Recenzja filmu

W poszukiwaniu zemsty (1966)
Monte Hellman
Warren Oates
Millie Perkins

Acid western

W 1965 roku niezależny reżyser i producent Monte Hellman wespół z szerzej jeszcze nieznanym aktorem (i - okazjonalnie - scenarzystą) Jackiem Nicholsonem nakręcił w plenerach pustyni Utah dwa
W 1965 roku niezależny reżyser i producent Monte Hellman wespół z szerzej jeszcze nieznanym aktorem (i - okazjonalnie - scenarzystą) Jackiem Nicholsonem nakręcił w plenerach pustyni Utah dwa westerny, sfinansowane przez legendę amerykańskiego undergroundu, Rogera Cormana. Skromne, zrealizowane przy wyjątkowo niskim budżecie filmy spotkały się z pozytywnym odzewem krytyki, zyskując aplauz na kilku festiwalach, jednakże, w wyniku braku zainteresowania ze strony dystrybutorów, nie zdołały dotrzeć do szerszej publiczności i szybko popadły w zapomnienie. Dopiero po latach, w dużej mierze za sprawą uzyskania przez Nicholsona statusu gwiazdy, doczekały się "odkopania" i statusu dzieł kultowych.

Pierwszym z owych obrazów było "Niesłusznie oskarżeni", kameralna opowieść o dwóch kowbojach, przez przypadek posądzonych o udział w rabunku i zmuszonych do ucieczki przed strażą obywatelską. W ślad za tamtym obrazem poszło "W poszukiwaniu zemsty" przedstawiające niepokojącą pustynną odyseję czworga wyrzutków, tropiących nieznanego wroga...

Przy okazji pierwszych pokazów, "W poszukiwaniu zemsty" docenione zostało w z reguły wysoce entuzjastycznych recenzjach. Zachwalano stronę aktorską, ze szczególnym uwzględnieniem Nicholsona, który w ramach stosunkowo niedużej roli najemnego rewolwerowca stworzył doprawdy elektryzującą kreację. Wspominano o "westernie egzystencjalnym", niektórzy w swych dywagacjach poszli dalej, ukuwając określenie "acid western". Ten drugi termin wydaje się zresztą jeszcze bardziej adekwatny, zważywszy na oniryczną (psychodeliczną?), z lekka odrealnioną tonację, w jakiej utrzymana została straceńcza podróż bohaterów. Jej zwieńczeniem jest zaskakujący finał, który, przynosząc kluczową odpowiedź, zarazem nie rozwiewa wszystkich narosłych w trakcie seansu wątpliwości.

Rzecz jasna, z perspektywy czasu rozwiązanie głównej zagadki nie wydaje się aż tak "odkrywcze", jak miało to zapewne miejsce w momencie premiery. Osobiście muszę stwierdzić, że taki rozwój wydarzeń był dla mnie oczywisty od samego początku, co jednak wcale - i to rzecz chyba najważniejsza - nie odbiera filmowi jego wyrazistego, pełnego tajemnicy klimatu i nastrojowości rodem z kina grozy. Tym bardziej, że - jak już zdążyłem nadmienić - zakończenie bynajmniej nie przynosi komfortu pełnego "zrozumienia", a wręcz jeszcze pogłębia dezorientację. W tym momencie obraz Hellmana w istocie wznosi się na poziom  bliski metafizyce, wkraczając w rejony, w które człek z reguły zapuszcza się pod wpływem określonych substancji psychoaktywnych. "Acid western"? Cóż, jak ekscentrycznie nie brzmiałoby to sformułowanie, muszę przyznać, że bardzo mi odpowiada i pasuje do "The Shooting" jak ulał.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones