Plastikowe wojny

Atrakcyjność świata "Gwiezdnych Wojen", przynajmniej tego filmowego, zawsze wynikała między innymi z licznych niedookreśleń, roztaczających iluzję ogromu. Jako że George Lucas szył to wszystko na
"LEGO Gwiezdne wojny: Saga Skywalkerów" - recenzja
Atrakcyjność świata "Gwiezdnych wojen", przynajmniej tego filmowego, zawsze wynikała między innymi z licznych niedookreśleń, roztaczających iluzję ogromu. Jako że George Lucas szył to wszystko na bieżąco, oryginalna trylogia pełna jest odniesień do rozmaitych postaci i wydarzeń, a drugi plan przypomina gęstością babciną zupę mleczną. A choć wszystkie luki wypełniano licznymi książkami, grami i komiksami, były to, jak się okazało z czasem, jedynie zmyślenia i apokryfy; prawdziwym kanonem pozostawało niezmiennie tylko to, co na ekranie.



Oczywiście do czasu, bo teraz korporacyjna ośmiornica nieznośnie rozbudowała całe uniwersum, jednocześnie nieodwołalnie zamykając jego najważniejszy etap: filmową sagę. W tym świetle nowa gra opatrzona szyldem duńskiej firmy zabawkarskiej jest swoistym podsumowaniem liczącej sobie parę ładnych dekad franczyzy. I zarazem dowodem na jej niezmierzone bogactwo.

Bo choć niby da się tutaj wszystko policzyć – tych kilkaset postaci, ileś tam dostępnych do odwiedzenia planet oraz co i rusz odkrywane statki kosmiczne – to nie o to tutaj chodzi. Mamy bowiem do czynienia przede wszystkim z nowożytnym popkulturowym mitem, który zachwyca i zdumiewa, nawet przekuty na luzackie opowieści z plastiku. Lecz nie ma co dłużej przekonywać przekonanych, którzy pewnie i tak po omawiany tytuł sięgną, a przynajmniej sięgnąć powinni, jako że "LEGO Gwiezdne wojny: Saga Skywalkerów" to bodaj najlepsza pozycja z klockowej serii i jedna z najfajniejszych produkcji sygnowanych logiem kosmicznej serii. Choćby dlatego że udało się uchwycić ducha oryginału i zmiksować go z typowym dla Traveller’s Tales humorem.



Nie jest to żadna niespodzianka dla kogoś, kto już miał do czynienia z grami Lego, ale jeszcze nigdy wcześniej nie zbudowano tak przepastnego świata do eksploracji. Mowa bowiem o grze faktycznie gigantycznej, której tryb fabularny niby da się ukończyć bez pośpiechu poniżej dwudziestu godzin, lecz liczba znajdziek dostępnych po jego zamknięciu, gdy już możemy odpalić tryb swobodnej gry i dysponujemy legionem odkrytych postaci, jest bez mała oszałamiająca. Kolekcjonerzy wszystkiego, co możliwe, będą musieli poświęcić sporo czasu i energii, aby odkryć to, co dla nich przyszykowano.



Choć kolejne poziomy podzielone są na wygodne i niezbyt rozbudowane plansze, to dotarcie do niektórych miejsc wymaga nierzadko zaliczenia całego filmowego epizodu, odkrycia postaci z konkretnej klasy (tych jest kilka: rycerze Jedi, łowcy nagród, Sithowie, droidy, Rebelianci, i tak dalej) o określonej umiejętności, a do tego znalezienia konkretnej plotki pozyskanej podczas rozmowy z przypadkowym enpecem, która nakieruje nas na odpowiedni trop. Uff. Rzecz jasna kolejne zagadki czy zadania poboczne nie są żadnym wyzwaniem, mowa przecież o grze dla całej rodziny, z naciskiem na najmłodszych, lecz wyciśnięcie gry do sucha wymaga już czegoś więcej niż naciskania przycisku odpowiedzialnego za atak.



Mechanika walki przeszła jednak lekki lifting w porównaniu do poprzednich gier Lego, wrogowie mogą blokować nasze ciosy, jeśli uprzemy się na jedno combo, ale nadal jest to element deczko męczący i powtarzalny. Zdecydowanie najciekawiej śmiga się Jedi, którzy nie tylko mogą wymachiwać mieczem świetlnym, ale i korzystać z Mocy, zarówno do rzucania przedmiotami, jak i przejęcia kontroli nad umysłem przeciwnika. Ponadto, dzięki specjalnym klockom, możemy inwestować w drzewka rozwoju postaci (skille są głównie bierne), choć, szczerze mówiąc, i bez nich wszystko idzie jak z płatka. Lecz w grach Lego nie chodzi o poziom trudności, aczkolwiek tym razem stawka wydaje się wyższa, bo monety, tracone, kiedy zostajemy rozmontowani, nie są tutaj tylko ozdobnikiem, ale faktyczną walutą pozawalającą kupować wskazówki, tudzież odblokowywać statki. Dlatego warto rozwalać wszystko, co mamy w zasięgu wzroku.



Gra dzieli się na dziewięć części, trzy filmowe trylogie, przy czym na początku mamy dostęp jedynie do pierwszych epizodów z każdej z nich. Poza odtworzeniem klasycznych scen z gwiezdnej sagi (są tu wszystkie kultowe sekwencje, od wyścigu na Tatooine przez powietrzny atak na Gwiazdę Śmierci do potyczki Rey ze strzelającym promieniami Imperatorem) mamy tu też trochę wypełniaczy, czasem, niestety, przeciągniętych. Chociażby ucieczka Lei z samego początku "Nowej nadziei" wydaje się strasznie długa, a z kolei niektóre kawałki polegają jedynie na przejściu z punktu A do punktu B, co trwa zaledwie minutę czy dwie. Tempo rozgrywki bywa nierówne, jakby nieraz ekipa Traveller’s Tales chciała przeskoczyć te mniej lubiane, acz obligatoryjne sekwencje. Praktycznie bez wyjątku świetne są za to potyczki z bossami, sekwencje latania pojazdami, tudzież proste, acz dynamiczne zagadki. Zrezygnowano za to w dużej mierze z wyzwań platformowych, te są szczątkowe i mało jest tutaj momentów wymagających zręczności.



Mam również nadzieję, że kolejne patche naprawią nieznośne bugi, które trafiały się co prawda bardzo rzadko, ale jednak. Gra zablokowała mi, na przykład, umiejętność rzucania mieczem świetlnym, przez co musiałem zrestartować konsolę, a za każdym razem, kiedy korzystałem z umiejętności specjalnej Hana Solo (która polega na oddaniu serii precyzyjnych strzałów), klatkaż nagle drastycznie spadał. Kamera również pozostawia wiele do życzenia; podczas starcia z Kylo Renem z finału "Przebudzenia Mocy" niekiedy nie miałem pojęcia, co się dzieje. Ale na tle niesamowitej szczegółowości, z jaką wykonano ten świat, fantastycznego przełożenia klimatu i kształtu uniwersum "Gwiezdnych wojen" na grunt Lego-gry to zaledwie błahostki. Podtrzymuję to, co pisałem po pokazie gry dla prasy: oby tak porządne "Star Warsy" robiło nie tylko studio TT.
1 10
Moja ocena:
8
Krytyk filmowy i tłumacz literatury. Publikuje regularnie tu i tam, w mediach polskich i zagranicznych, a nieregularnie wszędzie indziej. Czyta komiksy, lubi kino akcji i horrory, tłumaczy rzeczy... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones