Cześć i chwała nieustraszonemu przywódcy!

Nikt nie mógł tego przewidzieć, ale lepszego czasu na wydanie "Animal Crossing: New Horizons" Nintendo nie mogło sobie chyba wymarzyć. Ucieczka na bezludną wyspę i budowanie od zera miasteczka
"Animal Crossing: New Horizons" - recenzja
Nikt nie mógł tego przewidzieć, ale lepszego czasu na wydanie "Animal Crossing: New Horizons" Nintendo nie mogło sobie chyba wymarzyć. Ucieczka na bezludną wyspę i budowanie od zera miasteczka naszych snów? Wybieranie kogo chcemy, a kogo nie w naszej wyspiarskiej komunie? Zero smutków, chorób i zmartwień? Spędziłem na mojej wyspie już ponad 100 godzin i wcale nie mam zamiaru jej opuszczać. Co najwyżej zbudować w końcu tego robota, na którego mnie jeszcze nie stać.



Po latach umieszczania nas w żyjącym mieście, nieustraszony przywódca Tom Nook wpadł na pomysł, aby tym razem skolonizować bezludną wyspę. Kiedy na niej lądujemy mamy ze sobą namiot, materac, lampkę i smartfona. Ach, no i obowiązkowy dla serii kredyt, o którego spłatę Tom Nook nie upomina się jak przedstawiciele chwilówek, ale warto jak najszybciej mieć go z głowy. Dzięki temu możemy przenieść się do domu (kolejny kredyt) i dodać do niego kolejne pokoje (kolejne kredyty!). W międzyczasie ciąży na nas obowiązek rozwijania wyspy, bo przecież o to właśnie chodziło Nookowi. Sklepy, muzea, szukanie nowych mieszkańców i ich zapraszanie – za drobną opłatą możemy liczyć na pomoc Nooka, ale większość roboty spada jednak na nasze barki. Oczywiście możemy się zbuntować, żyć w szałasie, łowiąc ryby i hodując pomarańcze, jednak przepadnie nam wtedy masa atrakcji przygotowanych dla nas przez Toma Nooka.



Naszym podstawowym wyposażeniem jest smartfon, w którym przeglądamy złowione przez nas ryby, sprawdzamy, co i za ile możemy sami stworzyć czy ile mil mamy na koncie. Możemy też robić fotki. Nook Miles to jeden ze sposobów na motywowanie nas do systematycznego odwiedzenia wyspy. Za wykonywanie konkretnych zadań zdobywamy mile niezbędne do zamawiania limitowanych przedmiotów, ulepszania plecaka, kupowania nowych fryzur i biletów lotniczych. Niesamowity Tom Nook jest tak dobrym przywódcą, że nawet nasz pierwszy kredyt pozwala spłacić milami zamiast gotówką. Wspomniane tworzenie przedmiotów to kolejna duża nowość w serii, bo większość przedmiotów, jakie do tej pory kupowaliśmy, teraz musimy sami stworzyć. Aby to jednak zrobić, potrzebujemy schematów – możemy je znaleźć w butelkach na plaży, kupować w sklepie u małych Nooków czy też otrzymywać od nowych mieszkańców. Wraz z tworzeniem własnych przedmiotów wprowadzono ich wytrzymałość, przez co łopaty, wędki i siekiery mogą nam się zniszczyć w najmniej oczekiwanym momencie i musimy dorabiać (bądź kupować) nowe.



Główne założenie serii pozostało jednak bez zmian i naszym zadaniem wciąż jest po prostu życie w wirtualnym świecie, który tym razem dla odmiany sami od podstaw budujemy. Początkowo możemy sadzić kwiatki, drzewa czy budować płotki, z czasem dochodzą nam różnego rodzaju ozdoby, potem dołączają do nich mosty i podesty, aż dotrzemy do wisienki na torcie, jaką jest modyfikowanie terenu. Nie podoba Wam się, w jaki sposób płynie rzeka? Nie ma problemu, po prostu wykopiecie jej nowe koryto. Skarpa stoi na drodze do wymarzonego ogródka? Specjalny szpadel pozwoli ją przesunąć. Poza linią brzegową i plażami moja wyspa w niczym nie przypomina tego, co otrzymałem na start. Wspaniały Tom Nook pozwala nam nawet za przestawianie wcześniej zbudowanych budynków, jeśli uznamy, że nie pasują nam do nowej koncepcji wyspy.



Choć na budowaniu i tworzeniu nowych przedmiotów można spędzić długie godziny, w którymś momencie przychodzi pewnie znużenie i chciałoby się porobić coś innego. Na wyspę będą wpadać różnego rodzaju postacie z zadaniami, a mieszkające z nami zwierzątka zawsze czegoś od nas chcą i warto im pomagać, bo dają w zamian unikatowe przedmioty. Nowością są też losowo generowane wyspy, na które możemy latać na biletach kupionych za Nook Miles. Znajdziemy tam trudno dostępne u nas surowce, rzadko występujące robaki i ryby czy też mieszkańców szukających nowego miejsca do życia. Ze względu na przedpremierowe ogrywanie tytułu nie miałem możliwości sprawdzenia sieciowych funkcji gry, bo serwery ruszyć mają dopiero 20 marca. Warto też wspomnieć, że Nintendo już zapowiedziało, że będzie rozwijać tytuł specjalnymi wydarzeniami, a pierwsze odbędzie się już w kwietniu. Jeśli ten tytuł będzie wspierany tak dobrze (i miejmy nadzieję za darmo!) jak "Splatoon 2", to będzie do czego wracać przez wiele miesięcy.



Nieodłącznym partnerem gier z serii "Animal Crossing" od początku był zegar konsoli. Jeśli na zewnątrz mamy dzień, to i w grze jest dzień. Jeśli coś się ma wydarzyć o 18, to musimy uruchomić grę o 18. Mieszkańcy naszej wyspy mają urodziny w konkretnych dniach i warto sobie to zapisać, żeby pamiętać o prezencie dla nich. A kiedy za oknem pada śnieg, to i na naszej wyspie będziemy lepić bałwany. Niektóre ryby i owady potrafią występować tylko w konkretnych miesiącach, więc musicie pogodzić się z tym, że nie dacie rady zebrać i zrobić wszystkiego zaraz po kupnie gry. "Animal Crossing" w sumie nigdy nie wymagało od graczy siedzenia godzinami przy jednym posiedzeniu, ale systematycznego, codziennego odwiedzania wyspy. 



Ciekawie rozwiązano też wspólne granie kilku osób na jednej konsoli. Rozpoczynający gracz tworzy wyspę, ustala jej nazwę i gra losuje dla niego dwóch pierwszych osadników. Każdy kolejny gracz uruchamiający grę na tej samej konsoli z innego konta dostanie na start zaproszenie do życia na już stworzonej wyspie – i będą mogli ją rozwijać razem z jej założycielem. Na jednej wyspie może zamieszkać maksymalnie ośmiu graczy, a w jednym momencie wspólnie mogą bawić się cztery osoby. Fajnym pomysłem jest też zrzucanie się graczy na różnego rodzaju inwestycje. Jeśli na przykład będziecie chcieli zbudować most, obok placu budowy będzie stał ludek zbierający dotację na dokończenie budowy – dzięki temu każdy gracz będzie mógł dorzucić coś od siebie.

Nie obyło się oczywiście bez potknięć i niedociągnięć. Czasami kamera potrafi ustawić się w taki sposób, że nie jesteśmy w stanie zobaczyć podczas łowienia, czy ryba już bierze czy jeszcze nie. Gdzieś tam co jakiś czas przenikną przez siebie dwa obiekty, a współmieszkańcy naszej wyspy czasem ustawiają się tak, że nijak nie da się przejść przez wąską uliczkę. Miło byłoby też móc tworzyć hurtowo przedmioty, a nie pojedynczo, a gdyby obok nich pokazywała się kwota, jaką możemy za nie dostać w sklepie, to już w ogóle byłoby super. 



Nieustraszony przywódca dotrzymał danego słowa i wspólne kolonizowanie bezludnej wyspy wyszło mu rewelacyjnie. To najładniejszy i najbardziej rozbudowany "Animal Crossing", jaki do tej pory powstał i choć znajdą się w nim pewne niedociągnięcia, to żaden fan nie powinien nim być rozczarowany. Problem mogą mieć za to osoby, które z serią nie miały do tej pory kontaktu, a dały się porwać hype’owi i świetnym zwiastunom. Fundamentami tej serii od zawsze były nuda i monotonia, ale za to pokochały ją miliony. "New Horizons" stara się na wszelkie sposoby obniżyć próg wejścia dla nowych graczy i choć wychodzi mu tu świetnie, to w którymś momencie gra staje się po prostu naszym drugim życiem. Prostszym, bo bez obowiązków, zmartwień, trosk i chorób, ale wciąż życiem. Jeśli potrzebujecie uciec od codzienności i działa na Was magia Nintendo, to nie szukajcie dalej: wybitny strateg i przywódca, słońce narodu Tom Nook już na Was czeka.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones