Napisałam pięknego posta, który filmweb odrzucił przy próbie publikacji.
Napiszę więc krótko: to zbrodnia, jak scena seksu została odarta z emocji oraz znaczenia w porównaniu do powieści. Jeśli reżyser nie potrafił wizualnie oddać napięcia między bohaterami, trzeba było skorzystać z prozy Żulczyka i wrzucić monolog głównego bohatera z offu. Przynajmniej byłoby wtedy jasne dla przeciętnego widza, że ogląda coś więcej, niż typowe HBOwskie porno bez porno.
Po przekartkowaniu powieści mam wrażenie, że więcej scen tak spłycono. Szkoda.