Recenzja filmu

U progu zimy (2016)
Rob Connolly

Do szpiku kości

"Edge of Winter" to dobrze zrealizowany thriller, który skrywał potencjał na solidne kino psychologiczne, jednak reżyser nie wyraził chęci, aby stworzyć wybitne dzieło, wprowadzające coś nowego
"Edge of Winter" to dobrze zrealizowany thriller, który skrywał potencjał na solidne kino psychologiczne, jednak reżyser nie wyraził chęci, aby stworzyć wybitne dzieło, wprowadzające coś nowego do kinematografii. Tak więc najnowsze dzieło Roba Connolly’ego, to poprawnie nakręcony film osadzony w pięknej zimowej scenerii, ze zdolnymi aktorami, momentami mrocznym klimatem oraz zaskakująco dobrymi zdjęciami. 

Film otwiera scena obsypanych śniegiem lasów, już na samym początku dając znać, że walory przyrodnicze będą pełnić warstwę estetyczną. Następnie poznajemy mężczyznę po trzydziestce – Eliota Bakera, który prowadzi nieprzyjemną rozmowę telefoniczną dotyczącą zaległych płatności za rachunki. Chwile potem ma miejsce wyciszona scena, podczas której bohater stoi na otwartej przestrzeni otoczone z każdej strony białym puchem. Wkrótce na ekranie pojawiają się nastoletni synowie Eliota, którzy przyjechali do niego na kilka dni. Dostrzegamy zróżnicowaną relacje między nimi – starszy Bradley nieszczególnie zadowolony jest z wizyty ze względu na niepoważne zachowanie rodzica, natomiast młodszy – Caleb jest zachwycony i podekscytowany spędzaniem czasu z ojcem. Elliot postanawia zabrać ich do lasu, aby zrobić z nich "prawdziwych mężczyzn" udzielając lekcji jazdy samochodem czy strzelania z broni. Z każdą kolejną minutą coraz bardziej odnosi się wrażenie, że główny bohater nie jest zbyt dobrym wzorem do naśladowania i nic bardziej mylnego, gdyż im bliżej końca postać ta zaczyna dokonywać coraz więcej nieracjonalnych decyzji oraz pojawia się wiele nieuzasadnionej przemocy.

Dzieło Roba Connolly’ego początkowo buduje aurę tajemniczości przytrzymując widza przy ekranie. Sporym atutem produkcji są bohaterowie, o których nie dowiadujemy się zbyt wiele, natomiast utalentowani aktorzy z błyskiem w oku potrafią zdobyć naszą szczerą sympatię. Szczególnie dobrze poradził sobie Tom Holland, wcielając się w wyciszonego i sympatycznego Bradleya. Bez problemu uwydatniał każdą emocje, charakterystycznie modulując głosem oraz płynną gestykulacją. Kroku Hollandowi dorównał Joel Kinnaman, który w roli niestabilnego emocjonalnie ojca spisał się nad wyraz naturalnie, świetnie bezbłędnie oddaje cały ból i gniew bohatera, kreując postać z krwi i kości. Na pochwałę zasłużył również najmłodszy z obsady – Percy Hynes-White, potrafiąc tchnąć życie w swojego bohatera. Nietrafnym posunięciem ze strony twórców było zaangażowanie dosyć sławnych nazwisk takich jak: Rachelle Lefevre znana z "Pod Kopułą" czy Shiloh Fernandez z filmu "Dziewczyna w czerwonej pelerynie", których spokojnie można byłoby zastąpić mniej popularnymi aktorami, gdyż ich postacie wnoszą niewiele do fabuły, a zapewne niektórzy widzowie skusili się na owy film ze względu na ich udział.

"Edge of Winter" broni się także imponującymi zdjęciami oraz genialną scenografią, tworzącą mroczny i trzymający w napięciu klimat. Profesjonalna praca operatora kamery sprawiła, że w filmie pojawia się wiele pięknych ujęć, tworząc jeden  pamiętny obraz za drugim. Scena w której bohaterowie przechodzą przez zamarznięte jezioro a w tle widzimy szeroką przestrzeń z górami w tle, dostarcza doznań estetycznych oraz zapada w pamięci.

Film skrywał potencjał na solidne kino psychologiczne, zmuszające do przemyśleń, lecz Connolly zamiast tworzyć refleksyjny obraz, postanowił nakręcić niewyróżniający się fabularnie thriller. Reżyser potrafił znaleźć odpowiednie miejsce do kręcenia zdjęć, zaangażować utalentowanych aktorów oraz zatrudnić profesjonalistów od strony technicznej, więc dlaczego nie poświęcił czasu, aby przestudiować, przeanalizować i połatać luki w scenariuszu? Najwyraźniej uznał, że strona fabularna nie musi być ambitna, wystarczy, że wszystko inne jest dobre. Nie mniej jednak "Edge of Winter" ogląda się naprawdę dobrze, niekiedy trzeba wyłączyć myślenie i dać porwać się nieracjonalnej wizji twórców, lecz seans mija sprawnie i zapewne w trakcie oglądania nie będziecie zerkać na zegarek.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones