Recenzja wyd. DVD filmu

BloodRayne (2005)
Uwe Boll
Kristanna Loken
Ben Kingsley

Nocturne

Kiedy na początku lat 90. <a href="http://www.filmweb.pl/Person,id=81480" class="n">Uwe Boll</a> stawiał pierwsze kroki w zawodzie reżysera jednocześnie przygotowując pracę doktorską na wydziale
Kiedy na początku lat 90. Uwe Boll stawiał pierwsze kroki w zawodzie reżysera jednocześnie przygotowując pracę doktorską na wydziale literatury uniwersytetu w Kolonii nie podejrzewał, że dziesięć lat później jego nazwisko będzie jednym z najbardziej znanych w filmowym światku. Podjęta przez Bolla decyzja o konsekwentnym przenoszeniu na duży ekran gier wideo połączona z wyraźnym brakiem talentu zapewniła mu rozgłos wśród fanów elektronicznej rozrywki oraz wielbicieli kina spod znaku Eda Wooda. O Uwe Bollu świat usłyszał po raz pierwszy w 2003 roku, kiedy powstał "Dom śmierci" - produkcja inspirowaną serią gier "House of the Dead". Film był żenująco słaby i zrobiony za bardzo niewielkie pieniądze, ale sprzedał się na tyle dobrze, że podjęto decyzję o realizacji jego kontynuacji. Dwa lata później "Herr Doktor" - jak nazywają reżysera złośliwi - przypuścił zmasowany atak na kina wprowadzając do nich najpierw "Alone in the Dark: Wyspę cienia", a później "BloodRayne". Te dwie produkcje ostatecznie rozwiały wątpliwości co do talentu Bolla i spotkały się z bardzo chłodnym przyjęciem zarówno krytyki jak i widzów. Po raz kolejny negatywne recenzje nie wpłynęły na wyniki finansowe produkcji, bowiem Boll całkiem niedawno zapowiedział realizację drugiej części "BloodRayne" - filmu, który w Polsce zadebiutował niedawno na rynku DVD. Produkowana przez studio Terminal Realisty seria gier "BloodRayne" opowiada historię dhampira - wojowniczki będącej owocem gwałtu wampira na ludzkiej kobiecie. Pierwsza część gry wydana w roku 2003 opowiadała o wydarzeniach rozgrywających się w roku 1935 - na krótko przez wybuchem II Wojny Światowej, akcja drugiej, która do sprzedaży trafiła w roku ubiegłym, osadzona została w realiach współczesnych. Realizując swój film Uwe Boll bardzo swobodnie postąpił z interaktywnym oryginałem. Biorąc z niego postać głównej bohaterki i kilka wątków przeniósł akcję do XVIII wieku skupiając się na walce jaką Rayne toczy ze swoim znienawidzonym ojcem - potężnym wampirem Kaganem. W pokonaniu potwora wspierają ją członkowie bractwa Brimstone - łowcy krwiopijców. Za scenariusz "BloodRayne" odpowiedzialna jest Guinevere Turner - autorka niezłego skądinąd "American Psycho", która w tym jednak przypadku nie stanęła na wysokości zadania. Fabuła filmu pełna jest logicznych dziur i niedokończonych wątków sprowadzając się głównie do prezentowanych na zmianę na ekranie scen akcji ze scenami dialogowymi. Gdyby ten materiał trafił w ręce utalentowanego i dysponującego solidnym budżetem reżysera mogłoby z tego wyjść chociaż widowisko. Niestety, choć od czasu nieszczęsnego "Domu śmierci" Boll znacznie się rozwinął to jednak daleko mu do poziomu jaki prezentują profesjonaliści z Hollywood. Pierwsze, co mi się nasunęło podczas projekcji to fakt, że Uwe Boll ma poważne problemy z kreatywnością. "BloodRayne" to bowiem film powtórzeń - przypominanych do znudzenia retrospekcji, identycznie sfilmowanych sekwencji podróżujących bohaterów, czy bliźniaczo podobnych scen akcji. Oczywiście doceniam to, że podczas ich realizacji reżyser starał się trzymać konsolowego oryginału kopiując między innymi niektóre z ruchów wirtualnej bohaterki, ale tego rodzaju smaczki nie zmienią faktu, iż liczne walki ogląda się z rosnącym znużeniem. Niski budżet daje o sobie znać również w przypadku efektów specjalnych, których w filmie nie ma zbyt wiele. Braki finansowe musiały jednak doskwierać reżyserowi, skoro w scenie kiedy poznajemy bohatera odtwarzanego przez Meat Loafa do ról jego kochanek zatrudnił nie aktorki, ale... prostytutki płacąc im 150 Euro. Jest jednak rzecz, za którą Uwe Bolla podziwiam. Mimo fatalnej prasy udaje mu się namówić do współpracy znanych, a nawet wybitnych aktorów. W "Domu śmierci" wystąpił Jurgen Prochnow, w "Alone in the Dark" Christian Slater, Stephen Dorff i Tara Reid, a w "BloodRayne" Kristanna Loken, Udo Kier, Michael Madsen, Michelle Rodriguez oraz laureat Oscara Ben Kingsley i kilkakrotnie nominowana do Złotego Globu Geraldine Chaplin. Jak mu się to udaje? Nie mam pojęcia, ale musi być osobą obdarzoną wyjątkową charyzmą, gdyż w jego kolejnej produkcji "In the Name of the King: A Dungeon Siege Tale" zobaczymy między innymi Jasona Stathama, Raya Liottę, Burta Reynoldsa i Rona Perlmana. Wydanie DVD "BloodRayne" jest nadzwyczaj skromne. Na krążku oprócz filmu z dźwiękiem DD 5.1 (oryginalna ścieżka dźwiękowa + polski lektor) znalazło się jedynie miejsce na galerię zwiastunów. Najnowszy film Uwe Bolla nie zmienił mojego zdania na temat niemieckiego reżysera. Od czasu "Domu śmierci" Herr Doktor zrobił co prawda pewne postępy, ale wciąż daleko mu do poziomu jaki reprezentują profesjonaliści zza oceanu. Mimo sympatycznej aparycji Kristanny Loken, która dla dobra filmu zdecydowała się w kilku scenach obnażyć swoje kształtne piersi, szczerze odradzam bliskie spotkania z "BloodRayne".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na początku był "House of the Dead", a w 2005 roku na ekrany amerykańskich kin wszedł film Alone in the... czytaj więcej
Uwe Boll to najprawdopodobniej jeden z najbardziej upartych ludzi kina. Generalnie, motyw ciągle się... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones