Recenzja serialu

Umineko no Naku Koro ni (2009)
Chiaki Kon
Daisuke Ono
Marina Inoue

When seagulls cry, there are no survivors

O "Umineko no Naku Koro ni" dowiedziałem się przez przypadek. Przeglądałem jakieś strony internetowe dotyczące jednej z moich ulubionych serii - "Higurashi no Naku Koro ni" - i zauważyłem
O "Umineko no Naku Koro ni" dowiedziałem się przez przypadek. Przeglądałem jakieś strony internetowe dotyczące jednej z moich ulubionych serii - "Higurashi no Naku Koro ni" - i zauważyłem wiadomość dotyczącą powstania anime na podstawie kolejnej serii Ryukishiego 07. Gdy w końcu dorwałem w swoje ręce oryginalne gry z gatunku sound novel, nie mogłem się od nich oderwać, na kilkanaście dni żyłem w kompletnie innym świecie. Ale czy twórcom anime udało się przenieść niesamowity klimat oryginału na potrzeby telewizji? Historia w "Umineko"jest bardzo zagmatwana i ciężko ją jakoś nakreślić bez niepotrzebnych spoilerów: na wyspę Rokkenjima przybywają członkowie rodziny Ushiromiya, aby spotkać się na corocznej konferencji rodzinnej. Podczas spotkania huragan odcina wyspę od świata zewnętrznego, a bohaterowie zaczynają być mordowani przez... właśnie, i tutaj dochodzimy do sedna sprawy - największą zagadką jest to, czy morderstwa są popełniane przez któregoś z członków rodziny czy też może sprawczynią jest legendarna na wyspie wiedźma Beatrice. Do opowiedzenia całości został zastosowany identyczny schemat jak w "Higurashi": seria podzielona jest na 4 epizody, z których każdy opowiada tę samą historię różniącą się od poprzedniej rodzajami, kolejnością morderstw itp. Jednak znaczącą różnicą między tymi seriami jest to, że świat nadnaturalny, który w "Higurashi" był drugorzędny tutaj wychodzi na pierwszy plan. Jest to bardzo dobry zabieg, ponieważ mamy okazję oglądać dzieje bohaterów od zupełnie innej strony niż w poprzednich seriach. Mimo iż nie są one ze sobą związane bezpośrednio, to jedna postać występuje w obu i jest to bardzo miłe zaskoczenie ponownie zobaczyć ją na ekranie. Niewątpliwą zaletą anime jest ogromna galeria postaci, które przewijają się przez ekran. Każdy ma swój własny charakter, problemy, nikt nie jest doklejony "na siłę". W miarę rozwoju fabuły poznajemy też relacje między członkami rodziny Ushiromiya, które momentami potrafią przyćmić główną fabułę. Zwłaszcza wątek Rosy i Marii - niesamowita historia, szkoda tylko, że została potraktowana tak pobieżnie w animowanej wersji "Umineko". Od strony technicznej anime prezentuje się dobrze - zarówno kreska jak i muzyka stoją na wysokim poziomie. Mankamentami mogą być remiksy melodii z oryginalnych gier, które nie brzmią tak ładnie jak oryginały oraz szkice postaci. Osoby czytające książkę mogą być w szoku, zwłaszcza gdy zobaczą George'a, który w anime zupełnie nie przypomina osoby znanej z oryginału. Dużą wadą natomiast są seiyū, którzy nie stanęli na wysokości zadania i śmiem twierdzić, że po prostu odwalili kaszanę. Czy zatem "Umineko no Naku Koro ni" jest serią wartą obejrzenia? Uważam, że tak, ale tylko jeżeli czytaliście oryginał. W innym wypadku możecie się zrazić tempem, w jakim biegnie akcja. Wersji animowanej gdzieś uciekł ten klimat, to napięcie, te wypieki na twarzy, z którymi śledziłem akcję książki. Wiele rzeczy zostało pominiętych i to zrozumiałe, gdyż nie zmieściłyby się w 26 odcinkach, ale to właśnie w dużej mierze one decydowały o sukcesie - większe zagłębienie się w historie bohaterów sprawiłoby, że anime byłoby o wiele lepsze, a tak jest serią "tylko" dobrą.
1 10
Moja ocena serialu:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones