Recenzja filmu

Super Size Me (2004)
Morgan Spurlock
Daryl Isaacs
Morgan Spurlock

Don't Super Size Me!!!

Film ten rzeczywiście należy do obrazów oryginalnych i nietypowych, jeśli porównamy go z królującymi na naszych ekranach filmami akcji, w których dobry bohater strzela do tych złych, czy też z
Film ten rzeczywiście należy do obrazów oryginalnych i nietypowych, jeśli porównamy go z królującymi na naszych ekranach filmami akcji, w których dobry bohater strzela do tych złych, czy też z kolejnymi ekranizacjami kolejnych przygód kolejnego superbohatera rodem z kolejnego komiksu. Jest to film... no może nie całkiem dokumentalny, bo przecież trochę jednak sterowany, jak wszystko w TV. Oto sympatyczny bohater, pomysłodawca i twórca tego obrazu w jednej osobie, Morgan Spurlock, postanawia zademonstrować na swoim przykładzie, co by się stało, gdyby dość dobrze trzymający się mężczyzna przerzucił się nagle na niezdrowe, hiper-kaloryczne menu najbardziej znanego fastfood'u o wdzięcznej nazwie McDonald's. No właśnie, i jaki jest tego efekt? Lepiej nie pytać... Choć "eksperyment" był rzeczywiście dość radykalny, powiedziałabym, że nawet za bardzo, to jednak twórcy filmu udało się coś nam chyba przekazać.... Może to, że z niczym nie można przesadzać... tak jak on to zrobił przed kamerą. Przed eksperymentem był to bowiem uprawiający sport i zdrowo się odżywiający facet, posilający się raczej sensownymi porcjami pokarmów. Jednak w ciągu tego szalonego miesiąca, kiedy to towarzyszyła mu kamera podążająca za nim niemal krok w krok, postanowił żyć tak jak żyje, według niego, przeciętny Amerykanin, tzn. spożywać dziennie 3 posiłki, składające się wyłącznie z produktów dostępnych w sieci McDonald's (i to z zestawów SuperSize, jeśli tylko przy kasie, by mu to zaproponowano), oraz nie chodzić dziennie dalej niż na odległość 5000 kroków (jeśli mnie pamięć nie myli). Jako typowy Amerykanin skorzystał w tym wypadku z pomocy elektronicznego urządzenia, liczącego kroki. Niezły bajer, swoją drogą... No i jak się można było domyślać, nasz drogi Morgan po miesiącu takiego sposobu życia mógł się pochwalić: podniesionym znacznie cholesterolem, kilkunastokilogramową nadwagą, problemami z prowadzeniem aktywnego życia seksualnego, apatią i początkami uzależnienia od fastfoodów. Bardzo nam przykro, naprawdę. Ale jak sobie pościelesz... Rozumiem, że w Ameryce nadwaga to poważny problem. Wpływa na to wiele czynników. Życie w biegu, królująca powszechnie telewizja, mamiąca nas nieustannie kolorowymi spotami reklamowymi produktów, które mają odmienić nasze życie. Powszechność fastfoodów to na pewno jedna strona medalu. Są blisko, można do nich zawsze wstąpić, gdy nie ma się czasu na domową kuchnię. Za tym wszystkim idzie wielka kampania reklamowa omamiająca umysły małych dzieci, które od swoich pierwszych momentów spędzonych na tym ziemskim padole są oswajane z marką w/w jadłodajni, a także z "twarzyczką" sympatycznego klowna, który przecież nie sprzedawałby im niezdrowej żywności... U nas problem ten nie jest na pewno tak wielki jak w Stanach. No ale tam wszystko jest przecież większe. Poza tym dla przeciętnego Polaka zakup McZestawu nie jest tak tani jak dla przeciętnego mieszkańca Ameryki. U nas nie ma jeszcze Zestawów Super Size. Bo nie są nam jeszcze potrzebne. Strefa wpływów McDonald's nie jest też u nas aż tak szeroka. Nie opanował on jeszcze rynku stołówek szkolnych, więziennych czy też szpitalnych, jak to ma miejsce w Stanach. I to było chyba dla mnie, jako europejskiego widza, najbardziej szokującym aspektem całej tej sprawy. Drugą stroną medalu jest iloraz inteligencji przeciętnego Amerykanina, będącego marionetką w rękach wielkich koncernów żywnościowych (czy jakichkolwiek innych). Patrząc na ten film (no i w sumie wiele innych), odnosi się wrażenie, że to niemożliwe, by ludzie, którzy nie mają o niczym pojęcia, rządzili światem i byli obywatelami jednego z najbardziej wpływowych mocarstw na świecie. A jednak tak właśnie jest. Pomysł ciekawy, film ciekawy. Czasami bardziej zabawny, czasami trochę mniej. Choć jego autor trochę przesadził ze swoim zaangażowaniem, to jednak chciał pokazać jeden z większych problemów Ameryki, Ziemi Obiecanej, i wszystkich szczęściarzy będących jej mieszkańcami.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Review(title=Happy Meal, teaser=null, content=Odkąd tylko pojawiły się na rynku, fast foody zyskały nie tylko ogromną popularność ale i rzesze zagorzałych przeciwników, przestrzegających ludzkość przed zgubnymi skutkami żywienia się w tego rodzaju przybytkach. Ogromne przychody takich firm jak McDonald's dowodzą jednak, że głos krytyki do przeciętnego zjadacza hamburgerów jednak nie dociera. Rzesze otyłych mieszkańców globu, padających jak muchy na zawały serca i marskość wątroby nic sobie nie robią z alarmów dietetyków i lekarzy. Pewien młody Amerykanin postanowił to zmienić... <a href="Person,id=154043" class="n">Morgan Spurlock</a>, bo o nim właśnie mowa, podjął się uczestnictwa w dość osobliwym, wymyślonym zresztą przez samego siebie eksperymencie. Zdecydował, że przez cały miesiąc od rana do wieczora będzie się żywił wyłącznie specjałami z restauracji McDonald's. Jak postanowił, tak zrobił. Przez 30 dni wlewał w siebie hektolitry gazowanych napojów, żołądek wypełniając BigMacami i frytkami. W efekcie przytył 12 kilogramów, wysokokaloryczna dieta spowodowała wyraźne pogorszenie kondycji fizycznej, spadek libido, podwyższenie cholesterolu we krwi, bóle głowy i inne mniej lub bardziej uciążliwe dolegliwości. Swoje poczynania <a href="Person,id=154043" class="n">Spurlock</a> przedstawił w postaci dokumentu, śledzącego kolejne dni wizyt w przybytkach McDonald's, przeplatanego osobistymi wynurzeniami na temat pogarszającego się samopoczucia, kronikami spotkań u różnego rodzaju lekarzy, specjalistów ds. żywienia i szokującymi informacjami na temat otyłości współczesnych nastolatków. Przedstawiane dane są rzeczywiście przerażające - ludzie obżerają się bez opamiętania, nie zastanawiając się nad tym co i gdzie spożywają a brak samokontroli skutkuje ogromnym procentem grubasów w całej populacji, narażonych na setki chorób i dolegliwości. Nie dowiadujemy się jednak z <b><a href="http://super.size.me.filmweb.pl/" class="n">"Super Size Me"</a></b> niczego nowego. Od dawna wiadomo, że fast foody są niezdrowe i najlepiej ich unikać. Prawie każdy, nie tylko specjalista ds. zdrowia wie też, że codzienne spożywanie ponad 5 tysięcy kalorii, nieważne czy to jest BigMac, schabowy czy bigos babuni, skończy się tym samym - nadwagą, problemami gastrycznymi a może nawet miażdżycą lub cukrzycą. Nie można się więc oprzeć wrażeniu, że reżyser w dobie nagłaśnianych w mediach pozwów, jakie grubasy i palacze masowo wytaczają fast foodom i koncernom tytoniowym, porwał się chwytliwego tematu, by z fajerwerkami zadebiutować w przemyśle filmowym. I trafił w dziesiątkę, bo o jego filmie od czasów premiery na festiwalu Sundance mówi się bez przerwy. Wydaje się, że <b><a href="http://super.size.me.filmweb.pl/" class="n">"Super Size Me"</a></b> to propozycja głównie dla Amerykanów, którzy w dużo większym stopniu uzależnieni są od fast foodów niż Europejczycy, a tym bardziej Polacy, dla których zestaw z McDonald's wciąż jest raczej okazjonalnym posiłkiem niż codziennością. Zastrzeżenia mam też do argumentów, jakie twórca wytacza w filmie. Im głębiej uzasadnienia <a href="Person,id=154043" class="n">Spurlocka</a> dotykają globalnych tematów i im usilniej twórca wymądrza się na temat upolitycznionych przesłanek działania koncernów, tym logika jego uzasadnień staje się bardziej krucha i naiwna. A łopatologia, typowa dla amerykańskich produkcji, nie zostawiająca miejsca na własną interpretację, momentami zaczyna nawet drażnić. Na tendencyjność oskarżeń wytoczonych restauracjom McDonald's można jednak przymknąć oko, gdy weźmie się pod uwagę rozrywkową formę filmu <a href="Person,id=154043" class="n">Spurlocka</a>. <b><a href="http://super.size.me.filmweb.pl/" class="n">"Super Size Me"</a></b> to dokument nakręcony z dużą dozą humoru, ogląda się go więc z zainteresowaniem i w stanie totalnego relaksu. Ta rozrywkowośc przeradza się w poważny problem, jeśli reżyser rzeczywiście chciał przyczynić się do zmian w naszych żywieniowych nawykach. W połączeniu z banałami, które nierzadko padają humor staje się jednakże przysłowiowym gwoździem do trumny tych szczytnych intencji. Większość widzów obejrzy bowiem film, pośmieje się, pokiwa głową a tuż po pokazie lub niedługo po nim uda się na kolejnego hamburgera. , filmId=115332, trustedReviewer=null, seasonNumber=null, reviewUserNick=null, author=Author(name=Ewelina Nasiadko, nickName=null, path=null, user=null), date=null, authorId=null, user=null, reviewRating=null, film=, season=null)
Odkąd tylko pojawiły się na rynku, fast foody zyskały nie tylko ogromną popularność ale i rzesze... czytaj więcej
Ewelina Nasiadko