Recenzja filmu

Berek (2018)
Jeff Tomsic
Ed Helms
Jake Johnson

Uciekające chłopaki

Nie powinno dziwić, że historia opowiedziana jest w stylu bliskim serii "Kac Vegas" (obecność Eda Helmsa w obsadzie – nieprzypadkowa). To komedia absurdów, ale absurdów względnie realistycznych.
"Zabawa nie jest ograniczona w czasie, jednak zazwyczaj kończy się, gdy większość uczestników poczuje się zmęczona", głosi wikipedyjna definicja berka. Bohaterowie komedii Jeffa Tomsica jednak ewidentnie nie doczytali regulaminu. Zmęczenie to dla nich ledwie punkt wyjścia: ci dojrzali panowie bawią się w ganianego od czasów podstawówki, rok w rok, maj w maj, nie ma że czterdziecha na karku. Jeśli na tę myśl łapiecie się za głowę, lamentując, czego to hollywoodzcy scenarzyści nie wymyślą – pudło. Jakkolwiek trudno w to uwierzyć, historię zainspirowały fakty: jest gdzieś w Ameryce grupa facetów, która gra w berka, uciekając przed kryzysem wieku średniego. Ot, życie wyprzedziło wyobraźnię. Anomalia czy może raczej znak czasów?  



Jeśli znak czasów, to ewidentnie chodzi tu o czasy kryzysu męskości, tak zwanego "arrested development" i generalnego zinfantylnienia. Pop-psychologia nakazała pielęgnować w sobie dziecko, rozwój rynku oraz technologii umożliwił to na niespotykaną wcześniej skalę, a w rezultacie rzeczy, jakie bywały kiedyś niegroźnym hobby, wentylem bezpieczeństwa, dziś coraz powszechniej stanowią sens życia. Bohaterowie "Berka" wybierają co prawda zdecydowanie analogowy fetysz, ale dobrodziejstwa telefonii komórkowej czy Google Maps pozwalają im wynieść banalną podwórkową zabawę na zupełnie nowy, "dojrzały" poziom. Problemy zaczynają się, kiedy rzucają oni wszystkie dorosłe sprawy, żeby tylko "klepnąć" jakiegoś nieklepniętego kolegę. Oczywiście, opowiadający tę historię Jeff Tomsic chce nas przede wszystkim zabawić, ale gdzieś tam na drugim planie majaczy czytelna socjologiczna diagnozka.

Nieprzypadkowo więc drużynę bohaterów skomponowano tak, by ułożył się nam wdzięczny przegląd kryzysowo-męskich postaw. Jest "normals" Hoagie (Ed Helms), jest biznesmen-karierowicz Callahan (Jon Hamm), jest degenerat-marihuanista Randy (Jake Johnson), jest i chorobliwy neurotyk Sable (Hannibal Buress). Na przeciw nim staje Jerry (Jeremy Renner), wcielony ideał fit-propagandy: zdrowo odżywiony typ alfa, wysportowany i wykorzystujący swój potencjał na maksa. A przy okazji – będący niekwestionowanym mistrzem berka, dotychczas nigdy jeszcze nie "klepnięty". Teraz Jerry szykuje się do ostatecznego zwycięstwa: postanawia wziąć ślub i wycofać się z zabawy. W chłopięcej grze trudno o bardziej druzgocący hat-trick. Raz: wygrywasz, dwa: uznajesz, że wyrosłeś z zabawy, trzy: redefiniujesz się jako przykładny obywatel, głowa rodziny, opoka lokalnej społeczności – innymi słowy: jako dorosły. Nie chłopiec, ale mężczyzna.


 Tomsic ma świetny pomysł na wygranie dysonansu między Jerrym a resztą chłopaków. Za każdym razem, kiedy konkurenci otaczają go i wydaje się, że wreszcie zdobyli przewagę, reżyser pokazuje sytuację z punktu widzenia Jerry'ego. Czas wówczas zwalnia, a mistrz berka komentuje słabości oponentów: "tego zgubi brak pewności siebie, a tamtego – samozachwyt". I faktycznie, pierwszy zaraz potyka się o własne nogi, a drugi rozprasza w poszukiwaniu poklasku. Jerry tymczasem pozostaje skupiony i skuteczny, zamiast hamletyzować, działa: neutralizuje rywali i ucieka. Jak większość napędzanych testosteronem gier, ten filmowy berek jest więc zabawą w upokorzenie. Komediowy twist polega na zaburzeniu proporcji. Zazwyczaj kozioł ofiarny jest jeden; tutaj kozłami są wszyscy – oczywiście z wyjątkim Jerry'ego. Ale czy jego absolutne mistrzostwo nie jest aby takim samym wynaturzeniem jak wieczne loserstwo pozostałych? Tomsic i jego scenarzyści pytają tu o fundamenty męsko-męskiej przyjaźni, o obowiązujące modele męskości. O to, czy w tym całym testosteronowym teatrze prężenia muskułów i zgrywania twardzieli jest jeszcze miejsce na empatię, wsparcie i miłość. 

Nie powinno dziwić, że historia opowiedziana jest w stylu bliskim serii "Kac Vegas(obecność Eda Helmsa w obsadzie – nieprzypadkowa). To komedia absurdów, ale absurdów względnie realistycznych. Nie tak spełniona jak pierwszy "Kac…", ale z niezłym tempem i całkiem zabawna. Ciut "niedociśnięta" scenariuszowo, nienajgęstsza fabularnie i emocjonalnie, ale niepozbawiona wdzięcznych, sympatycznych bohaterów. Gwiazdorzy filmu prześcigają się przede wszystkim w dekonstruowaniu męskości, w rysowaniu komediowego cudzysłowu wokół swoich aktorskich emploi: Hamm "przegina" więc Dona Drapera, a Renner parodiuje postacie bezwzględnych twardzieli, jakie często grywa. Najlepiej z pierwszoplanowej paczki wypada jednak Hannibal Buress, może dlatego że jego bohater już na starcie składa broń i stanowi ciekawy, neurotyczny kontrapunkt dla nieustannie "porównujących rozmiary" kolegów. Siłą rzeczy kobiety schodzą tu na drugi plan, oddelegowane do ról twardych żon (Isla Fisher), niezależnych dziennikarek-obserwatorek (Annabelle Wallis) czy femme fatales (Rashida Jones). Stanowią one – odpowiednio – wsparcie, krytyczny kontrapunkt bądź motywację/przeszkodę w grze. W uniwersum chłopięcej zabawy pełnią więc funkcję matek wołających z okna na obiad (nomen omen: na soundtracku mamy tu "Mother" zespołu Danzig). 



Dostajemy oczywiście wymówkę dla takiego stanu rzeczy: bohaterowie zaczęli grać w berka jako chłopcy, w czasach gdy "dziewczyna" znaczyło tyle, co "persona non grata". Problem zostaje więc przynajmniej nazwany, a pułapka chłopięcości – zidentyfikowana. W finale pojawia się zresztą nadzieja bardziej inkluzywnej, dojrzalszej wersji gry w berka. Klucz to zrozumieć arbitralność konwencji, uświadomić sobie, że reguły nie są wyryte w kamieniu, tylko plastyczne. Być dojrzałym – zdaje się mówić Tomsic – to umieć odróżnić zabawę od rzeczywistości. A zarazem być świadomym wpływu, jaki ma ona na tę rzeczywistość: wpływu zarówno negatywnego, jak i pozytywnego. 
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones