Recenzja filmu

Bad Boys II (2003)
Michael Bay
Martin Lawrence
Will Smith

Inwazja na Kubę

W 1995 r. na ekrany kin weszła sensacyjna komedia <b>"<a href="fbinfo.xml?aa=1040" class="text">Bad Boys</a>"</b>, która ku zaskoczeniu wielu okazała się jednym z największych przebojów sezonu.
W 1995 r. na ekrany kin weszła sensacyjna komedia "Bad Boys", która ku zaskoczeniu wielu okazała się jednym z największych przebojów sezonu. Producentowi Jerry'emu Bruckheimerowi odpowiedzialnemu za realizację filmu udało się strzelić w 10. Will Smith i Martin Lawrence stworzyli na ekranie niepowtarzalny duet, a Michael Bay - wtedy jeszcze specjalista od reklamówek - udowodnił, że doskonale sprawdza się w reżyserowaniu widowiskowych superprodukcji. 8 lat później wg tej samej receptury Bruckheimer próbuje powtórzyć sukces z 1995 r. filmem "Bad Boys 2". Czy mu się to udało? Moim zdaniem nie. Mike Lowrey i Marcus Burnett cały czas pracują w policji Los Angeles, ale coś między nimi zaczyna się psuć. Marcus uczęszcza na terapię, walczy ze swoją złością i poważnie zastanawia się nad przeniesieniem do innego wydziału, gdzie jego partnerem będzie ktoś spokojniejszy i mniej narwany niż Mike. Niestety, zanim Marcus złoży podanie z prośbą o zmianę pracy nasi bohaterowie wpadną na trop narkotykowego gangu, którego szef - złowrogi Johnny Tapia - szykuje właśnie największy interes swojego życia. Policjanci rozpoczynają śledztwo i ku własnemu zaskoczeniu odkrywają, że w sprawę zamieszana jest również młodsza siostra Marcusa... "Bad Boys 2" cierpi na syndrom wielu ostatnich superprodukcji rodem z Hollywood, który można określić 4 słowami: 'dużo huku, mało treści'. W filmie faktycznie wiele się dzieje. Ilość pościgów i wybuchów, którymi uraczyli nas twórcy przekracza wszystko to, co widzieliśmy tego lata. Ponieważ temat "policyjny" nie wystarczył reżyserowi do pokazania wszystkich możliwych eksplozji i strzelanin finał filmu przypomina już nie "Bad Boys", ale którąś tam z kolei część cyklu "Oddział Delta", gdzie grupka gotowych na wszystko bohaterów roznosi w puch narkotykowego barona, jego ludzi, siedzibę i połowę kubańskiej armii. I wszystko byłoby fajnie gdyby nie fakt, iż takie nagromadzenie efektów specjalnych z czasem przestaje nas bawić, a zaczyna poważnie męczyć. Może gdyby seans trwał 90 minut dałoby się to jakoś przeżyć, ale ponieważ film trwa prawie 2 i pół godziny podczas "inwazji na Kubę" modliłem się już o szybki koniec. Co gorsza Bay nie miał pomysłów na realizację wszystkich scen akcji. Większość z nich została nakręcona według tego samego schematu: strzelanina, wybuch, zwolnione ujęcie, bohater dzierżący dwa pistolety skacze w powietrze strzelając do przeciwników, krzyknięcie do partnera i znowu: strzelanina, wybuch... Jedyne, co tak naprawdę udało się reżyserowi w tym filmie to pościg na autostradzie. Trwająca kilkanaście minut sekwencja w trakcie, której zniszczonych zostało ponad 20 samochodów i jedna... łódź, została zrealizowana perfekcyjnie i trzyma poziom pościgów pokazanych w "Matrix Reaktywacja" oraz "Terminator 3: Bunt maszyn". Pochwały należą się także autorowi zdjęć - Amirowi Mokri. W "Bad Boys 2" kamera jest dosłownie wszędzie. Nie tylko pokazuje naszych bohaterów, ale również służy do budowania napięcia, jest równoprawnym narratorem filmu. Sceny akcji bardzo często kręcone są "z ręki", co sprawia, że widz czuje się, jakby był w centrum oglądanych wydarzeń. Niektóre ujęcia, w których kamera "przemierza" poszczególne pomieszczenia wędrując m.in. kanałami wentylacyjnymi przypominają, co prawda dokonania Davida Finchera, ale ogólnie jest bardzo pozytywnie. Tego samego nie da się jednak powiedzieć o scenarzystach. Fabuła to jeden z najsłabszych elementów "Bad Boys 2" (pracowano nad nią 7 lat!). Pierwsza część filmu podbiła serca publiczności m.in. dlatego, że była umiejętnym połączeniem kina akcji i komedii pomyłek. Niestety, na drugą część już zabrakło pomysłu. Przezabawne dialogi toczone przez głównych bohaterów zostały zastąpione nudnymi konwersacjami, z których połowa dotyczy jednego i tego samego tematu. W chwilach, kiedy policjanci akurat nie dyskutują Marcus trzyma się za uszy powtarzając magiczne słówko "Woosah", co ma służyć rozładowaniu wewnętrznego napięcia. Za pierwszym razem jest to zabawne, za 30. już nie. Mizerię scenariuszową ratują aktorzy, którzy robią, co mogą, żeby uratować film. Martin Lawrence i Will Smith po raz kolejny sprawdzają się w ducie i tylko szkoda, że z powodu niedoskonałości fabularnych nie mogą w pełni pokazać na co ich stać. Bardzo dobrze zagrał także Joe Pantoliano, który już po raz drugi wcielił się w postać przełożonego "Złych Chłopców". Kapitan Howard w jego wykonaniu nikogo nie pozostawi obojętnym. "Bad Boys 2" to niestety film słaby. Przeładowana efektami specjalnymi, przydługa superprodukcja, która męczy zamiast bawić. Nie polecam. Jeżeli komuś zależy niech poczeka do premiery wideo/dvd. W przeciwnym razie będzie żałować pieniędzy wydanych na bilet. PS. Michael Bay jest członkiem stowarzyszenia "reżyserzy przeciwko przemocy", jednak nie powstrzymało go to od zaaplikowania widzom w "Bad Boys 2" sporej dawki makabry. Osoby o słabych nerwach ostrzegam, że w filmie jest kilka scen rozrywanych ciał, jedna odpadająca głowa, grzebanie w wypatroszonych zwłokach oraz cała masa ujęć przedstawiających ciało rozrywane kulami (jest nawet jeden postrzelony pośladek).
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Rok 2003 upłynął pod znakiem licznych, niezwykle widowiskowych sequeli znanych i cenionych hitów.... czytaj więcej
Jeśli pamiętacie część pierwszą, w której poznaliśmy dwóch przewrotnych gliniarzy, to w kontynuacji tego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones