"Uwierz w Mikołaja 2" to wigilijna opowieść z nieistniejącego świata albo przesłodzony obrazek nieistniejącej, małomiasteczkowej Polski. Nikt oczywiście nie spodziewa się i nie oczekuje realizmu
Na szczęście w "Uwierz w Mikołaja" wszystko skończyło się pomyślnie. Troski i niepokoje przegrały z pokonującą bariery miłością. Zosia (Wiktoria Nowak) zyskała babcię Sabinę (Marta Lipińska). Mikołaj (Grzegorz Daukszewicz) przekonał i rozkochał w sobie Agnieszkę (Aleksandra Grabowska), a Anna (Agnieszka Więdłocha) znalazła rycerza w srebrnej zbroi w osobie policjanta Roberta (Mateusz Janicki). Jest dobrze, ale przecież może być jeszcze lepiej. Znowu wielkimi krokami zbliża się magiczny czas Bożego Narodzenia i wzrasta zapotrzebowanie na cuda.
Większość bohaterów "Uwierz w Mikołaja 2" jednogłośnie prosi o jeden: by seniorka Sabina wróciła do pełnego zdrowia po wylewie. Lekarze robią, co mogą, ale Zosia wie, że konieczne tu będzie wstawiennictwo Świętego Mikołaja. Tym razem jednak nie byle przebierańca, ale tego prawdziwego, z koła podbiegunowego. A ten ma akurat przyjechać do Warszawy i na wizji spełniać dziecięce marzenia. Czy cokolwiek może się nie udać? Prawdopodobnie wszystko pójdzie jak z płatka, a na dramaturgiczne napięcie pracować będzie jedynie kilka niezobowiązujących perypetii.
Reżyserka, Anna Wieczur, w kontynuacji utrzymuje wielowątkowość części pierwszej, ale odrobinę mocniej splata ze sobą przecinające się historie. Choć "historie" to za dużo powiedziane - prędzej szkice i migawki opierające się na wyrażaniu uczucia miłości w dwóch wariantach: romantycznym i rodzinnym. Być może wyjątkiem od tej reguły jest zagubiony życiowo Artur (Antoni Pawlicki), nieudolnie starający się odnaleźć w powięziennej rzeczywistości. Niezdarnie za marzeniami o sławie goni też Aldona (Michalina Sosna). Każda inna relacja ma tylko jeden budulec. Zosia kocha Babcię. Babcia kocha Zosię. Mikołaj musi przekonać Agnieszkę, jak mocno ją kocha, a Agnieszka musi to zauważyć. Z kolei poślubna, dwudniowa wycieczka jest dla Anny i Roberta okazją, by pokazać sobie nawzajem, jak silna jest ich więź.
Stężenie słodkości w "Uwierz w Mikołaja 2" systematycznie wzrasta. Cukierek albo cukierek. Ten wyidealizowany obrazek zostaje podkreślony również przez audiowizualną oprawę wyciągniętą ze świątecznych reklam, których zobaczycie w kinie kilka jeszcze zanim wystartuje film. Bielsko-Biała jest bajecznie ośnieżona, elewacje kamienic wypolerowane na błysk, a w świeżo pomalowanych mieszkaniach nie zauważymy nawet pyłku kurzu. Wszędzie blask, światłość i przytulne ciepło. Niby nie ma lokowania produktów, ale nie przeżylibyśmy poznawczego szoku, gdyby w jednej czy drugiej scenie pojawiła się oferta firmy telekomunikacyjnej, marki samochodu czy biżuterii.
Tworzenie takiej iluzji jest jakąś umiejętnością i technicznym osiągnięciem, ale przy półtoragodzinnym metrażu nie przybliża nas to do bohaterów. Taka forma, delikatnie mówiąc, jest nieprzepuszczającym emocji filtrem. Dosadniej: po prostu ścianą, od której można się odbić. "Uwierz w Mikołaja 2" to wigilijna opowieść z nieistniejącego świata albo przesłodzony obrazek nieistniejącej, małomiasteczkowej Polski. Nikt oczywiście nie spodziewa się i nie oczekuje realizmu od tak okolicznościowego kina. Innym pytaniem jest, czy wygląda to filmowo? Niestety, okrutnie nie.
Narracyjnie "Uwierz w Mikołaja 2" to z kolei telenowela. Powierzchownie opisuje postaci i sprowadza je do bycia nośnikami jednej emocji. Szczątkowo oprowadza nas po ich wewnętrznym świecie i operuje jaskrawymi stereotypami (celebryci, alkoholicy, emeryci). Za tym wszystkim kryje się podnosząca na duchu puenta: przypomnienie o życiodajnej sile rodzinnych więzi, o sztuce kochania i sztuce przyjaźni. Zastrzyk poprawiającego nastrój optymizmu. Może nie jak po prawdziwym kinie, ale przynajmniej jak po udanych świątecznych zakupach w centrum handlowym