Recenzja serialu

Kobieta Judasz (2002)
Olegario Barrera
Otto Rodríguez
Astrid Carolina Herrera
Albi De Abreu

W krwawej sukni zaślubiona

Seriale z Ameryki Łacińskiej, wyrastały w chwili największego rozkwitu jak grzyby po deszczu. Dekada lat 80. i 90., powołała do życia nieśmiertelne klasyki z biedną Palomą na czelę, uczciwym,
Seriale z Ameryki Łacińskiej, wyrastały w chwili największego rozkwitu jak grzyby po deszczu. Dekada lat 80. i 90., powołała do życia nieśmiertelne klasyki z biedną Palomą na czelę, uczciwym, aczkolwiek naiwnym Alejandrem, czy też podstępną... dajmy na to Patricią, która postanowiła rozdzielić ukochanych. Historie te, z pudełkiem chusteczek (spotykanych głównie w gabinetach psychiatrycznych), oglądały zatroskane gospodynie domowe oraz ich córki, które w przyszłości miały przejąć całe dziedzictwo domowego ogniska.

Wszystko jednak wzięło w łeb. Nowe millenium przyniosło zmiany, przyszłe gospodynie domowe postawiły na karierę, a telenowele z egzotycznych krajów poszły na nieco niższy szczebel w domowej rozrywce. Ów produkcje zaczęły cierpieć na niską rentowność. Twórcy postanowili więc zacząć eksperymentować. Do chwili obecnej powstało wiele mniej lub bardziej udanych eksperymentów, jednym z przyszłych prekursorów "telenoweli XXI wieku" obok "Klonu" i "Ojca Coraje" okazała się być "Kobieta Judasz".

W miasteczku Carrora źle się dzieje. Właśnie została wypuszczona na wolność, po 20 latach więzienia Altagracia del Toro nazywana Kobietą Judaszem (Astrid Carolina Herrera), za zabójstwo cenionego w miasteczku duchownego - księdza Sebastiana. Okoliczności jego śmierci jednak nie są znane. Został uduszony w konfesjonale drutem żelaznym, a przy jego zwłokach znaleziono Altagracię w pokrwawionej sukni ślubnej. Mieszkańcy Carrory oraz przedstawiciele rodu del Toro, które wyklęło córę marnotrawną ze swojej rodziny, obawiają się jej zemsty.

Na inaugurację nowego sezonu w winnicach del Toro przybywa tłum zainteresowanych. Wśród nich, jest i Gloria (Chantal BaudauxChantal Baudaux), która w ramach pracy dyplomowej zamierza nakręcić film o winnicy. Szybko jednak plany ulegają zmianie, gdy dziewczyna dowiaduje się o Kobiecie Judaszu, a w szczytowym momencie imprezy nadjeżdża między gości dwójka rozjuszonych koni, które ciągną za sobą ciało pół-żywego mężczyzny. Spośród tumanu kurzu wyłania się Altagracia del Toro, która przybywa by odzyskać to, co jej zabrano. Niedługo potem odżywa postać Kobiety Judasza. Pod osłoną nocy, w niemodnej, zakrwawionej sukni ślubnej i upiornej masce przemyka po winnicach del Toro postać widmo - która zamierza urządzić krwawe gody. I niekoniecznie ślub jej w głowie. Wkrótce zostaje zamordowany niedoszły pan młody, wcześniej poturbowany przez konie. Zaraz po nim giną następne ofiary. O ile główną podejrzaną pozostaje Altagracia del Toro, to zamieszanych w tę historie, wydaje się być dużo więcej osób...

Odcinek po odcinku wychodzą kolejne fakty, historia zaczyna powolutku układać się w jakąś logiczną całość. W szczytowym momencie jednak, ów przeświadczenie zostaje zburzone. Rozsypują się srebrniki, kolejny zdrajca zostaje ukarany i co gorsza, nie wywodził się z rodu del Toro. Co więcej nie był nawet zamieszany w sprawę Altagracii del Toro. Okazuje się, że to o wiele grubsza sprawa.

Tak pokrótce wygląda główny zarys fabuły "Kobiety Judasz", aczkolwiek jest ona wzbogacona o wiele innych wątków w tle, które niekoniecznie muszą pełnić tu rolę zapychaczy. Telenowela ta bowiem to rasowy kryminał, którego ponurej atmosfery krwawej ceremonii ślubnej i marszu pogrzebowego (pardon! - Mendelssohna) w tle nie są w stanie przykryć wstawki komediowe ani bardziej dziwaczne i humorystyczne postacie.

Już klimatyczna sekwencja otwierająca każdy odcinek (z dodaną dla żartu przebojową piosenką latin pop) uświadamia nam że każdy może być podejrzany. Scenarzyści podeszli bowiem do tematu bardzo pomysłowo. O ile w "Kobiecie Judaszu" detektywistyczny i aktywny udział widza jest najważniejszy, o tyle sami aktorzy za bardzo nie wiedzą, w czym grają.

Fabuła kolejnych odcinków telenoweli kryminalnej sporządzana była na bieżąco. Nikt z obsady nie wiedział, jakie jest rozwiązanie krwawej zagadki, w związku z tym każdy był podejrzany i taką też miał pełnić rolę w obsadzie. W samego mordercę, lubującym się w starych sukniach ślubnych i ponurych maskach mógł się wcielić każdy, nie miało to większego znaczenia. Nabierało dopiero, gdy było to rzeczywiście konieczne. Niestety momentami "Kobieta Judasz" przypomina kryminalny serial klasy B, gdyż oglądana po raz kolejny może doprowadzać do śmiechu z powodu braku logiki w scenariuszu, który w obliczu rozwiązania zagadki prezentuje się co najmniej śmiesznie. Bowiem metą dla tej zagadki jest maksymalne zaskoczenie - często idące zupełnie odmiennymi drogami niż związek przyczynowo-skutkowy.

Dlatego też sam serial należy potraktować z odpowiednim dla siebie dystansem, w przypadku pierwszej jego emisji szykuje się wspaniała zabawa w detektywa, albowiem twórcy zadbali o to, aby nie było nudno. Tak jak każdy może być mordercą, tak samo każdy może być ofiarą. Nie ma postaci dodanych na odczepnego. W przypadku zaś drugiej emisji szykuje się już ironiczna zabawa w doszukiwanie się niezliczonej ilości wpadek i układania własnej - logicznej wizji tej historii. Innymi słowy nie jest to serial wielokrotnego użytku (choć jak na rasowe tasiemce - jest dość krótki), ale na pewno stanowi jeden z tych bardziej udanych eksperymentów fabularnych.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?