzyskich, przez co mężczyzna nie angażuje się w związek.  Nie byłoby klasycznego melodramatu bez tej trzeciej, czyli w tym wypadku pielęgniarki Barbary Denham. Wspólna pasja do zawodu, niesienia pomocy cierpiącym zbliża Fergusona z Denham. I dokładnie w tym miejscu  dochodzi do czegoś najbardziej karygodnego, a mianowicie, cięcia fabularnego. Ze względu na ówczesne wymogi moralne, narzucone przez Kodeks Haysa, pewne sceny mogą być kompletnie niezrozumiane. Pocałunek doktora z pielęgniarką pozostawia u widza wiele niedomówień, zwłaszcza, że następne sceny są wyrwane z kontekstu. Podczas seansu nie wspomina się wprost o dziecku czy aborcji. A to są kluczowe wątki w życiu dla głównych bohaterów. Można zatem zapytać, jaki jest w ogóle sens kręcić film, skoro sedno problemu nie może wprost zaistnieć? Właściwie nie wiadomo, do kogo adresować te żale.

Na szczęście reszta elementów składowych melodramatu jest co najmniej poprawna. Do "Ludzi w bieli" zaangażowano Clarka Gable`a i Myrnę Loy, megagwiazdy lat 30. Oboje wywiązali się ze swoich obowiązków bez zarzutów. Do zalet filmu zaliczyć warto nienachalną, melancholijną muzykę oraz scenografią gdzie na plan pierwszy wybija się szpital w stylu Art. Deco. Niewątpliwie minimalizm środków nadał autentyczności dramatowi i stworzył właściwą atmosferę. Film warto zobaczyć chociażby dla jednej sceny agonii. Świetnie oddanej, utrwalonej w naturalny, ludzki sposób. 

"Ludzie w bieli" to klasyczny melodramat trójkąta miłosnego, w którym twórcy stawiają ważne pytania o etykę lekarską, konsekwencje zdrady, w końcu mamy dylematy natury moralnej, szukanie własnego ja. Aż chciałoby się powiedzieć, czym ten film mógłby być, gdyby nie interwencja cenzora.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones