Widzę duże inspiracje Refnem, ale nadmiar przemocy czasem może zaszkodzić i zrobić sieczkę, jak u Vegi. Debilnych karków jeżdżących po klubach oglądaliśmy już nie raz. Pierwszy odcinek robi właśnie takie wrażenie, podkręcone kino Vegi. Na plus Frycz, pozamiatał, stara szkoła aktorka bardzo tutaj broni się, młodej idzie trochę słabiej. Metaforyczne sceny na plus, choć chwilami przeciągnięte. Reasumując - jak na polskie kino to nawet niezły kawałek roboty