Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Nie wart nawet jednego dolara

Fabuła "Miliona dolarów" jest jednym słowem banalna. Parę głównych bohaterów tworzą Bożenka (Kinga Preis) oraz Stanisław (Tomasz Karolak), małżeństwo z tzw. klasy średniej, prowadzące proste i uczciwe życie. Ona pracuje w banku, a on jest członkiem biesiadnego zespołu, rozkręcającego imprezy klubu seniora. Ich życie zmienia się, kiedy Bożenka obezwładnia próbujących okraść bank bandytów i staje się medialną bohaterką. Pojawiają się marzenia o bogactwie i życiu w luksusach, jednak nagroda za jej heroiczny czyn jest symboliczna. Kobieta postanawia więc wziąć sprawy w swoje ręce i wykorzystując posadę w banku, ukraść fortunę sąsiadki, której finansami się zajmuje. Plan nie idzie jednak po jej myśli…



Brzmi znajomo? Musi, takich filmów były już przecież dziesiątki. A tutaj nie znajdujemy kompletnie nic nowego. Nie ma co łudzić się, że jakiś schemat zostanie przełamany; bohaterowie są jednowymiarowi, a domyślić można się nie tylko przebiegu akcji, ale także nadchodzących gagów. Poza tym niektóre sceny nie mają żadnych podstaw i nie wnoszą do filmu niczego, oprócz niesmacznych żartów, a część wątków zostaje urwana bez żadnych wyjaśnień.



Równie fatalnie co fabuła prezentują się aspekty techniczne. Największą katastrofą jest udźwiękowienie. Sekwencja, w której przeplatają się wydarzenia głównej fabuły oraz popisy zespołu Karolaka, zmusza do ciągłej regulacji głośnika. Największy zawód sprawiają jednak aktorzy. Najgorzej wypada Kinga Preis, która z całej obsady może poszczycić się najciekawszą karierą i największym doświadczeniem, dlatego w jej przypadku takiej wpadki się nie spodziewałem. Złe wrażenie pozostawia też Tomek Karolak, co jednak boli nieco mniej, bo jemu występy w filmach-koszmarkach zdarzały się już nie raz (najlepsze i tak było jeszcze wtedy przed nim: dwa lata po premierze "Miliona…" pojawił się przecież w "Kac Wawie"). Należy też wspomnieć o ekipie z "PitbullaO ile Rafał Mohr i Hanna Konarowska nie schodzą poniżej poziomu przyzwoitości, o tyle paradujący w peruce i popijający wesoło browara Andrzej Grabowski naprawdę budzi politowanie. Z całej obsady najbardziej podobał mi się Jakub Gierszał, którego Pawełek bywał nawet momentami zabawny.



"Milion dolarów" jest filmem złym, bardzo złym. To nie śmieszna komedia, ze schematyczną fabułą i oklepanymi gagami. Seansowi towarzyszy poczucie obserwacji amatorów, zarówno od strony technicznej, jak i (mimo imponujących nazwisk w obsadzie) aktorskiej. Niestety, obraz ten stanowi potwierdzenie, że przy znacznej poprawie jakości naszego rodzimego kina (w samym 2010 mogliśmy przecież zobaczyć tak dobre filmy, jak "Różyczka", "Lincz" czy "Chrzest"), wciąż nie możemy ufać do końca nawet renomowanym, kompetentnym artystom i powinniśmy być bardzo ostrożni przy doborze repertuaru na wieczorne seanse.


6
"Fantasies have to be unrealistic because the moment, the second that you get what you seek, you don't, you can't want it anymore”. Pasjonat kina w każdej postaci. W swoich ocenach krytyczny i... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje