Recenzja filmu

Śmiertelny rejs (1998)
Stephen Sommers
Treat Williams
Famke Janssen

I śmieszno, i straszno

Dziełko Sommersa pretenduje raczej do kina klasy B, ale fakt, że jest ono świadome swego miejsca pozwala na wyrwanie się z okowów rutyny i puszczanie oka do widza. Dzięki temu ten bawi się z
Koniec lat 90. to dla horrorów specyficzna epoka. Zmęczone utartymi schematami kino grozy wyraźnie skręciło w stronę bardziej komediową, czego najlepszym przykładem jest zrealizowany w roku 1996 "Krzyk". Mając to na uwadze nie powinno dziwić, że w trakcie seansu "Śmiertelnego rejsu" częściej będziemy się śmiać niż czuć na plecach ciarki. Fakt ten niekoniecznie należy jednak poczytywać za wadę.

Sama fabuła ma spory potencjał, by nakręcić niezłego straszaka. Oto najemny kapitan niewielkiego statku Finnegan (Treat Williams) ma za zadanie przetransportować grupkę żołnierzy na wielki wycieczkowiec, "Argonautica". Plan jest prosty - napad, szybki rabunek i powrót do domu. Jednakże ani Finnegan, ani jego towarzysze nie wiedzą, że ogromna jednostka została w panice opuszczona, zaś na jej dolnych pokładach czai się tajemnicza istota, pałająca chęcią mordu. Oczywiście statki-widmo rozbudzają wyobraźnię, zatem jeżeli za każdym razem, gdy słyszycie o historii Mary Celeste wzdłuż kręgosłupa przebiega wam dreszcz, to "Śmiertelny rejs" idealne wpasowuje się w wasze gusta. Klimat gęstnieje z minuty na minutę, "Argonautica" tonie, trup ściele się często. I choć trudno mówić o dojmującym poczuciu grozy, to film może sprawić, że co wrażliwsi kilka razy podskoczą w fotelu.

Jednak to, czym punktuje dzieło Stephena Sommersa to przede wszystkim duża dawka poczucia humoru. Ten ma charakter nie tylko sytuacyjny czy słowny, lecz ma również źródło w świetnie skrojonych postaciach. Odgrywający rolę tchórza i macho zarazem Treat Williams czy nerdowaty Kevin J. O'Connor to jedno, ale pełna elegancji i charakteru złodziejka Trillian, grana przez Famke Janssen, to postać, na poczynania której patrzy się z niegasnącym uśmiechem. Nawet drugoplanowe osoby dramatu mają swój charakter i choć w dalszej części potraktowano je jak typowe mięso armatnie, to jednak bez wątpienia myślimy o nich jak o ludziach z krwi i kości.

W rezultacie "Śmiertelny rejs" to przede wszystkim film dostarczający masy zabawy, przeplatanej niepokojem. Całości dopełnia fakt, że obraz zrealizowano naprawdę świetnie. Duże wrażenie robi zwłaszcza komputerowy model głównego antagonisty, czyli tego, co wyrzyna bohaterów - mimo że film powstał w roku 1998, nie sposób tego stwierdzić patrząc na efekty specjalne.

Dziełko Sommersa pretenduje raczej do kina klasy B, ale fakt, że jest ono świadome swego miejsca, pozwala na wyrwanie się z okowów rutyny i puszczanie oka do widza. Dzięki temu ten bawi się z filmem znakomicie. Nie jest to oczywiście obraz wiekopomny, pełny egzystencjalnych treści i metafizyki. Ale jeżeli masz wolny wieczór, paru kolegów chętnych coś obejrzeć oraz skrzynkę piwa, to czemu nie?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones