Recenzja filmu

Obiecująca. Młoda. Kobieta. (2020)
Emerald Fennell
Carey Mulligan
Bo Burnham

Jesteśmy miłymi ludźmi

Moda na prześmiewanie najgorszych klisz zdaje się czynić współczesne kino ouroborosem, który raz po raz potyka się o własny ogon, tylko po to, aby przemielić go, powielając najgorsze gatunkowe
Kompilacja słów "feministyczny thriller komediowy autorstwa debiutującej reżyserki" niekoniecznie wybrzmiewa jako zachęta do natychmiastowego seansu. Posunęliśmy się obecnie w eksploatacji tkwiącego w kulturowym limbo przez zdecydowanie zbyt długi czas motywu silnej postaci kobiecej do tego stopnia, iż nawet jako zadeklarowany zwolennik feministycznych postulatów jestem w stanie wyobrazić sobie motywacje mogące kierować sfrustrowanymi osobnikami, powtarzającymi z uporem jakoby "świat nienawidził mężczyzn" (szczególnie tych białych).

Takie obrazy jak lanthimosowska "Faworyta" pokazują, że budowa skomplikowanej, niejednoznacznej moralnie postaci kobiecej to zadanie więcej niż wykonalne – jedno z ewidentnie wartych podjęcia. Grecki reżyser dokonał przy tym tego, co w ostatnich latach zdaje się konsekwentnie udawać chyba jedynie Bongowi Joon-Ho – stworzył farsę uderzającą powagą, inkorporowaną w dramat ociekający humorem. Nurt "kobiecej komedii" zdaje się jednak cieszyć złą sławą, nie bez przyczyny. Stos głupawych, pielęgnujących stereotypy romansideł zdaje się nie mieć końca. Ponadto z przyczyn, nad którymi wolę się chyba nie zastanawiać, spora część z owych filmów cieszy się dziś statusem kultowych.

Moda na prześmiewanie najgorszych klisz zdaje się czynić współczesne kino ouroborosem, który raz po raz potyka się o własny ogon, tylko po to, aby przemielić go, powielając najgorsze gatunkowe schematy. Śmiem stwierdzić, iż pastiszowa konwencja, posłużywszy jako uzasadnienie powstania niezmierzonej ilości kinematograficznych bubli, stanowi podwaliny żałośnie wręcz małej ilości trafnych, inteligentnych dzieł, serwujących społeczno-metagatunkowy komentarz. I tak się akurat składa, że film Fennell jest jednym z nich.

Co prawda, pierwsze kilka minut seansu nakazało mi zadać sobie pytanie, czy aby na pewno nie popełniłem błędu, decydując się poświęcić czas i pieniądze na wyprawę do kina. Nie trzeba jednak było czekać zbyt długo, by spod warstwy gagów nie pierwszej świeżości, plastikowego color gradingu oraz tandetnej aparycji protagonistki wyłonił się właściwy, mniej oczywisty rdzeń filmu. Historia, która mimo swojej  przewidywalności z gatunku "szalone intryga, której zwrotu kompletnie się nie spodziewasz", pozostaje niemal boleśnie wiarygodna. To głównie zasługa budowy postaci, które przy całej przerysowanej, komediowej konwencji zdają się pozostawać zatrważająco ludzkie. Opowieść nie oszczędza tutaj nikogo, nikogo też jednak nie demonizuje. Nie uświadczymy ani szalonego okrucieństwa, ani miłościwego altruizmu. Każdy ma motywację.

Świat naszej bohaterki, pełen kolorowych błyszczyków, moherowych sweterków i kubeczków po kawie, przy głębszym wglądzie okazuje się brudny, przesiąknięty traumą i gniewem. Chociaż postaci to w dużej mierze chodzące personifikacje stereotypów, są one doskonałym odbiciem tego, z czym spotykamy się wszyscy na co dzień, nawet jeśli użyte przez Fennell zwierciadło mogłoby prędzej niż u fryzjera stanąć w gabinecie osobliwości. Cukierkowa komedia przeplata się z dramatem, tym bardzo współczesnym, o społecznym wymiarze. Ani jedno, ani drugie nie porywałoby samoistnie, na pierwszy rzut oka spłycone i trywializowane. Kluczem sukcesu jest połączenie obydwu w spójną konwencję, która porażając prześmiewa, zaś prześmiewając – poraża.

Oczywiście obraz nie jest bynajmniej pozbawiony wad. Zarówno tempo jak i stylistyka zdają się niekiedy rozjeżdżać. Kamera niekoniecznie potrafi się zdecydować, czy iść na całość w kliszową sterylność, czy może jednak popisać się poetycką dramaturgią, co potrafi kilkukrotnie zbić z tropu. Nieuniknione jest tutaj również wspomniane przez mnie na samym początku powielanie tych samych, męczących tropów. Kilku scen, a nawet wątków czy całych postaci mogłoby też w tym filmie po prostu nie być i wątpliwe, by na tym ucierpiał. Reżyserka nie może się czasem powstrzymać od potraktowania widza niczym idioty, któremu przekaz należy do głowy wbić tępym narzędziem.

To wszystko jednak detale, które można wybaczyć. Szczególnie mając na uwadze relatywnie niewielkie doświadczenie twórców. Można wręcz półżartobliwie stwierdzić, iż ewidentnie mamy tu do czynienia z młodą, obiecującą reżyserką. Imponuje w tym kontekście szczególnie konsekwencja, z jaką Fennell realizuje swoją wyrazistą, artystyczną wizję. Dzieło pozostaje zaskakująco spójne, może z wyjątkiem kilku drobnych potknięć. Swoją rolę ma tutaj oczywiście Carey Mulligan, rozmyślnie jednak nie wypowiadam się obszerniej na jej temat, trzeba to zwyczajnie zobaczyć. Chylę czoła przed osobą, która wybrała ją do tej roli, gdyż aktorka nawet z czysto estetycznego względu perfekcyjnie się w niej odnajduje.

"Obiecująca. Młoda. Kobieta." jest bez wątpienia najbardziej szowinistycznym filmem, jaki widziałem od dawna. I znakomicie. Zobrazowanie jakże palącego problemu kartonową hiperbolą to iście genialna zagrywka. Twórcy filmu nie usiłują moralizować, wychodzi im to mimowolnie, gdzieś pomiędzy nabijaniem się ze stereotypów i rozbijaniem samochodowej szyby. Finalnie przecież nikt nie ma racji, każdy jest zły i zepsuty, jedynie jedni mniej, inni zaś bardziej. Spomiędzy dwojga skrajności, słuszność leży w bliżej nieokreślonym "pośrodku". Tak zdaje się wybrzmiewać przesłanie, być może ponure, niemal nihilistycznie, lecz niewątpliwie życiowe. Gadanie, że to mało odkrywcze, jest… cóż, mało odkrywcze. W dzisiejszych czasach zdaje się, iż doprawdy potrzebny jest nam ktoś, kto od czasu do czasu ładnie opakuje kilka przydatnych truizmów. Ostatecznie bowiem wszyscy jesteśmy miłymi ludźmi. Przynajmniej do czasu…
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Proces zmian w świadomości społecznej, ale także w popkulturze, którego dokonał ruch #MeToo zdaje się... czytaj więcej
Od kiedy termin "kultura gwałtu" pojawił się po raz pierwszy w czasach feminizmu drugiej fali, w... czytaj więcej
Wyobraźcie sobie, że jesteście pozerem. Ale nie jakimś tam dzieciakiem z deskorolką pod pachą, który... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones