Recenzja filmu

Fantazja (1940)
James Algar
Samuel Armstrong
Deems Taylor
Leopold Stokowski

Batutą i piórkiem

Walta Disneya nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Ten genialny twórca niezapomnianych kreskówkowych bohaterów zapisał się w historii kina wieloma znakomitymi animacjami. Nie bez powodu został
Walta Disneya nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Ten genialny twórca niezapomnianych kreskówkowych bohaterów zapisał się w historii kina wieloma znakomitymi animacjami. Nie bez powodu został też laureatem kliku Oscarów. Jego studio Walt Disney Pictures wyprodukowało cały szereg produkcji, do których nawet dziś wracają chętnie starsi widzowie, a ich bohaterowie niezmiennie zdobywają rzesze nowych młodych fanów. Śmiało mogę stwierdzić, że bez Disneya świat byłby uboższy. I to nie tylko ten kinowy.

Walt charakteryzował się nieprzeciętną fantazją, która pozwoliła mu wykreować jego własny i unikatowy animowany świat, w którym wszystko żyje własnym życiem. To właśnie ta cecha doprowadziła do powstania wszystkich jego produkcji, a w znaczący sposób utrwaliła się właśnie w "Fantazji". Był to w zasadzie dopiero trzeci pełnometrażowy film w dorobku Disneya. U nas chyba najmniej znany, a szkoda. Nie chcę tutaj umniejszać wartości "Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków" czy też innych jego produkcji, niemniej jednak to właśnie "Fantazja" zasługuje moim zdaniem na specjalną uwagę.



Fabuły tego filmu nie można ubrać w jakąś konkretną ramę. Jeśli już koniecznie trzeba by się pokusić o jakieś zaszufladkowanie to, moim zdaniem, najlepiej opisać "Fantazję" jako wariację kreski i muzyki. Film składa się z siedmiu odrębnych historii, z których każda obrazuje animowane przedstawienie innego tematu muzycznego. Mamy tutaj abstrakcyjne ukazanie muzyki i jej rytmów do "Toccaty i fugi d-mol" Jana Sebastiana Bacha i obserwację zmian pór roku w rytm "Dziadka do orzechów" Piotra Czajkowskiego. Myszka Miki czaruje publiczność w "Uczniu czarnoksiężnika" Paula Dukasa, w wizualizacji do "Święta wiosny" Igora Strawińskiego możemy zobaczyć jak powstawała Ziemia, a mityczny grecki świat pokazano do "Symfonii pastoralnej" Ludwiga van Beethovena. Dodatkowo możemy zobaczyć niezwykły balet strusi, aligatorów i hipopotamów (o tak!) w "Tańcu godzin" Amilcare Ponchielliego. I wreszcie ukazano diabelskie poczynania Czernaboga w takt "Nocy na Łysej Górze" Modesta Musorgskiego, zakończonej mnisim pochodem do "Ave Maria" Franza Schuberta.



W zasadzie każda z tych historii to temat na odrębną recenzję, ale chciałbym zwrócić uwagę tutaj tylko na dwie. 70 lat po premierze "Fantazji" na ekranach kin pojawił się pełnometrażowy "Uczeń czarnoksiężnika", w którym główną rolę zagrał Nicholas Cage. Inspiracją do jego powstania był właśnie segment, w którym głównym bohaterem była Myszka Miki. Natomiast na mnie największe wrażenie zrobiła animacja ukazana w interpretacji "Dziadka do orzechów" Czajkowskiego. Chyba każdy słyszał gdzieś fragmenty tej muzyki i nieobce są Wam animacje, filmy, czy książki oparte na tej historii, ale to, co tutaj można zobaczyć, odbiega od tego co widzieliście dotychczas. Nie sądziłem, że ta melodia może zostać pokazana w inny niż "Dziadkowy" sposób. A jednak. Tańce wróżek, kwiatów, liści, grzybów i ryb w rytm zmieniających się pór roku podkreślają melodię Czajkowskiego tak, jak chyba nikomu się jeszcze nie udało. Przyznam, że długo po seansie nie mogłem pozbyć się sprzed oczu tego obrazu, a słuchając "Dziadka do orzechów" już na stałe moja wyobraźnia przypomina mi wersję z "Fantazji".



Muszę podkreślić fakt, że na sukces tego filmu oprócz genialnej muzyki, nietuzinkowej wyobraźni twórców i świetnej pracy animatorów wpływ miała w znaczącym stopniu praca autorów zdjęć, montażystów i dźwiękowców (w końcu był to pierwszy film z dźwiękiem stereofonicznym). Bez ich ogromnego wysiłku ten film nie przemówiłby do mnie tak bardzo. Zaletą tej produkcji jest także to, że mogłem skupić się tylko na obrazie i muzyce, wyłączając się całkowicie. Niewiele produkcji potrafi zmusić do takiego wtopienia w ekran, będącego jednocześnie znakomitym relaksem i odprężeniem. Tutaj udało się to znakomicie. Taka ucieczka od szarości dnia codziennego należy się każdemu. "Fantazja" to gwarancja mile spędzonych 2 godzin przed ekranem, nie pożałujecie tego.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones