Recenzja filmu

Zielona mila (1999)
Frank Darabont
Tom Hanks
David Morse

Czy każdy zasługuje na zieloną milę?

 "Zielona mila" to film, który poruszy nawet najbardziej zatwardziałe serca. Związujemy się z oczekującymi na karę śmierci bohaterami, dzięki którym dostrzegamy ulotność życia i zdajemy sobie
Długo szukałam filmu, który będzie trzymał mnie w napięciu i  jednocześnie wzruszał. Myślę, że takich porywających i nieschematycznych historii szuka wielu z nas. Nie chcemy marnować czasu na takie pozycje, których zakończenia domyślamy się po kilkunastu minutach seansu. Zachwycona ekranizacją powieści Stephena Kinga, pt.: "Skazani na Shawshank" w reżyserii Franka Darabonta, postanowiłam sięgnąć po kolejny film tego uznanego reżysera.

Amerykański film fabularny z 1999 roku, pt. "Zielona mila" to ekranizacja światowego bestsellera wyżej wspomnianego przeze mnie Stephena Kinga. Oprócz scenariusza opartego na książce dodatkowo zachęca nas obsada aktorska, a w niej m.in. Michael Clarke Duncan oraz światowej sławy aktor i producent filmowy – Tom Hanks.
 
Głównego bohatera – Paula (Tom Hanks) – już na samym początku poznajemy jako wrażliwego mężczyznę w podeszłym wieku, który opowiada swojej przyjaciółce z domu starców historię swojego życia. Opowiada jej chronologicznie o 1935 roku, gdy był jednym ze strażników więziennych bloku E, inaczej nazywanym "zieloną milą" (od podłogi wyłożonej zielonym linoleum). Dokonywano tam egzekucji na więźniach skazanych przez sąd na karę śmierci.

W filmie zostają poruszone przede wszystkim kwestie moralne więźniów. Są to zróżnicowane postacie. Większość z nich, mimo że dopuścili się okrutnych czynów, wzbudza w widzu sympatię i niejednokrotnie wnosi do filmu wiele humoru. Związujemy się z nimi do tego stopnia, że w chwili egzekucji odczuwamy współczucie, a nawet smutek, pomimo świadomości konieczności poniesienia konsekwencji za uczynione zło. Nie brakuje bohaterów, którzy są przeciwieństwem tych wymienionych powyżej. Jednym z nich jest strażnik Percy, który napawa się widokiem ludzkiego cierpienia, jest tyranem. Własne poczucie wartości jest w stanie budować jedynie poniżając więźniów. Daje mu to największą rozkosz. Rzeczywistość więziennego życia ujawnia jednak niemoc Percy’ego wobec własnych lęków i słabości. Wychodzi na jaw, że była to tylko gra pozorów. Obserwując postawę tego bohatera, dodatkowo zdałam sobie sprawę z bezradności wobec zła, które nas otacza. Bardzo często nie jesteśmy w żaden sposób wpłynąć na postępowanie otaczających nas ludzi. Głęboko jednak wierzę w to, że każdy poniesie karę za wyrządzone drugiemu człowiekowi krzywdy. Czy jednak zawsze ta kara jest słuszna?

Właśnie w tym momencie film budzi największe kontrowersje. Zastanawiamy się,
co jeśli któryś ze skazanych jest niewinny i niesłusznie poniesie karę śmierci. Skąd mamy pewność, że to na pewno ta konkretna osoba odpowiada za zarzucony jej czyn. Takie wątpliwości nasuwają się nam, gdy John Coffey dokonuje cudów. Przecież posłannik Boga nie mógłby nikomu wyrządzić krzywdy. Jesteśmy pewni, że ten rosły mężczyzna nie jest niebezpieczny i mamy na to naoczne dowody. Nie skarży się na to, co go spotyka i z pokorą czeka na wyrok. Mamy świadomość, że być może w dużej mierze przez stereotypy, nikt nie uwierzy w jego  niewinność. Ta postać uświadomiła mi, że należy cieszyć się małymi rzeczami. John uczy jak cieszyć się z życia, które nie zawsze jest piękne i przebiega zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Potrafił dawać wsparcie innym, nawet jeśli sam bał się jak nigdy dotąd.

Pojawia się więc kolejny problem moralny, tym razem dotyczący bezpośrednio Paula. Jak ma dokonać egzekucji, jeśli jest pewny niesłuszności wyroku? Zadaje sobie pytanie: "Co powiem, kiedy stanę przed Bogiem i zapyta mnie, dlaczego zabiłem jego najprawdziwszy cud?". Paul stoi więc przed dokonaniem trudnego wyboru. Co wybierze? Czy będzie on słuszny i zgodny z jego moralnością? Nie będę zdradzać jak zakończy się historia, aby zachęcić was
do obejrzenia tego filmu.

Twórcy filmu fundują nam prawdziwą huśtawkę emocjonalną. Płacz przeplata się
ze śmiechem. Z jednej strony zostają nam przedstawione sceny zabawne, jak np. próba egzekucji i żarty statysty na krześle elektrycznym, z drugiej zaś moment wykonania właściwej egzekucji, która w niczym nie przypomina poprzedniej, pełnej humoru. Film czyni wyjątkowym to, że akcja nie skupia się jedynie na scenach z cel więziennych. Widz obserwuje także życie prywatne Paula poza więzieniem, a także jako mężczyzny w sile wieku.

Bez wątpienia istotną funkcję pełni światło. Słabe oświetlenie więzienia
i poszczególnych cel podkreśla uczucie niepewności towarzyszące więźniom oraz ponury, mroczny charakter tego miejsca. Paul opowiada swoją historię w deszczowy dzień. Kolory scenerii są chłodne i zimne, co współgra z bolesnymi wspomnieniami z przeszłości. W następnych scenach, przedstawiających więzienie w Cold Mountain, światło jest ciepłe, a pejzaż nasycony kolorami, który symbolizuje raczej sielankę niż więzienną rzeczywistość.

Oprócz wielu zalet filmu zdarzają się też wpadki, np. Paul grany przez Toma Hanksa ma brązowe oczy, a aktor, który wcielił się w rolę 108-letniego Paula ma niebieskie oczy. Kolejnym niedopatrzeniem są mundury, ponieważ w czasie, w którym rozgrywa się akcja filmu strażnicy więzienni ich nie nosili. Moim zdaniem są to jednak nieistotne przekłamania, które nie mają wpływu na pozytywny odbiór filmu.

Moim zdaniem "Zielona mila" to film, który poruszy nawet najbardziej zatwardziałe serca. Związujemy się z oczekującymi na karę śmierci bohaterami, dzięki którym dostrzegamy ulotność życia i zdajemy sobie sprawę, że każda podjęta przez nas decyzja niesie za sobą konsekwencje. Jednocześnie zastanawiamy się, czy wydany na więźniów wyrok jest słuszny, czy każdego z nas czeka zielona mila? Pomimo kilku niedociągnięć, oglądałam ten trzygodzinny film z zaciekawieniem. Jestem pewna, że na długo zostanie w mojej pamięci.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nazwanie Franka Darabonta mistrzem w przenoszeniu prozy Stephena Kinga na ekran nie powinno nikogo... czytaj więcej
Mawia się, że kiedyś wszystkie książki Stephena Kinga doczekają się swych kinowych adaptacji. Patrząc na... czytaj więcej
Frank Darabont wiele filmów nie nakręcił, ale za to w jego filmografii znajdują się dwa tytuły, które... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones