Sekspedycja to film poprawny. W swoim gatunku oczywiście.
Jako komedia dla młodzieży spełnia się w całości. Ot, mamy historię o grupce znajomych, którzy pragną przełamać dziewictwo jednego z nich. Ian rusza w podróż do laski poznanej w Internecie, a towarzyszą mu jego najlepsi przyjaciele (a właściwie przyjaciel i przyjaciółka, bo rola Amandy Crew ma tutaj znaczenie).
Po drodze przeżywają niespotykane przygody, włączając w to poznanie całkiem imprezowej grupy... Amiszy. Zdecydowanie jest to komedia, a - co warto podkreślić - reżyser miał faktyczny pomysł na fabułę, widać w tej produkcji nawet zaczyn swoistej wizji artystycznej (autystycznej?). Naprawdę! Pomimo, że kręci się wokół dość oklepanego motywu przewodniego, znanego choćby z Ostrej Jazdy czy American Pie, to jednak czymś zaskoczył.
Gra aktorska jest niezła. Da się uwierzyć, że bohaterowie naprawdę przeżywają perypetie, które sprawili im scenarzyści. Główny bohater nieco kuleje aktorsko w porówniu z choćby "ekranowym bratem", ale da się to wybaczyć, patrząc na to, jak z pasją oddaje życiowego fajtłapę, którego przyszło mu zagrać.
Film mija dość szybko, a to duża zaleta. Wciąga, ma kilka wątków, które rozwiązują się w niespodziewany sposób (choćby tajemnica zielonego samochodu), a dodatkowo muzyka nie jest tragiczna. Humor nie jest najgorszych lotów, żarty o kupie minimalne. Wątek Amiszów, wspomniany już przeze mnie, to prawdziwa mieszanka wybuchowa. Otrzymujemy anty-stereotypowe przedstawienie tej kultury. Jedyne, co zgadza się z Wikipedią, to noszone przez nich brody i zamiłowanie do niemieckich słówek. Co tu dużo mówić: bawiłem się na ich scenach przednio, a uśmiech młodej Alice Greczyn jest naprawdę przepiękny.
Największym mankamentem tej produkcji jest jednak wątek miłosny Iana. Nie kibicujesz jego poczynaniom, ciężko bowiem uwierzyć w jego misję. Brakowało czegoś, co sprawiłoby, że widzowie zechcieliby go dopingować. Przez cały film był mi obojętny jego los. Nie przekonał mnie na tyle, abym chciał wiedzieć, czy w końcu zaliczy, czy też nie.
Podsumowują, nie jest to najgorszy wytwór. Najlepiej oglądać wieczorem, może na kaca po imprezie, a już na pewno pod wpływem.