Kosmiczne puzzle

Wszak musimy przyjąć i przetrawić zaproponowaną tu konwencję, która z początku zaskoczyła również mnie – ale czy jest ona aż tak strasznie ujemną wartością, by rozdzierać szaty i krzyczeć o byciu
W zasadzie na świeżo po moim przejściu intrygującego "Don't Escape: 4 Days to Survive", bliska osoba poleciła mi, abym spróbował swoich sił z kolejnym tytułem o (zdawać by się mogło) podobnej charakterystyce – "Gods Will Be Watching". Tak jak wiele produktów indie, które akuratnie wam przybliżałem, również ten krąży na rynku od kilku ładnych lat. Gdy na najbardziej znanych platformach cyfrowych czytałem o mieszanych opiniach, które nieprzerwanie rezonują wokół produkcji Deconstructeam i Devolver Digital, brałem pod uwagę, że mogę się najzwyczajniej w świecie rozczarować.

Co zabawniejsze, istotnie tak się stało – ale nie przeszkodziło mi to w dobrej zabawie. Mylący wobec "Gods Will Be Watching" jest już sam ogólnikowy opis gry, opowiadający o thrillerze sci-fi typu point & click, bogatym w liczne i ciężkie decyzje, które rzutować będą na losy każdej postaci (pozytywnej czy negatywnej) z otoczenia bohatera. Niestety w olbrzymim stopniu ów opis mija się z prawdą.

Owszem, wiele decyzji należy do gracza i w pewnym sensie wywołają one konsekwencje, ale podejmować je będziemy na przestrzeni kilku scenek-łamigłówek, przez które musimy, jedna po drugiej, przebrnąć aby popchnąć fabułę do przodu. Zdaje mi się, że tutaj właśnie leży pies pogrzebany, gdyż sama rozgrywka jest zamknięta do bardzo wąskich ram – nawet w dość krytykowanym przeze mnie "Apocalipsis: Harry at the End of the World" (gdzie m.in. punktowałem planszowość danych lokacji) mieliśmy jakąś swobodę w poruszaniu się bohaterem.

Jednak to, co odróżnia "God Will Be Watching" od  dziełka Punch Punk Games, to wciągająca fabuła (rozgrywająca się przede wszystkim między kolejnymi szaradami) oraz postaci, o których powiedzieć możemy więcej niż pół słowa. W pewnym stopniu nawet pętla czasowa, w której tkwimy aż do momentu osiągnięcia sukcesu przy rozwiązywaniu konkretnego problemu, pomogła mi przywiązać się do tego całkiem ciekawie skomponowanego grona indywiduów. Przez 15–25 godzin grania na poziomie original przyjdzie nam nierzadko doświadczyć zabawy wszelaką konwencją i kliszami znanymi z każdego możliwego gatunku filmowego/gamingowego, co wypada tu po prostu fantastycznie. Będziemy się śmiać wraz z naszymi bohaterami z tego, że Bane przesłuchujący nas osiłek ma mięśnie w miejscach, gdzie istota ludzka nie powinna mieć mięśni, lecz również złapiemy Boga za nogi, gdy dryfując przez kosmiczną pustkę, doświadczymy połączenia czasu i przestrzeni niczym w "2001: Odysei kosmicznej".

Poczujemy się zagubieni w podobny sposób, gdy zaraz po rozpoczęciu gry, bez żadnego dzień dobry, zostaniemy wrzuceni w sam środek akcji, nie rozumiejąc właściwie: "co?", "gdzie?" i "jak?". Naprawdę, rzadko kiedy narzekam na jakość samouczków, ale tutaj nie ma absolutnie żadnego wprowadzenia w rozgrywkę. Jasne, z biegiem czasu (i pomocą YouTube) załapiemy, jak zabrać się do zabawy, niemniej jednak uważam, że ta bardzo dziwaczna decyzja twórców również odbija się czkawką na wszelakich agregatach opiniotwórczych.

Warto jednak pokonać te trudności, by rozpłynąć się w tym estetycznym, pixelartowym świecie okraszonym cudownym udźwiękowieniem. Plastycznie odbijające się światło ogniska od pni pobliskich drzew czy bardzo szczegółowo przedstawiony zgiełk, odbywający się w tle, za szybą pokoju konferencyjnego stacji kosmicznej – nie spotkamy tu źle skonstruowanej scenerii. Natomiast rytmiczny utwór z pierwszego epizodu rozbrzmiewa mi ostatnio w głowie, ilekroć wykonuję jakąś powtarzalną czynność.

Podsumowując, jest tylko dobrze i aż dobrze. Wszak musimy przyjąć i przetrawić zaproponowaną tu konwencję, która z początku zaskoczyła również mnie – ale czy jest ona aż tak strasznie ujemną wartością, by rozdzierać szaty i krzyczeć o byciu wręcz oszukanym? Nie chcę za bardzo wnikać. Nie zrozumcie mnie jednak źle, ten tytuł to nie jest jakiś szczyt gamingowego dziedzictwa, o którym po latach będziemy opowiadać przy kominku wnuczętom z filiżanką herbaty w ręce. To po prostu kilkanaście godzin dobrej rozrywki, które nabyć możemy obecnie po rozsądnej cenie.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones