Recenzja filmu

O-Otello (2001)
Tim Blake Nelson
Julia Stiles
Mekhi Phifer

Nastolatek z piekła rodem

Szkolna klasa, dwóch przyjaciół siedzi w ostatnich ławkach. Rozmawiają, gdy nauczycielka prowadzi wykład na temat Szekspira. Zirytowana nieuwagą chłopców prosi, aby wymienili jeden tytuł
Szkolna klasa, dwóch przyjaciół siedzi w ostatnich ławkach. Rozmawiają, gdy nauczycielka prowadzi wykład na temat Szekspira. Zirytowana nieuwagą chłopców prosi, aby wymienili jeden tytuł szekspirowskiego sonetu. Hugo, jeden z uczniów, odpowiada ze zdziwieniem "To Szekspir nie pisał scenariuszy?". Jakkolwiek banalnie brzmi ta uwaga i dziwnie w ustach bohatera filmu, będącego ekranizacją "Otella", jednego z dramatu wszech czasów, to najszczersza prawda. Sięgnięcie po elżbietański oryginał jest najczęściej gwarancją powodzenia filmu. Tak jest i w przypadku nowego filmu Tima Blake'a Nelsona, "O". Reżyser wykorzystał w nim szekspirowskie studium zazdrości i zdrady, by stworzyć dynamiczną i nasyconą emocjami opowieść o współczesnych nastolatkach. Akcja "O" ma miejsce w małym mieście, gdzieś na amerykańskim Południu. Główni bohaterowie dramatu to uczniowie ekskluzywnej szkoły z internatem. "Otellem" jest czarnoskóry Odin James, najlepszy koszykarz w szkole, wielka nadzieja trenera Duke'a Gouldinga; "Desdemoną" najpiękniejsza dziewczyna, córka dziekana, Desi Brable. "Kasjusz" ma na imię Michael i jest przyjacielem Odina, funkcję "Jago" natomiast pełni wspomniany już Hugo, syn trenera. Odin i Desi kochają się bardzo gorąco i mocno. Nie jest to w smak Hugo, który zazdrosny o kolegę -mającego wszystko, o czym można tylko marzyć - knuje intrygę tak podstępną, jakiej nie powstydziłby się sam Szatan. Tim Blake Nelson i scenarzysta Brad Kaaya postanowili nie ingerować w szekspirowski oryginał, główna intryga zmierza nieubłaganie do tragicznego końca. Jednak reżyser zdecydował się nadać inny charakter opowieści, położyć nacisk w innymi miejscu. Główną personą dramatu nie jest tylko Hugo-Jago, ale wszyscy, cała trójka młodych bohaterów. Każdy z nich jest ograniczony i uwięziony na swój sposób, nie jest zwykłym beztroskim nastolatkiem. Odin jest jedynym czarnoskórym w szkole, jednocześnie podziwianym i odrzucanym. Desi, mimo że jest córką dziekana, mieszka w internacie i widać że jest po trosze typem niezależnej buntowniczki. Hugo z kolei jest chyba najmniej szczęśliwy z nich wszystkich. Chciałby być kimś podziwianym i lubianym - mówi o tym w pierwszej scenie - ale jest skazany na bycie przeciętniakiem, tłem dla bardziej utalentowanych kolegów. Nawet jego ojciec, trener Goulding, bardziej interesuje się Odinem niż Hugo. Rozczarowanie i rozgoryczenie stają się motorem krwawej zemsty. W pokazywaniu dramatycznych zdarzeń pomaga reżyserowi specyficzna praca kamery, sporo scen jest kręcony w znamienny sposób. Na przykład kulminacyjna scena końcowa kręcona jest z ręki, aby wzmocnić efekt paniki i lepiej oddać przerażenie bohaterów. Podobnie wszystkie sceny, które odbywają się na boisku są świetnie zrobione - dynamicznie, chwilami aż nerwowo, ale są zawsze klarowne i czytelne. "Biegnąca" za graczami kamera przykuwa uwagę widza, ale nie męczy go. Każde ujęcie jest precyzyjnie zaplanowane, nakręcone i zmontowane. Dzięki temu historia nabiera realizmu. Dodatkowo duża ilość zbliżeń pozwala się skoncentrować na uczuciach bohaterów, które potrafią zmieniać się jak w kalejdoskopie. Uważam że jest ona podyktowana nie tylko chęcią pokazania wnętrza Desi, Odina czy Hugo, ale i znakomitą grą młodych aktorów, którzy przyciągają wzrok, fascynują. Szczególnie Julia Stiles, którą można śmiało nazwać specjalistką od nowoczesnych adaptacji Szekspira, grała już Katherine w "Zakochanej złośnicy" i Ofelię w "Hamlecie", jest warta uwagi. Desi w jej wykonaniu ciekawi, wzrusza. Bardzo podobał mi się styl gry Stiles - oszczędne, wyważone środki aktorskie. Tę rolę łatwo można było zepsuć grając zbyt "ostro", czego Julia nie czyni. Spokojnie prowadzi swoją postać, pokazując jak Desi cierpi z powodu podejrzeń ukochanego. Świetny jest też Josh Hartnett, znany przede wszystkim z roli młodego lotnika Danny'ego w "Pearl Harbor", który fantastycznie pokazuje przemianę swojego bohatera. Hugo przestaje być człowiekiem, a staje się bestią. To przeobrażenie widać tylko w oczach Josha, które chwilami zdają się wręcz płonąć. Przez chwilę miałam wrażenie, że Hartnett nie jest dość przekonujący - z racji swego "słodkiego" wyglądu i poprzednich ról - jako okrutny i podstępny intrygant. Szybko jedna zorientowałam się, że taka była koncepcja reżysera i aktora - pokazać Hugo jako porządnego i zwykłego chłopaka, który skrywa w duszy demony. Dzięki temu jego zło nabiera charakteru materialnego, normalnego, takiego z którym możemy się spotkać my sami. W poprzedniej filmowej wersji, ze znakomitym Kennethem Branaghem, i w sztuce postać, którą gra Hartnett zdaje się trochę nieziemska, nieludzka z powodu swego bezgranicznego i niezrozumiałego okrucieństwa. Podobał mi się także, choć mniej niż pozostali dwoje, Mekhi Phifer, który dobrze pokazał Odina jako słabego, podatnego na sugestie i zagubionego nastolatka. Doskonale zagrał jedną ze scen na boisku - "O" już zaczynają dręczyć podejrzenia o niewierność Desi, jest pełen złości, niemal zwierzęcej agresywności. Phifer bardzo ową "zwierzęcość" sugestywnie odtwarza, porusza się miękko, pręży się niczym dziki kot, szykujący się do ataku. Znakomitym wsparciem dla młodych aktorów jest - jak zwykle doskonały - Martin Sheen, odtwarzający postać trenera Duke'a. Jego postać jest bardzo ważna w dramacie Hugo-Odin i Sheen świetnie to pokazuje. "O" nie jest z pewnością filmem, który powala na kolana czy wciska widza w fotel. Gwarantuje jednak jedno: interesującą podróż do świata amerykańskich nastolatków, które nie mogą uporać się z otaczającą rzeczywistości. Szekspir został kiedyś nazwany pierwszym psychologiem w historii. Tim Blake Nelson korzysta z jego obserwacji i stara się przekazać widzowi coś ważnego i czyni to w sposób lekki i interesujący. Nie dramatyzuje, nie popada w przesadne zadęcie, pozwala widzowi na interpretowanie opowiedanej historii, a to ważne, gdyż przy zmasowanym ataku hollywoodzkiej papki, dobrze jest czasem być samodzielnym.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones