Recenzja filmu

Bystry Bill (2015)
Deane Taylor
Dariusz Dunowski
Józef Pawłowski
Dominika Kluźniak

Kanion krokodyli

"Bystry Bill" to bajka przeciętna. Seans nie wyrządzi ani dzieciom, ani dorosłym żadnej szkody, ale też nie wniesie w ich kinowe doświadczenie nic nowego. Dla rozbudzenia pasji do przygód i
Bystry Bill, zapomniany już prawdopodobnie przez polskich widzów, jest w kraju swojego pochodzenia, czyli Australii, tym, czym Bolek i Lolek jest dla nas. To legenda. Miłość do niego rozniosła się po świecie w latach 90., kiedy do kin wszedł uroczy, rysowany ręcznie film "Bystry Bill", a w telewizji emitowany był serial o tym samym tytule. Koala w czerwonych spodenkach urzekał odwagą, niepohamowanym zapałem do działania i talentem do kłopotów. W animacji Deane'a Taylora trudno jednak odnaleźć tego samego bohatera. Po seansie fanów mu raczej nie przybędzie.



Bystry Bill jest synem Billa podróżnika. Pewnego dnia Bill senior wyrusza na wyprawę w poszukiwaniu niezbadanej dotąd pustyni. Pod jego nieobecność, w dolinie rządy przejmuje obrzydliwie podły jaszczur. Bill junior nie może tego dłużej wytrzymać. Aby udowodnić wszystkim, że ojciec wbrew plotkom żyje, postanawia ruszyć jego śladem. Nie pomagają prośby i zakazy matki. Billa nic nie powstrzyma.

Bohater wymyślony przez Dorothy Wall w nowym wydaniu jest bezczelny. Oszukuje mamę, nie ma w sobie pokory i nie ponosi odpowiedzialności za swoje błędy. Choć nie sposób odmówić mu wielkiej odwagi, nie da się zignorować faktu, że jego przygoda zaczyna się od kłamstwa, za które nie przeprasza. Niepoprawna dydaktycznie fabuła nie jest jednak aż tak znaczącą słabością animacji. Gorzej, że dzieci w ogóle niewiele się z niej nauczą. Trochę o przyjaźni, coś o dotrzymywaniu słowa i spełnianiu swoich marzeń. Maluchy nie zarażą się też miłością do podróżowania i nie przeżyją wielkiej przygody, bo to, co spotyka Billa, jest mało porywające. Kilkulatki wychowywane na produkcjach Disneya czy DreamWorks  widziały już na pewno na ekranie większe cuda.



"Bystry Bill" to bajka przeciętna. Seans nie wyrządzi ani dzieciom, ani dorosłym żadnej szkody, ale też nie wniesie w ich kinowe doświadczenie nic nowego. Dla rozbudzenia pasji do przygód i podróżowania polecam raczej "Goonies", "Sekrety morza", "Gdzie mieszkają dzikie stwory" albo "Bystrego Billa" z 1992 roku. Wybór jest duży.
1 10
Moja ocena:
4
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones