Recenzja filmu

Camp Rock (2008)
Matthew Diamond
Agnieszka Mrozińska
Marcin Bosak

Camp Pop?

Mam nieco sceptyczne podejście do produkcji Disneya, zwłaszcza po obejrzeniu cukierkowego i nudnego „High School Musical”. Mimo iż nie przepadam za typowymi filmami dla nastolatek (choć sama nią
Mam nieco sceptyczne podejście do produkcji Disneya, zwłaszcza po obejrzeniu cukierkowego i nudnego „High School Musical”. Mimo iż nie przepadam za typowymi filmami dla nastolatek (choć sama nią jestem), zdecydowałam się obejrzeć „Camp Rock” z czystej ciekawości. Szczerze mówiąc, spodziewałam się kolejnej słodkiej, a zarazem idiotycznej historii miłosnej, lecz, o dziwo, film zrobił na mnie odrobinę większe wrażenie, niż się spodziewałam.   Mitchie Torres jest bardzo utalentowaną, aczkolwiek niezamożną czternastolatką. Nie stać jej na wymarzony wyjazd do Camp Rock, lecz kiedy jej mama dostaje tam posadę kucharki, dziewczyna jedzie razem z nią jako pomoc kuchenna. Na miejscu poznaje sympatyczną Caitlyn, piosenkarza muzyki pop – Shane’a Graya oraz wredną i zawistną Tess, z którą początkowo się zaprzyjaźnia. Kiedy zaś okazuje się, że Mitchie jest nie tylko bardziej utalentowana, ale i zwraca większą uwagę Shane’a, Tess postanawia pozbyć się rywalki.   Ot, taka sobie, niezawiła i nieco nudnawa fabuła, aczkolwiek zawierająca w sobie przesłanie. Mówi ono o tym, że kłamstwo nie popłaca oraz że nie warto udawać kogoś, kim się nie jest tylko po to, żeby zyskać sympatię innych. Mimo że film nie jest wybitny, mało tego, nie jest nawet bardzo dobry, zawiera w sobie pewną mądrość, morały, czego się zupełnie nie spodziewałam. Lecz poza tą dobrą stroną mamy też złe, mianowicie piszczące, żałosne nastolatki, uganiające się za Shanem, typową zarozumiałą diwę w postaci Tess, czyli to, czego trzeba dla zwykłej, banalnej fabuły, jakich pełno. Żadnej oryginalności. Wypada tu też wspomnieć o polskim dubbingu, który pozostawia wiele do życzenia, a najprościej mówiąc – jest po prostu beznadziejny. "Dzięki" niemu „Camp Rock” wydaje się filmem dziecinnym, a dialogi są niesamowicie sztuczne. Moim zdaniem każdy dubbing psuje film, a już szczególnie, kiedy jest tak fatalny jak polski, toteż polecam obejrzenie w oryginalnej wersji językowej.   Muzyka nie przypadła mi do gustu, gdyż nie znoszę popu, a byłam narażona na ciągłe słuchanie wycia Mitchie i Tess. Śpiewów i tańców jest z filmie niemało, jednak nie wystarczająco dużo, by zaliczyć go do musicali, co, według mnie, wpływa na jego korzyść. Poza tym, w projekcji mamy więcej do czynienia z Camp Popem niż z Camp Rockiem. Gapiostwo producentów czy nieznajomość gatunków muzycznych? W przypadku tak kiepskiego filmu postawiłabym na jedno i drugie.   Podsumowując, „Camp Rock” to tylko kolejna, nudnawa disneyowska produkcja, przeznaczona wyłącznie dla nastolatków. Aktorstwo woła o pomstę do nieba, szczególnie wiecznie szczerząca zęby  Demi Lovato, muzyka nie zachwyca, fabuła jakich teraz pełno. Może spodobać się jedynie młodszej młodzieży, nie oczekującej niczego ambitnego od filmu, jednak bardziej wymagającym widzom nie polecam.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Trudno zostać obojętnym wobec wysypu disneyowskich produkcji filmowych, które ostatnimi czasy podbijają... czytaj więcej
Disney Channel w kategorii "muzyka" cieszy się ostatnio złą sławą, a to przez "High School Musical" (i... czytaj więcej
Przeglądając ostatnio, jakie filmy lecą w telewizji, natrafiłem na film „Camp Rock” na Disney Chanel.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones