Walia, XIX wiek. Tajemnicza, zakapturzona postać wolno przemierza rozległe wrzosowiska na swoim białym rumaku. Podróż przebiega spokojnie, wśród odgłosów natury i śpiewu ptaków. Po jakimś
Walia, XIX wiek. Tajemnicza, zakapturzona postać wolno przemierza rozległe wrzosowiska na swoim białym rumaku. Podróż przebiega spokojnie, wśród odgłosów natury i śpiewu ptaków. Po jakimś czasie dociera do celu swojej wędrówki - ogromnego monastyru w nadmorskim miasteczku Aberystwyth. Postacią tą okazje się niezwykle piękna dziewczyna o imieniu Koudelka. Niestety na miejscu zastaje zamknięte bramy, więc postanawia dostać się do środka inną drogą, wspinając się na dach, a następnie przez okno do wnętrza budynku. W środku natomiast czekają na nią tajemnicze i niebezpieczne stworzenia, którym musi stawić czoła.
"Koudelka" ujrzała światło dzienne w 1999 roku za sprawą studia Sacnoth. Jest połączeniem przygodówki z taktycznym RPG, utrzymanym w klimatach horroru. Tworzy to niezwykle atrakcyjną mieszankę, która wyróżnia się na tle innych produkcji. Przede wszystkim zauroczyła mnie fantastycznym klimatem. Mroczna atmosfera bardziej wywołuje poczucie zaciekawienia oraz nostalgii aniżeli strachu, ale nie jest to bynajmniej minus. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że "Koudelka" jest czymś w rodzaju połączenia "Final Fantasy" z "Resident Evil". Nie jest to zresztą bezpodstawne, gdyż Hiroki Kikuta, główny twórca gry, jako były pracownik Squaresoftu, przyznał w jednym z wywiadów, że gra Capcomu była dla niego jedną z inspiracji.
Gra oferuje system rozgrywki znany z wielu innych RPG-ów. Gdy trafiamy na przeciwników, akcja przenosi nas na osobną arenę, gdzie walczymy z wrogiem w systemie turowym. Wykonanie tego elementu bardzo przypomina walki z "Final Fantasy Tactics", tzn. możemy w ograniczony sposób rozmieszczać nasze postacie na arenie. Standardowo za pokonanie przeciwników otrzymujemy punkty doświadczenia. I tu pojawia się motyw znany choćby z "Diablo" tzn. po przejściu na kolejny poziom, sami decydujemy, które statystyki bohaterów chcemy poprawić. Moim zdaniem, w tego typu grach jest to najlepsze rozwiązanie. Pozwala na lepsze wczucie się w postać oraz w ogólny klimat gry.
Podczas wędrówki po opuszczonych komnatach, przez większość czasu naszej bohaterce towarzyszy dwóch kompanów, podróżnik Edward oraz duchowny James. Każdy z bohaterów ma swoje powody, dla których przybył do tego miejsca, jednak aby przeżyć, muszą trzymać się razem i ze sobą współpracować. Fabularnie, praktycznie do samego końca jesteśmy trzymani w niewiedzy. Opowiedziana historia jest tajemnicza i przez większość czasu mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Są też nagłe zwroty akcji, po których nasza drużyna nie będzie miała lekkiego życia wśród ciemnych korytarzy i wszechobecnego zła.
Twórcom odpowiedzialnym za zaprojektowanie przeciwników nie można odmówić wyobraźni. Spotkamy na swojej drodze od zwyczajnych karaluchów, duchów czy innych latających mebli, aż po prawdziwe maszkary rodem z najlepszych horrorów. Najbardziej przypadły mi do gustu kobieta z wyrwaną górną częścią ciała, z której wylewają się flaki, facet ze zrośniętymi trzema głowami chodzący po suficie czy też pełzająca kupa mięsa z wielkim otworem gębowym. W grze występuje również cała plejada bossów. Głównie są to przerośnięte rośliny, które nie sprawiają większych problemów, gdy znajdzie się ich słabą stronę. Jako ciekawostkę warto dodać, że aby ukończyć grę, wcale nie trzeba pokonać końcowego bossa.
Technicznie gra jest jednym z najładniejszych tytułów wydanych na konsolę PSX. Akcja przedstawiona jest za pomocą statycznych kamer rodem z "Resident Evil". Renderowane tła są pięknie wykonane, mroczne i bardzo klimatyczne. Poziomem wykonania śmiało mogą konkurować z produkcjami Capcomu czy Squaresoftu. Pięknie również wykonano główną bohaterkę, która według mnie spokojnie bije na głowę Larę Croft czy inne idolki elektronicznego świata. Rewelacją są również wszystkie kwestie mówione przez aktorów podczas gry. Nie przesadzę, jeśli napiszę, że jest to jeden z najlepszych voice-actingów w historii gier video. Jakiś czas po premierze można było przeczytać negatywne recenzje na temat "Koudelki". Pisano o fatalnie wykonanej części erpegowej, o zepsutym systemie walki i o beznadziejnym motywie muzycznym towarzyszącym nam na arenie bitewnej. Nie zgadzam się z tego typu opiniami. Moim zdaniem wszystkie te elementy świetnie ze sobą współgrają i tworzą oryginalną całość. Najlepiej po prostu zagrać i samemu wyrobić sobie opinię.
Niestety dziecko studia Sacnoth nie zdobyło zbyt wielkiej popularności, a w wielu krajach gra przeszła bez większego echa. Z pewnością wpływ na to miała nadchodząca wtedy premiera PS2. Dla mnie natomiast "Koudelka" to jeden z najlepszych, ekskluzywnych tytułów wydanych na konsole Sony Playstation. Jeśli szukacie czegoś oryginalnego i lubicie gry RPG, śmiało możecie sięgnąć po ten tytuł. Gra została wydana na 4 płytach CD, lecz jej ukończenie nie zajmuje zbyt wiele czasu. Z pewnością jednak nie będzie to czas stracony.