Recenzja filmu

Zdobycz (2007)
Darrell Roodt
Bridget Moynahan
Peter Weller

Słowo "horror" to jedynie chwyt marketingowy

"Zdobycz" to kolejny po "Ostatniej zimie" horror, który nic nie wnosi do światowej kinematografii i poświęcanie mu 90 minut to stanowcza strata czasu. Ponownie rodzi się pytanie, jaki cel
"Zdobycz" to kolejny po "Ostatniej zimie" horror, który nic nie wnosi do światowej kinematografii i poświęcanie mu 90 minut to stanowcza strata czasu. Ponownie rodzi się pytanie, jaki cel miał w stworzeniu tego obrazu reżyser i scenarzysta Darrell Roodt i jakim cudem znaleźli się ludzie, którzy sfinansowali to przedsięwzięcie. Akcja filmu, po w miarę przyzwoitym początku, w którym poznajemy Toma Newmana (Peter Weller), jego nową młodą żonę Amy (Bridget Moynahan) i dwoje dzieci z pierwszego małżeństwa, które nie znoszą macochy: Jessicę (Carly Schroeder) i Braina (Marius Roberts), zamiera całkowicie. Złudzeniem reżysera był fakt, że nakręcił horror, lub chociaż film, który trzyma w napięciu. Bo cóż strasznego jest w tym, że Amy wraz z dziećmi swojego męża jedzie oglądać dzikie zwierzęta, a potem spędza z nimi dwadzieścia cztery godziny w samochodzie, bo zaatakowały ich głodne lwy? Może w zamierzeniu to miało być przerażające i przyprawiać o gęsią skórkę, jednak na ekranie film nie jest w stanie nawet zatrzymać na sobie uwagi. Przez jakieś siedemdziesiąt minut "Zdobycz" to trochę nudny i monotonny film przyrodniczy. Sawanna w różnych ujęciach, jedna żyrafa i jeden słoń to wszystko, co reżyser był nam w stanie zaproponować. Gdyby skupił się na tym aspekcie swojego filmu, to może byłaby to ciekawa produkcja przygodowa z ładnymi widoczkami, czyli czymś, na czym można zawiesić wzrok. Wiele miejsca poświęcił Darrell Roodt nieruchomym lub biegnącym lwom. Przez te dziewięćdziesiąt minut zdążyły one nawet zjeść jednego strażnika i dwóch tubylców, ale trupów nikt nie widział. Jedyną oznaką mordu była krew na lwich łapach i łbach. Poza tym, ciekawe, że strażnicy przyrody nie wiedzieli, że o tej porze roku lwy są bardzo agresywne i są w stanie zaatakować człowieka, chyba że wymyślono to jedynie na potrzeby filmu. Fascynuje również fakt, że samochód, którym bohaterowie udali się na safari, był chyba zrobiony z tektury, a szyby były jedynie atrapą, ponieważ dzikie zwierzątka poradziły sobie z jego zdemolowaniem zadziwiająco szybko. Kiedy już pojawiły się lwy, czyli realne zagrożenie, to głównymi kwestami, które padały na przemian przez godzinę były: „Aaaaaaaaaaa”, „Aaa”, „Tom nas znajdzie”, „A co jeśli nie zdąży?”, a to chyba trochę zbyt mało kreatywne jak na scenariusz filmu. Nawet jeśli ktoś się bardzo nudzi, to nie powinien "Zdobyczy" oglądać, bo lepsze obrazy przyrodnicze znajdzie na Animal Planet.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones