Recenzja wyd. DVD filmu

Miłości nie oszukasz (2004)
Birendra Nath Tiwari
Raveena Tandon
Shah Rukh Khan

Najlepiej nie tykać...

Udało nam się kiedyś tę potworność, tworzoną w latach 1994-2004, obejrzeć i uważam, że nieszczególnie udana "Szalona miłość" to przy tym hicior... To film typu: "ale o co w ogóle w nim chodzi?"
Udało nam się kiedyś tę potworność, tworzoną w latach 1994-2004, obejrzeć i uważam, że nieszczególnie udana "Szalona miłość" to przy tym hicior... To film typu: "ale o co w ogóle w nim chodzi?" Beznadziejny. Nie dość, że częściowo zdjęcia nakręcono ponad 10 lat temu, to jeszcze wtedy nie skończono filmu i potem dokręcano sceny, byle go jakoś zamknąć i w efekcie wyszła jedna wielka bzdura. A ponieważ główni aktorzy równo odmówili dubbingowania tego filmu po tylu latach, więc podstawiono cudze glosy. No i najbardziej oberwał SRK - brzmi jak stara żaba z anginą... Dramat... Na dodatek film jest bez sensu, bez treści, bez logiki, aktorzy pojawiają się, mówią coś i znikają, co jakiś czas ktoś ginie w rytmie błyskawic, a widzowi po drodze wyłącza się uwaga, a włącza ziewanie... - jedyną dobrą rzeczą są piosenki (niestety nie wszystkie, ale te męskie są całkiem), szkoda tylko, że najczęściej absolutnie beznadziejnie zilustrowane (np piosenkę o pożądaniu ilustruje 2 dzieci, tańczących za rączki w kółko). Jedną z piosenek natomiast śpiewa słusznych rozmiarów kobieta, która tańcząc coś w rodzaju tańca erotycznego, nie wiadomo po jakiego grzyba wyznaje w tej piosence przed gromadą obleśniastych facetów, że jest dziewicą, która ich rozpali do białości - no, ale to taka typowa zapchajdziura... Na początku historyjka jest w miarę jeszcze prosta - jest utalentowany muzycznie chłopiec Dushyant (oczywiście SRK), któremu ojciec jego przyjaciółki Jayi (Raveena Tandon - ta sama, co w "Szalonej miłości") na jej prośbę funduje wykształcenie muzyczne... Dzieci grają krótko, potem pojawia się Shahrukh sprzed 12 lat - oczywiście śliczny, słodki, młodziutki i na imprezce z przyjaciółmi śpiewa piosenkę. Ładną. Niestety jego twarz jest tylko na początku, bo potem zjawiają się retrospektywne kadry ilustrujące śpiewy, czyli dwójka dzieci śpiewających o miłości i tańczących w kółeczko... Łokropność... Na ekranie głos mężczyzny włożony w usta chłopca, w treści piosenki regularnie przewija się "chaahat", treści o miłości, a tu niewinne małolaty i baloniki... No, a potem piosenka się kończy, więc możemy podziwiać prześlicznie zawstydzonego Dushyanta, czyli SRK... Oczywiście oboje młodzi się w sobie zakochują, ale potem robi się coraz większa gęstwina pod względem treści i postaci i widz utyka w jeżynach... Następne pojawienie się Shahrukha to jedna z kilku takich samych, powtarzanych scen w filmie, więc można się jej znakomicie przyjrzeć. Mianowicie SRK siedzi w aucie. Różnica między scenami polega na tym, że czasem w tym aucie pije z piersiówki, a czasem nie pije. Czasem jedzie gdzieś, czasem jedzie pijąc, a czasem ocierając łzy; czasem filmowany przodem, a czasem z profilu... Przypuszczalnie nakręcili ten samochodowy kawałek i pociachali, żeby na więcej scen starczyło, a jak już mieli w częściach, to powtykali gdzie się dało... No więc potem pijany Dushyant (czyli SRK) wychodzi z auta, wchodzi chwiejnie na schody i wtedy nagle ZONK! I to zonk gigant - o zgrozo Dushyant odzywa się zdubbingowanym głosem! No coś potwornego... Takiego skrzeczenia jeszcze nie słyszałam i mam nadzieję, że już nie usłyszę w charakterze niczyjego głosu, a zwłaszcza głosu Shahrukha... Gorzej - facet usiłował naśladować jego charakterystyczny śmiech i wyszedł mu skrzeczący rechocik... Potem pojawia się jego przyjaciel z dzieciństwa - Sujit (Mohnish Bahl - to brat bohaterki z filmu "Węgiel", adorator Juhi Chawla z "Sobowtóra" i synek Amrisha Puri z "Szalonego" - biedak zawsze gra jakieś ogony) i Nisha (Navneet Nishan, której w ogóle nie znam i nie czuję potrzeby poznania), której Sujit jest winien jakieś pieniądze. Oboje knują wrednie przeciwko Dushyantowi, tzn chcą wyciągnąć od niego pieniądze, najlepiej dzięki ślubowi Nishy z Dushyantem... A że Dushyant kocha Jayę, więc trzeba się jakoś pozbyć rywalki. Nie wiem, czemu Dushyant nie jest z Jayą i co temu przeszkodziło, bo to mętnie wytłumaczyli, ale w każdym razie spektakularnie cierpi i tęskni. Jaya też, ale wiadomo: knowania skutkują... A zatem Jayę trafia szlag (pewnie Raveena uciekła z planu i nie wróciła)... Ewidentnie dokręcali te sceny na chybcika z kim innym - wystarczy choćby porównać szale i rękawy, bo chociaż filmowane są tylko nogi owej dublerki i jej postać z oddali, znakomicie widać, że ubrania są tylko nieco podobne pod względem kolorystycznym. Skojarzyło mi się to natychmiast z filmem "Plan dziewięć z kosmosu" z 1959 niejakiego Eda Wooda. Tam, kiedy główny aktor (Bela Lugosi) umarł, jego rolę przejął drugi i snuł się po filmie zasłaniając sobie twarz peleryną czy płaszczem (już nie pamiętam dokładnie), jak jakiś szpieg z Krainy Deszczowców... SRK nie miał tyle szczęścia, niestety wraca. Najczęściej pociągając z różnego kształtu butelek i szklanek z procentami... Jak również w aucie... I cierpiąc... (a widownia wraz z nim) chlip... Zarówno w piosenkach, jak i poza nimi trafiają się powielane kadry... A poza tym ciągi alkoholowe, oczywiście... I załzawiony wielkooki SRK, do którego znów dobiera się harpia o złych intencjach, której to pannie Dushyant bezpardonowo rzuca nakaz ściągania ciuchów, a potem zanosi na łóżko i rozrywa szaty. Jej częściowo obnażony biust, na przemian z jego twarzą, też znakomicie zapada w pamięć, bo reżyser nie zadowolił się pojedynczym ujęciem, tylko zaaplikował całą serię w naprzemiennych ujęciach... Ale w drugiej połowie i tak Shahrukha jest zdecydowanie mniej, a właściwie prawie go tam nie ma (pewnie w końcu poszedł po rozum do głowy i również nawiał z planu), więc głównie wszyscy na niego czekają, albo przeciw niemu spiskują (oczywiście jako ci źli, koniecznie nad szklanką mleka!!!), a on od czasu do czasu podsłuchuje sprytnie zza otwartych drzwi, szklanych na dodatek. I nikt go nie widzi, naturalnie. Żeby jednak widz nie czuł niedosytu bohaterów, pojawiają się coraz to nowe postacie - niejaki detektyw Rahul, który niezmiernie sprytnie prowadzi śledztwo śpiewając z siostrą Jayi w deszczu (chwilami ten deszcz leje tylko z lewej strony), jak również okropnie rechoczący tatuś Nishy, który chce wyciągnąć od Dushyanta pożyczkę w celu jej nie-oddania, krewni i znajomi oraz obcy, którzy statystują sobie w filmie zapełniając kadry... Co jakiś czas ktoś ginie, mniej lub bardziej tajemniczo, a śledztwo sobie trwa radośnie między piosenkami i rozterkami Dushyanta... A wszelkim tragediom i mordunkom towarzyszą narysowane błyskawice (prawie jak w "Karan Arjun"), żeby widz przypadkiem nie pomyślał, że ktoś umiera sam z siebie... A gdy już połowa wymrze, to wreszcie pstryk! I morderca wpada. I oczywiście nikt, ale to zupełnie nikt za nic się nie domyśli kto to taki, z wyjątkiem superinteligentnego Rahula... Chyba, że się znajdą przypadkiem jego jakże estetyczne i czyściutkie narzędzia... Tragedia ten film... Absolutnie odradzam nawet najzagorzalszym fan(k)om Shahrukha. Chyba, że dla wzrokowych wrażeń estetycznych, przy ściszonym głosie, żeby nie drażnił. A w ogóle to najlepiej zaopatrzyć się również w procenty i spełniać toasty każdorazowo, kiedy Shahrukh sobie chlapnie - może po którejś szklaneczce film się zacznie podobać? A może przynajmniej przytępi się człowiekowi słuch...? I zaśnie część mózgu odpowiedzialna za logiczne myślenie... No to za reżysera, który zdaje się zadebiutował tym filmem - żeby nie ożywiał rzeczy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego i nakręcił coś następnego bez żerowania na czyimś nazwisku, jeżeli już musi reżyserować...
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Miłości nie oszukasz" to ciężka sprawa... Niby występuje w nim czołowy aktor bollywoodzki, Shahrukh... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones