Recenzja wyd. DVD filmu

Gra namiętności (2003)
Rituparno Ghosh
Aishwarya Rai Bachchan
Lily Chakravarty

Namiętność bez namiętności

"Gra namiętności" to pierwszy bengalski film, jaki oglądałam. To ekranizacja słynnej powieści indyjskiej.   Mahendra (Prasenjit Chatterjee) oraz Behari (Tota Roy Chowdhury) to kawalerowie.
"Gra namiętności" to pierwszy bengalski film, jaki oglądałam. To ekranizacja słynnej powieści indyjskiej.   Mahendra (Prasenjit Chatterjee) oraz Behari (Tota Roy Chowdhury) to kawalerowie. Któregoś dnia dostają propozycję małżeństwa od Binodini (Aishwarya Rai), jednak pomimo tego że dziewczyna jest wykształcona, co zdarza się rzadko, odrzucają ją. Niedługo po tym Mahendra poślubia Ashalatę (Raima Sen). Jednak jego matka nie potrafi przeboleć, że odrzucił Binodini, i przygarnia ją pod swój dach (dziewczyna wyszła za mąż, jednak owdowiała po roku małżeństwa). W tym samym momencie małżeństwo Ashalaty i Mahendry zaczyna przechodzić kryzys, gdyż chłopak jest zauroczony Binodini. Klasyczny Bollywood pochwala wszelkie cnoty ludzkie. Niedopuszczalny właściwie jest nawet pocałunek. Aishwarya Rai oraz Hrithik Roshan zostali pozwani do sądu po scenie w filmie "Dhoom 2", w której obscenicznie się całowali. Powodem miało być gorszenie młodzieży. A już na pewno nie do pomyślenia są sceny seksu. Przyzwyczaiłam się do tego, że w kinie indyjskim, zwłaszcza Bollywodzie, nie zobaczę takich scen. "Gra namiętności" bardzo od tego odstaje. Zresztą sam tytuł już może być nakierowaniem. Widzimy, jak piękna Binodini rozkochuje w sobie mężczyzn i bez żadnego skrępowania uwiodła nawet żonatego Mahendrę. Jest jeszcze jedna zasadnicza różnica, jeżeli mam porównywać "Grę namiętności" do klasycznego Bollywoodu. Muzyka nie odgrywa w filmie aż tak wielkiej roli. Nie można podziwiać tańca. Nie ma piosenek, nie wliczający tych, które można usłyszeć w tle. Jest to na pewno plus, jeżeli ktoś nie znosi musicali. Film trwa około 2 godzin, więc nie jest zbyt długi, jednak przyznam, że nieco mi się dłużył. Dlatego oglądałam go w dwóch częściach. A może to sam fakt, że film jest inny niż się spodziewałam?   Aishwarya Rai po raz kolejny nie zachwyciła mnie w swojej roli. Zbytnio za aktorką nie przepadam i nie rozumiem, dlaczego tak wiele tytułów z jej udziałem jest dodawanych jako dodatki do gazet. Czy to dlatego, że jest właściwie w naszym kraju najpopularniejsza, bo zdobyła tytuł Miss Świata w latach dziewięćdziesiątych? Przecież nikt nie pamięta miss sprzed dwóch lat. Są większe gwiazdy niż ona, których filmy naprawdę warto zobaczyć. Aktorka w "Grze namiętności" zagrała jakoś tak sztucznie. Zdarza się jej zagrać bardzo dobre role, jednak ta nie przypadła mi do gustu. Zdecydowanie lepiej wypadła Raima Sen, która również dobrą rolą zachwyciła w filmie "Podróż poślubna". Natomiast jeżeli chodzi o panów - nie są to klasyczni przystojniacy. Jednak momentami te ich beznamiętne twarze tak drażniły, że aż miałam ochotę wyłączyć odtwarzacz.   Samo wydanie również nie zachwyca, choć jest lektor, są napisy. A jak ktoś woli może oglądać w oryginale, ucząc się jednocześnie języka. Jest także miła niespodzianka w postaci zwiastuna filmu "Jodhaa Akbar". Ale poza tym nie ma nic zachwycającego. Okładka jeszcze ujdzie, ale menu mogłoby być lepsze. Film nie jest genialny i poza jedną aktorką, obsada jest mało znana. Jednak nie wiem, czy robi to jakąkolwiek różnicę tym, którzy do tej pory nie mieli styczności z żadnym tytułem indyjskim, czy to Bollywoodem, czy filmem bengalskim. W "Grze namiętności" brakuje wielości barw tak charakterystycznej dla największych wschodnich produkcji. Wątek jest dość ciekawy, rozmowy nie ciągną się w nieskończoność, lecz jakby czegoś brakowało. Być może więcej pasji w grze aktorskiej?   Joanna K.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones