Poemat dokumentalny

Kapadia na równi traktuje perspektywę indywidualną i zbiorową, a gdzieś na uboczu snuje filozoficzną refleksją nad rolą kina i pamięci. Jej zjawiskowy dokument to przecież owoc kinofilskich
"W mroku niepewności" już od pierwszych minut zachwyca zmysłowymi, czarno-białymi ujęciami, które skuszą Was, by bez reszty zatracić się w ekranowej rzeczywistości. Choć dokumentalny poemat Payal Kapadii przenosi nas do 2015 roku, początkowo wydaje się, że obcujemy z zaginionym klasykiem odkrytym po latach w jednym z przepastnych, indyjskich archiwów. Wycyzelowane kadry rodem z nowofalowych arcydzieł, archiwalne nagrania i filmy zlepione ze współczesnymi fragmentami, a nade wszystko ponadczasowy motyw zakazanej miłości sprawiają, że bierzemy udział w niedzisiejszym misterium kinowym. Określenie "niedzisiejsze" nie odnosi się tu do staroświeckiego rytuału, lecz raczej czegoś bezpowrotnie utraconego wraz z nadejściem rewolucji cyfrowej. Kapadia realizuje bowiem swój film wbrew współczesnym standardom: dba o każdy formalny detal, ma wręcz nabożny stosunek do faktury zdjęć, którą stawia na równi z innymi środkami wyrazu, ostrożnie dawkuje komunikaty, unika "gadających głów" i komentarza pozakadrowego. W jej oniryczno-realistycznej, nasyconej rozlicznymi kontekstami narracji nie ma nawet klasycznie rozumianych bohaterów, bo ich tożsamość pozostaje anonimowa. 

Indyjska reżyserka umieszcza w centrum fikcyjną korespondencję między L. i K., czyli studentką Film and Television Institute of India w Pune i jej chłopakiem. Czytane przez aktorów listy są celowo podpisane tylko inicjałami kochanków. Kapadia wychodzi wszak od zagadkowej historii miłosnej, którą zainspirowały doświadczenia jej koleżanek i kolegów z czasów studenckich. Młodzi zatajają swoje nazwiska ze strachu przed zdemaskowaniem i ukaraniem ich związku rozwijanego wbrew zakazowi małżeństw ponadkastowych. Dramatyczne, naznaczone niespełnieniem i goryczą losy zakochanych Hindusów rozgrywają się na tle burzliwych protestów studenckich. Osoby przyjęte do najbardziej prestiżowej szkoły filmowej w Indiach sprzeciwiają się zmianie rektora. Tą funkcję obejmuje popularny aktor Gajendra Chauhan, który trzyma się blisko Indyjskiej Partii Ludowej głoszącej nacjonalistyczne hasła. Wyznający liberalno-lewicowe wartości studenci czarno widzą nie tylko przyszłość uniwersytetu, ale i kraju pogrążającego się w mroku konfliktów etnicznych, kulturowych i religijnych. W obiektywie kamery 2015 rok i następujące po nim lata to czas wielkiej polityczno-społecznej gorączki wpływającej równie mocno na los jednostek takich jak para zakochanych studentów oraz całego, przeszło miliardowego społeczeństwa. 

Kapadia rozpina hipnotyzującą, wielowarstwową opowieść między tym, co prywatne i polityczne. Po mistrzowsku zderza intymną, zatopioną w melancholijno-romantycznych odcieniach love story z analizą rozpadającej się rzeczywistości na skraju eksplozji. Wgląd w zapiski L. i K., które dopełniają sensualne, estetycznie wysmakowane kadry z kampusu uniwersyteckiego i archiwalne wstawki, umożliwia nam śledzenie ich emocjonalnych zawirowań. Znajdzie się tu miejsce i na wspomnienie namiętnych pocałunków w sali kinowej, i na opis sennego koszmaru podszytego lękiem przed ujawnieniem ich relacji, i na rozczarowanie L. biernością partnera. W słowach studentki pobrzmiewa wręcz zwątpienie w to, czy pokochała K., czy raczej wyobrażenie kogoś śmielszego, gotowego wystąpić przeciw rodzicom w walce o jej rękę. Nad kochankami wisi rodzaj fatum – złowroga perspektywa morderstw honorowych, o których dowiadujemy się z wycinków prasowych. Przynależność do różnych kast przypomina w Indiach przynależność do dwóch wrogich, ścierających się wszechświatów. W spętanych tradycją i surową obyczajowością realiach miłość studentów nie oznacza zatem błogosławieństwa i szansy, tylko przekleństwo i zagrożenie dla życiowej stabilności. 

Z listów L. przebija też wzrastająca świadomość wagi wydarzeń, w których uczestniczy. Szkoła filmowa staje się areną walki politycznej, odsłaniającej radykalizację nastrojów w wielojęzycznym, pokawałkowanym na tysiące mniejszości narodzie. Pokojowe protesty studenckie i towarzyszące im interwencje policji oraz propagandowa nagonka rządu pociągają za sobą bunt na innych uczelniach. Szlachetne, acz trudne do zrealizowania postulaty o równości ekonomicznej i społecznej podnoszone przez młodzież akademicką budzą opór konserwatywnie nastawionych Hindusów. Ideologiczna wojna między zwolennikami otwartości, powrotu do socjalistycznych ideałów i przekraczania kastowych przywilejów, a obrońcami zmurszałych praw, doprowadza do wybuchów bestialskiej przemocy. Słyszymy medialne doniesienia o zabiciu niewinnego mężczyzny przez rozwścieczony tłum, zbiorowym gwałcie na nieletniej, a także brutalnych aresztowaniach demonstrantów. Przebitki z programów telewizyjnych, zarejestrowanych kamerą scen i gazetowych ogłoszeń dobitnie przekonują, że w Indiach dokonują się gwałtowne, dziejowe przełomy. Reżyserka nie epatuje przemocą ani nie ucieka w publicystyczno-populistyczne tony, lecz ze wzmożoną wrażliwością i niepokojem przygląda się ogromnym zawirowaniom we własnej ojczyźnie. Zawarta w polskim tytule "niepewność" doskonale oddaje zarówno stan ducha piszących listy kochanków, jak i dziesiątek studentów i obywateli wychodzących na ulice, by zatrzymać skrajnie prawicową falę. Ceną za wolność wyboru i wygłaszanie antyrządowych poglądów może być bowiem złamanie karier akademickich, ostracyzm w rodzinach, uwięzienie, a nawet śmierć. 

Kapadia na równi traktuje perspektywę indywidualną i zbiorową, a gdzieś na uboczu snuje filozoficzną refleksją nad rolą kina i pamięci. Jej zjawiskowy dokument to przecież owoc kinofilskich fascynacji i tęsknoty za zaangażowanymi politycznie dziełami Pasoliniego, Eisensteina i Godarda oraz filmami kręconymi na taśmie. Autorka przy pomocy partnera i operatora Ranabira Dasa imituje seans celuloidowych obrazów, które wyparły dziś ich cyfrowe odpowiedniki. Ziarniste, niemal dotykalne powierzchnie kadrów wskazują na jej fetyszystyczne podejście do medium traktowanego na równi z przekazywaną treścią. Twórczyni zarazem szuka odpowiedzi na pytanie o funkcję kina w czasie nagłej i zmierzającej w niewiadomym kierunku transformacji rzeczywistości oraz nieoczekiwanego renesansu cenzury. W finałowych partiach dokumentu przemawiający do studentów filmówki wykładowca zaznacza, że nie mogą szufladkować ludzi i osądzać ich w czarno-białych kategoriach moralnych. Prawdziwie wartościowe filmy muszą niuansować i wznosić się ponad upraszczające podziały. Te słowa wydają się przyświecać samej reżyserce, bo swoim pełnometrażowym debiutem (uhonorowanym Złotym Okiem w Cannes) przywraca wiarę w dokumentalizm spełniony artystycznie, nieskazitelny etycznie i niezmanierowany politycznie. 

Najważniejszym motywem pozostaje u niej ludzka pamięć, której ulotność i fragmentaryczność utrudnia rzetelny przegląd otaczającego świata. Świata rozrzedzonego w setkach kalejdoskopowych komunikatów, negujących się nawzajem relacji medialnych, świadectw osób stojących po przeciwnych stronach barykady i nagle urwanych lub nigdy nienadanych korespondencji. Kapadia wyraźnie akcentuje jak błyskawicznie, niemal odruchowo, zapominamy o aktach naszej brutalności i zezwierzęcenia, nakierowując uwagę na  kolejne, bardziej nośne wiadomości. Jej przenikliwie, empatyczne spojrzenie na kondycję współczesnego człowieka jest jednak wolne od protekcjonalizmu i wskazywania moralnych drogowskazów. Paradoksalnie reżyserka słowami L. krytykuje selektywność i ułomność pamięci zbiorowej zachowującej tylko wygodne fragmenty przeszłości oraz daje piękne świadectwo ufności w jej fundamentalne, nieprzemijające znaczenie. Nad dokumentem unosi się przecież tytułowe zdanie z wiersza rewolucyjnego poety Aamira Aziza "Wszystko zostanie zapamiętane". Jeśli odnieść ten wers bezpośrednio do misji dokumentalistów, którzy zapisują w obrazach i dźwiękach doniosłe historycznie momenty, indyjska reżyserka skutecznie broni swoim filmem pamięci o studenckich protestach oraz ich cichych i anonimowych bohaterach. "W mroku niepewności" jest więc rzadko spotykanym przykładem utworu wyrosłego ze szczerego humanizmu i idealizmu, a zarazem głębokich, intelektualnych potrzeb. Takiego, o którym długo nie będziemy mogli zapomnieć…
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones