Recenzja filmu

127 godzin (2010)
Danny Boyle
James Franco
Amber Tamblyn

Adrenalina

"Slumdog. Milioner z ulicy", czyli poprzednie dzieło Danny'ego Boyle'a, zdominował oscarową galę w 2008 roku. Dostał osiem Oscarów (w tym za najlepszy film, reżyserię i scenariusz adaptowany) na
"Slumdog. Milioner z ulicy", czyli poprzednie dzieło Danny'ego Boyle'a, zdominował oscarową galę w 2008 roku. Dostał osiem Oscarów (w tym za najlepszy film, reżyserię i scenariusz adaptowany) na dziesięć nominacji. Było to w pełni uzasadnione, gdyż film wprowadził nową jakość do kina rozrywkowego. Ciekawa historia mieszkańca bombajskich slumsów stała się pomostem między Hollywood i Bollywood, a Boyle udowodnił, że nowoczesny, dynamiczny montaż wcale nie musi trącić męczącym kiczem w stylu "Domino" Tony'ego Scotta. "127 godzin" może nie odniesie takiego sukcesu jak swój poprzednik, ale i tak jest bardzo dobre (chciałoby się rzec: boyle'owskie) kino.

"127 godzin" przedstawia prawdziwą historię Arona Ralstona, amerykańskiego alpinisty, który w kwietniu 2003 roku postanowił zrobić sobie wycieczkę po kanionie Blue John w stanie Utah. Przez pierwsze minuty filmu widzimy niezmordowanego sportowca radośnie hasającego rowerem i pieszo po skalistej pustyni, rejestrującego wszystkie swoje wyczyny (włączając bolesny upadek z roweru) na cyfrowej kamerze. Od razu widać, że podziwianie uroków Matki Natury jest jego pasją i sensem życia. Huraoptymistyczna idylla kończy się w momencie, gdy Aron zostaje uwięziony w rozpadlinie skalnej. Duży głaz zsunął się na jego prawe przedramię i zaklinował mu rękę. Zabawa się skończyła, nadszedł czas na walkę o przeżycie.

Jeśli chodzi o stronę wizualną filmu, to Boyle najwidoczniej postanowił pozostać przy sprawdzonej konwencji ze "Slumdoga". Po raz kolejny mamy do czynienia z niezwykle dynamicznym montażem i udanym dzieleniem ekranu na kilka części. Podobnie sprawa ma się z bardzo dobrą muzyką (choć umiejętnością idealnego doboru ścieżki dźwiękowej reżyser popisał się już dziewięć lat temu przy okazji filmu "28 dni później"). Wszystko to wspaniale współgra z jednym z najważniejszych zadań filmu, czyli przedstawianiem kondycji psychicznej Arona. Coraz częstsze zwidy i omamy uwięzionego i skrajnie wyczerpanego alpinisty zostały dzięki temu ukazane w bardzo sugestywny sposób.

Film dał okazję zabłysnąć Jamesowi Franco, wcielającemu się w główną rolę. Aktor swojej szansy nie zmarnował i idealnie wcielił się w postać Ralstona. Franco przyznał, że podczas kręcenia "127 godzin" w wielu scenach przestawał grać i zaczynał naprawdę walczyć z więżącym go głazem, co nadało historii niesamowitej autentyczności. Co najważniejsze, aktor nie zawiódł w bardzo trudnej, kulminacyjnej scenie pod koniec filmu. 

Tutaj warto nadmienić, że owa scena zawęża grono potencjalnych odbiorców "127 godzin" do widzów o stalowych nerwach. Jako koneser horrorów maści wszelakiej, już wiele razy naraziłem swój wzrok i słuch na przeróżne okropieństwa serwowane przez bardziej lub mniej zrównoważonych psychicznie twórców filmowych, dzięki czemu zdążyłem się w pewnym stopniu na nie uodpornić. Jednak to, co zaprezentował Danny Boyle, wystawiło moje nerwy na nie mniejszą próbę niż "Pasja" Mela Gibsona. Wrażenie zostało spotęgowane przez świadomość faktu, że film przedstawia autentyczną historię i że Ralston kilka lat temu naprawdę przechodził przez to piekło.

"127 godzin" to kolejny po "Wszystko za życie" rewelacyjny film opowiadający o niebezpiecznej miłości do piękna natury. Osobliwy styl Danny'ego Boyle'a, popisowa rola Jamesa Franco i drastyczna dosłowność końcówki filmu sprawiają, że nikt o nim szybko nie zapomni.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Przyznam się, że do dzisiaj nie rozumiem fenomenu obsypanego nagrodami (w tym ośmioma Oscarami) filmu... czytaj więcej
Danny Boyle wraca na ekrany kin w dobrym stylu. Filmowiec znany z realizacji tak znakomitych obrazów, jak... czytaj więcej
Szczerze mówiąc od czasów świetnego "Trainspotting", Danny Boyle według mnie niczym nie błysnął i z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones