Niby to prosta historia, nie zaskakuje nas szczególnie, ale to jak została opowiedziana zasługuje na brawa. Są tu postaci jednoznacznie dobre, jednoznacznie złe, niejednoznaczne, ale wszystkie narysowane w sposób interesujący. Cała ekipa, od producentów, przez reżyserów, po scenarzystów sprawdziła się w tym bardzo trudnym gatunku kina familijnego. Jest trochę cukru, trochę pudru, jest trochę miodu, ale jest też całkiem sporo dziegciu, czy też nawet mroku, w postaci cierpienia i śmierci. Szczypta infantylizmu tym razem nie razi, a spod tego wyzierają wątki zupełnie poważne...