Recenzja filmu

Sky Kapitan i świat jutra (2004)

We współczesnym kinie efekty specjalne odgrywają coraz większą rolę. Spychają na dalszy plan scenariusz, aktorstwo, a nawet reżyserię. Najważniejsza dla młodych widzów stała się seria efektownych (lecz często pozbawionych sensu) scen, które wyznaczają kolejne techniczne trendy sztuki filmowej. Dlaczego więc nie stworzyć filmu, który bezkompromisowo byłby jednym dużym efektem specjalnym? Taki jest właśnie "Sky kapitan i świat jutra". Nie ma w tej produkcji ani jednej sekwencji wykonanej "tradycyjnymi" środkami. Nie ma tu nawet tradycyjnego planu. Cała sceneria została wygenerowana cyfrowo, a prawdziwi pozostali jedynie aktorzy i nieliczne rekwizyty. Cały film kręcono na zielonym ekranie, a następnie w fazie poprodukcyjnej nanoszono na sfilmowany materiał cyfrowe tło. To niestety rzutuje bardzo negatywnie na jakości filmu. W wielu scenach aktorzy są fatalnie zsynchronizowani z animacjami w tle. Przechodzą niczym duchy przez kolejne elementy "scenografii" a za sterami pojazdów wyglądają jak bywalcy wesołych miasteczek. Nie zmienia to faktu, że klika scen wykonano z naprawdę imponującym rozmachem i precyzją. Dobre i bardzo dobre sekwencje występują jednak naprzemiennie z wykonanymi fatalnie. Twórców widocznie przerosła forma nad treścią. Dziś kino nie stoi jeszcze na tak wysokim poziomie, by pozwolić sobie na taką filmową ekstrawagancję. Aktorzy spisują się nie najlepiej choć jak już wcześniej wspomniałem nie jest do końca ich wina. Gra do zielonego tła jest arcytrudnym zadaniem i wymaga ogromnego skupienia. Najgorzej z zadaniem poradziła chyba sobie Gwyneth Paltrow. Aktorce trudno było się odnaleźć w konwencji nie tylko samej realizacji filmu, ale również jego treści. "Sky kapitan..." to bowiem kino bardzo specyficzne. Sam scenariusz został oparty na komiksie i rodowód ten jest bardzo namacalny. Bohaterowie są jednowymiarowi, lecz mimo to bardzo interesujący. Najważniejsze są ich czyny, a nie przemyślenia. Paltrow zaś przesadnie zapragnęła tchnąć w kreację nieco psychologicznej głębi. Jej starania pełzną oczywiście na niczym bo widz idąc do kina woli heroizm niż wydumany psychologizm. Pozostali aktorzy, czyli Jude Law czy Angelina Jolie spisują się tylko nieco lepiej. Sama fabuła chyba nie ma tu wielkiego znaczenia. Jest ona jedynie pretekstem do pokazania kolejnych efektów specjalnych. Wszyscy fani komiksów jednak będą wniebowzięci licznymi krótkimi sekwencjami, w których reżyser wyraźnie "puszcza do nich oczko". "Sky kapitan i świat jutra" jest produkcją bardzo oryginalną. Tym razem jednak filmowy eksperyment nie wypalił na całej linii. I choć zapewne film znajdzie wąskie grono wielbicieli to nie umniejsza to faktu, że był on jedną z największych finansowych i artystycznych porażek początku XXI wieku. I wątpię, by kiedykolwiek twórców okrzyknięto "wizjonerami". Raczej "szaleńcami".