Recenzja filmu

Bleach (2018)
Shinsuke Sato
Sôta Fukushi
Miyavi

Czarne motyle już dawno odleciały

Jeśli jesteście fanami mangi, nie macie czego oglądać. Jeśli lubiliście anime, też nie macie czego oglądać. Film, choć produkcji japońskiej wylądował niebezpiecznie blisko amerykańskich remake'ów
"Bleacha" poznałam późno, bo dopiero na studiach. Chciałam zaimponować pewnemu chłopakowi, więc oglądałam odcinek za odcinkiem, równocześnie czytając mangę. Pochłonęłam nawet fillery, co jest w niektórych kręgach herezją, choć muszę przyznać, że niektóre były ciekawe.

Idąc jednak do brzegu, na wieść o "Bleach - Action Movie, tupałam nóżkami, zawsze ciekawią mnie takie ekranizacje. Liczyłam, że skoro jest produkcji japońskiej, to mogę liczyć na coś więcej niż na światowy bełkot dla co az bardziej ułomnych, jak mi się zdaje, widzów, a może za takich mają nas producenci?

Niestety. Seans był kiepski. Choć to i tak zbyt dobra ocena. Zaczęło się od problemów, które zaserwował mi Netflix. Miałam do wyboru dwie opcje językowe: niemiecką lub polską. Zaskoczona tym wyborem, wolałam z dwojga złego polskiego lektora i japoński oryginał w tle niż niemiecki dubbing. Obejrzenie z oryginalnym dźwiękiem i napisami polskimi to najwyraźniej dla tej platformy zbyt wiele. Czy miało to wpływ na moją ocenę? Tak, ale to nie przez to ocena jest najniższa.

Otrzymujemy jak można się domyśleć historię licealisty o pomarańczowych, podobno, włosach. Ichigo (Sôta Fukushi) jednak nijak się ma do pierwowzoru. Nie ma zresztą czasu na to, żeby pokazać nam swoje prawdziwe oblicze. Najbardziej uparty jest w finałowej scenie i to jest jedyny plus, jaki udało mi się znaleźć.

Poznajemy również większość przyjaciół Ichigo, zapytałabym tylko po co? Film nie daje im możliwości interakcji z głównym bohaterem. Nie pozwala dowiedzieć się, dlaczego tacy są, co sprawiło że stali się ważni dla Ichigo. Nic z tego. Najlepiej poznajemy Ishidę (Ryo Yoshizawa), a to tylko dlatego, że jest nam potrzebny w finale. Hasło Quincy vs. Shinigami zostaje w filmie rzucone z ogromną powagą i równie szybko zapomniane.

Na koniec w kwestii doboru aktorów i rozpisania im ról. Scenarzysta ukrzywdził najbardziej chyba charakterystyczną z postaci czyli Renjiego Abaraia (Taichi Saotome). Brakowało jego śmiechu, jego małpiej dumy. Brakowało tego, za co tę postać kochałam. Natomiast Miyavi w roli największego pomnika w świecie Bleach, czyli Byakuyi sprawdził się wyjątkowo dobrze. Miał trochę za dużo mimiki, był trochę za niski, ale bijąca od jego postaci duma i niechęć do wszystkiego, co nie jest nim były obecne co zaliczam na plus.

Ostatnie już słowa krytyki należą się scenarzyście i tłumaczowi na polską wersję.
Scenarzysta ewidentnie zakochał się w zdaniu "wysoka energia duchowa" i postanowił powtarzać je co 2-3 minuty. Gdyby zrobić z tego drinking game, moja wątroba nie dociągnęłaby do połowy filmu. Co do tłumacza, nikt nawet przy anime nie przełożył Shinigami na boga śmierci (co najwyżej na początku w ramach wprowadzenia), natomiast mógł pójść tłumacz za wersją anime, czyli shinigami to shinigami. Wymowa lektora też tragiczna, bo przez chwilę nie wiedziała kogo woła, mówiąc "Kućki" albo "Zapaktoł". Niestety, innego wyboru nie miałam.

Podsumowując, twórcy chcieli zrobić... no właśnie co? Nie jestem pewna. Film spodoba się pewnej grupie fanek, bo aktor grający Ichigo do brzydkich nie należy. Nie ma w nim jednak ani udanych scen walki, ani nastrojowych nocnych ścieżek, ani Ichigo biegającego z Rukią (Hana Sugisaki) na plecach, ani nawet małych czarnych motyli, które dla wielu z nas pozostaną znakiem obecnego w pobliżu Shinigami. W tym filmie nie ma nic, co sprawiło, że z mangą/anime zostaliśmy na dłużej mimo infantylnej fabuły.

Jeśli jesteście fanami mangi, nie macie czego oglądać. Jeśli lubiliście anime, też nie macie czego oglądać. Film, choć produkcji japońskiej, wylądował niebezpiecznie blisko amerykańskich remake'ów, jakich aktualnie mamy na pęczki. Dla wielu będzie to tylko stracony czas.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones