PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=114052}

Świat gliniarzy

The Shield
8,1 6 229
ocen
8,1 10 1 6229
Świat gliniarzy
powrót do forum serialu Świat gliniarzy

Co zrobił Vic?

ocenił(a) serial na 9

Czytając któryś z komentarzy do ostatniego odcinka serii zauważyłem, że niektórzy sądzą iż Vic wziął gnata, uśmiechnął się i poszedł zgrywać twardziela, tak jak przez minione 7 sezonów.

Otóż nie.

Vick wziął gnata i poszedł palnąć sobie w łeb w ustronnym miejscu, tak by go łatwo nie znaleźli i by nie dać satysfakcji swojej nowej przełożonej, kiedy znajdzie go rano pod jego szarym biurkiem.
Polecam jeszcze raz, tym razem uważnie, oglądnąć ostatnie 5-10 minut odcinka.

ocenił(a) serial na 10
impactor

na pewno nie poszedł sobie strzelić w łeb, o nie ten typ, idac twoim tokiem rozmowania, Vic chcąc nie dać satysfakcji nowej przełożonej tym bardziej będzie jej przypominał o swoim istnieniu chodząc codziennie do roboty, w koncu to tylko 3 latka

ocenił(a) serial na 9
chuckydoll

Zastanówmy się…

Codzienny widok Vica – boga akcji i króla ulicy onegdaj trzęsącego całą dzielnicą - który teraz w szarym garniturku spędza każdy dzień roboczy pochylony nad swoim biureczkiem i skrobie raporciki, a pod koniec dnia grzecznie wręcza je przełożonej by sprawdziła czy wypełnił dzienne minimum. Po dniu pełnym wrażeń wraca on do pustego domu, pozbawiony rodziny, przyjaciół i respektu zarówno gliniarzy, jak i ludzi ulicy. Jedyną bliską osobą, która mu pozostała jest Lem. Zaraz, zaraz... ale Lem chyba nie żyje?

Hmm… Masz rację. Codzienny widok Vica żyjącego takim życiem zupełnie nie dostarczy jej satysfakcji.
Ale chwileczkę.... Czy to aby nie był jej własny sposób na udupienie go za wszystko, do czego się przyznał? Eee… musiało mi się przewidzieć.


Jak już mówiłem - proponuję uważnie przyglądnąć się temu, co robi Vic w ciągu ostatnich 5 minut.

ocenił(a) serial na 10
impactor

Moim zdaniem a oglądałem to chwilkę temu Vick godzi się z tym co się dzieje ale nie do końca. Widziałeś jaką miał minę gdy wychodził z biura?? Bojowe nastawienie. I co mu powiedzieli wcześniej o broni, że nie może jej mieć w biurze a jednak trzyma ją w szufladzie zamknięta w kasetce co już jest łamaniem zakazu. Moim zdaniem koleś cieszył się właśnie z tego z takiej małej pierdoły która przypomina mu o jego naturze wojownika. On ma rodzinę i kocha ją ponad wszystko no może poza żoną skoro go zdradziła. Na pewno nie skończył by ze sobą. Facet jest za silny psychicznie, znacznie twardszy od Vendrella. (swoją droga nie widzę Waltona Gogginsa w obsadzie a przecież to on grał Vendrella)

ocenił(a) serial na 9
Pig_us

ja uwazam ze Vic z ta swoja mina na koncu serialu po prostu wyszedl kombinowac dalej jak wywinac sie z zaistnialej sytacji zeby miec z tego jeszcze korzysc, przez sekunde myslalem ze palnie w leb ... ale zaraz jak wyszedl to mowie ooooo to jest vik jakiego znam, zaraz bedzie szantazowal ta laske albo cos i znow bedzie rzadzil :))

tak ja to widze

ocenił(a) serial na 9
Cyric

Nie palną sobie w łeb w biurze, bo nie chciał dać satysfakcji blondynie.
Poszedł zrobić to w ustronnym miejscu.
Vic is dead. Face it.

użytkownik usunięty
impactor

Postać Vicka to była postać kogoś, kto walczy do końca, nawet kosztem utraty swojej duszy. Interpretując jego zachowanie nie bierz pod uwagę jak Ty byś się zachował na jego miejscu, weź pod uwagę tylko to co zaprezentowane jest w filmie. A w filmie zaprezentowane są: syreny, akcja policyjna, koniec papierkowej roboty i wyjście Vicka z gnatem i hardą miną. Takich uczuć, które wyrażała jego twarz, nie da się powiązać z postawą samobójczą, pomijając to, że Vick nie był typem tchórza, który ucieka od zła. Inna rzecz, że jego samobójstwo nie miałoby najmniejszego sensu, zwłaszcza, że zdjęcia, dobrane w odpowiedni sposób, pokazują jak zamierzał budować swój dalszy świat życia. Zatem może chciał tej broni na kimś użyć ale na pewno nie na sobie i na pewno nie, jak sugeruje ktoś, na Olivii.

użytkownik usunięty
impactor

"Nie palną sobie w łeb w biurze, bo nie chciał dać satysfakcji blondynie.
Poszedł zrobić to w ustronnym miejscu." - Przecież nie ma żadnej istotnej różnicy :D

ocenił(a) serial na 9
Pig_us

zgadzam się. Jeżeli Vic miałby się zabić, to nie trzymałby broni w pracy (bo po co?) tylko w domu. Pojechałby spokojnie do domu i tam sobie palnął w łeb. Broń przywoził do pracy, żeby mieć ją zawsze przy sobie, jak za starych czasów.

ocenił(a) serial na 9
keeveek

Przecież on tego nie planował. To była decyzja podjęta w ostatnich minutach odcinka.

ocenił(a) serial na 9
impactor

ja ci powiem tyle - bredzisz, kolego. tak jak ci inni napisali. Jeżeli twierdzisz, że Vic się zabił, to znaczy że nie oglądałeś tego serialu zbyt uważnie.

ocenił(a) serial na 9
keeveek

A ja ci powiem tyle: bredzisz, kolego. Jeśli zdecydowanie twierdzisz, że Vic się nie zabił, to znaczy że nie oglądałeś tego serialu zbyt uważnie. Szczególnie ostatnich odcinków.

ocenił(a) serial na 10
impactor

Jeżeli oglądałeś serial uważnie to na pewno za obserwowałeś stosunek Vic'a do swojej rodziny - zwłaszcza dzieciaków. Ten facet nie był by w stanie się odstrzelić. Przede wszystkim nie zdzierżył by świadomości, że nowy gach jego żony przejął by w pełni jego miejsce.

ocenił(a) serial na 9
Pig_us

Tylko że właśnie to miało miejsce. Został całkowicie usunięty z ich życia, bez możliwości powrotu, i właśnie ten jego stosunek do rodzicy/dzieciaków był głównym czynnikiem, który go pochnął do samobójstwa. Wszelkie podłości, których się dopuścił i za które siebie nienawidził, popełnił z myślą, że bycie ze swoją rodziną jest tego warte. Tymczasem stało się inaczje. Zaprzepaścił wszelkie wartości (przyjaźnie, pracę, reputację 'stand-up guy', dla których żył, nie zyskując nic w zamian. Człowiek nie miał już absolutnie i dosłownie po co żyć. Dotarło to do niego własnie tego wieczoru w szarym biurowcu, siedząc uwięzionym w swoim cubicle, niczym bezradny przyszpilony owad. Każda godzina takiej egzystencji była nieznośną kaźnią psychiczną (przez świadomość tego, co zrobił i stracił) i codziennym poniżeniem zorganizowanym przez DEA. Jedynym drogą ucieczki od obu tych piekieł była śmierć.

Jeżeli uważasz, że Vic był robotem bez uczuć, którego nie zdruzgotałoby przede wszystkim ostateczne utracenie rodziny, a dodatkowo także przyczynienie się do śmierci swoich najlepszych przyjaciół, to umknęło Ci 50% zawartości serialu.

ocenił(a) serial na 10
impactor

Jeżeli chodzi o serial to nie umknęło mi z niego raczej nic. Bardzo dobrze argumentujesz możliwość samobójstwa. Jednak nadal będę oponował. Chociaż każdy ma punkt po przekroczeniu którego śmierć staje się naszym najlepszym przyjacielem. Ten facet jest zbyt dumny by okazać słabość krawaciarzom którzy, zgotowali mu ten los. A rodzinę zawsze był by w stanie z czasem odzyskać. Miłości nie da się tak łatwo wymazać. A chodzi mi tutaj o więź rodzic - dziecko. Dla tego tak trudno jest mi uwierzyć że palnął sobie w łeb nawet nie czekając na najlepszy moment by odzyskać względy córy.

Dywagacją na ten temat nie widać końca i za to lubię to zakończenie... Bo pozostawia możliwość spekulacji.

ocenił(a) serial na 9
Pig_us

Zgadzam się, że zakończenie nie jest jednoznaczne, jednak dla mnie samobójstwo jest zdecydowanie najprawdopodobniejszym rozwiązaniem. Odniosę się jeszcze do Twoich argumentów:

1. "Ten facet jest zbyt dumny by okazać słabość krawaciarzom którzy, zgotowali mu ten los."
Pełna zgoda, tyle że właśnie okazywanie słabości, to siedzenie na ich oczach codziennie za biurkiem, i wypełnianie papierków bez możliwości wyjścia w pole. Takie właśnie piekło celowo zaprojektowali mu federalni za to, do czego się przyznał, a za co nie mogli go oficjalnie ukarać. Każdy dzień przy biurku był dla Vica poniżeniem, a satysfakcją dla DEA. A więc m.in. z dumy Vic od tego życia uciekł, najprawdopodobniej zabijając się, lecz w taki sposób, by łatwo jego ciała nie znaleziono, lub by odejść z hukiem (udając się np. na samobójczą misję do gniazda jakiegoś gangu).

2. „A rodzinę zawsze był by w stanie z czasem odzyskać. Miłości nie da się tak łatwo wymazać. A chodzi mi tutaj o więź rodzic - dziecko. Dla tego tak trudno jest mi uwierzyć że palnął sobie w łeb nawet nie czekając na najlepszy moment by odzyskać względy córy.”
Jego rodzina uciekła przed nim w program ochrony świadków. Nie miał najmniejszych szans na nawiązanie z nimi kontaktu. Nawet, jeśli jego córce udałoby się obejść zabezpieczenia świadków i skontaktować się z nim, nic dobrego by z tego nie wyszło – przenieśliby ich w zupełnie inne miejsce, zwiększając restrykcję zabezpieczeń.
A to wszystko nie uwzględniając faktu, że Coreen przerobiłaby już dzieci przeciwko ojcu, lub wymyśliłaby, że zginął.

A to wszystko nie wspominając nawet o pozostałych ważnych aspektach życia Vika, które wszystkie są obszarami klęski i pożogi absolutnej.

użytkownik usunięty
impactor

starasz się ze wszystkich sił dowieść tezy, która przyjąłeś i wszystko pod tą tezę interpretujesz. To jest postawa dogmatyczna, ale oczywiście Twój dogmatyzm nie jest argumentem za tym że nie masz racji. Zatem aby Ci to wykazać trzeba podejść do sprawy inaczej.

Spekulujemy tu na temat tego, czego w filmie nie ma - scen, które nie zostały pokazane, i najprawdopodobniej nie zostały nakręcone. Zatem, jak to dowcipnie ktoś napisał, Vick nigdzie nie wyszedł i nic nie zrobił, natomiast MCh wyszedł poza zasięg kamery i udał się z planu do domu. Zamiast zatem spekulować co zrobił Vick można się zapytać, co powinna zrobić jego postać, zakładając, że znamy jej typowe działanie. A jej typowym działaniem było: przeżyć, ochronić swoich bliskich, zwalczać zło mając z tego korzyść i nie licząc się z zasadami oraz osiągać cele osobiste, nigdy się nie poddając i szukając kolejnego rozwiązania.

Ty sugerujesz, że zdrada żony, odseparowanie od rodziny, zniszczenie ST - więzi, sprawa Ronniego i Shane'a, uziemienie przy biurku spowodowały załamanie się jego osobowości.

I tu właśnie Twoja interpretacja kuleje na trzy sposoby:

1. Nie widać żadnych objawów tego załamania się, nie istnieje ono w filmie, nawet w momencie, kiedy V. zdaje sobie sprawę z ogromu zła jakie wyrządził Shane'owi, co zostaje mu rzucone w twarz przez Claudette. Nawet gdy jest odprowadzany milczeniem i wrogością z posterunku trzyma fason twardziela, który nie przyzna się do niczego, nie zmięknie, nie załamie. To nie ten typ, to jest człowiek o sercu z kamienia, który uronił łzę tylko gdy nikt go nie widział. W momencie kiedy uświadomił sobie że jest obserwowany widziałeś jak zareagował. Uczuciem gniewu - bojowym. Podobnie sprawa Ronniego, przecież podjął decyzję już wcześniej i oczywiście było mu go żal, ale nie na tyle aby tego nie uczynić, ani też ostatnia rozmowa z Ronniem go nie rozwaliła. tym bardziej nie rozwaliłaby go kara biurka, jedynie doprowadzić to go mogło do wściekłości i do poszukiwania zneutralizowania tej sytuacji typową dla ST metodą. Konkludując, żadnych objawów załamania nie widać, a domniemane jego powody są niewystarczające do wyprowadzenia przypuszczenia o jego prawdopodobieństwie.

2. sugerujesz, że całe życie Vicka legło w gruzach. Na pewno dotychczasowy świat - posterunek, legalne działania ST, sam ST, rodzina na miejscu, wiara w żonę, opinia - to zostało mu zabrane. Co mu pozostało: życie, rodzina (bez żony) bezpieczna choć przebywająca w nieznanym miejscu; wspomnienie po ST w postaci Lema, którego nie zdradził, immunitet i możliwość działania poza prawem, jak zawsze to czynił, ograniczona, ale zawsze, znajomości na ulicy, jak to zostało pokazane w jednym z ostatnich odcinków - nadal ważne choć nie był gliną. To był człowiek wielowymiarowy, z odcieniami, jednym, z nich była walka o Farmington w L.A. Czemu nie mógłby tego robić na boku, czemu nie próbować zmienić nastawienia Olivii jeżeli będzie miał asa w rękawie? Czyżby to było niemożliwe? Możliwe, a on to surviver. Jego kontakt z dziećmi nie został wykluczony, niezależnie od tego jak miałby być trudnym.

3. ostatnie sceny wskazują właśnie determinację, a nie rezygnację. Zarówno dobór zdjęć, które są znakiem tego co dlań najcenniejsze, jak i trzymany wbrew zaleceniom gnat, reakcja na akcję policyjną i mina starego Vicka świadczą przeciwko Twojej interpretacji.

Podsumowując:

to na czym opierasz swoją opinię o prawdopodobnym samobójstwie, mianowicie pogląd o załamaniu psychicznym jest całkowicie nieuzasadniony. nie ma załamania - nie ma samobójstwa, to co napisałeś w jednym z postów, że to była decyzja podjęta w kilka minut świadczy, że pojęcia nie masz o psychologii samobójców. to punkt pierwszy.

punkt drugi: założenie ze Vick wszystko stracił nie tylko nie jest uzasadnione, ale jest jawnie fałszywe.

punkt trzeci, przywoływany ostatni odcinek, ostatnie minuty, jak i poprzednie odcinki, świadczą nie ZA Twoją tezą lecz PRZECIW.

ergo,

nie tylko Twoje zdanie nie zostało dowiedzione lecz oparte jest na jednej nieuzasadnionej opinii, jednej fałszywej i istnieje argument przeciwko jego prawdziwości.

ocenił(a) serial na 9

Widzę, że masz za dużo czasu w życiu na internetowe dyskusje. Nie będę odpowiadał na każdy Twój post, bo po prostu szkoda czasu. Odpisuję tylko tutaj, na wypadek gdybyś łudził się, że milczenie oznacza przyznanie Ci racji.

Ad.0
Już we wstępie nie masz się czego czepiać, więc używasz 'straw man fallacy'. Tworzysz karykaturalną postać impactora, wkładasz mu w usta poprzeinaczane przez siebie argumenty, po czym próbujesz je obalić. To się nazywa mentalna masturbacja.

Ad.1
Objawy załamania Vica są jasno pokazane już w pierwszym sezonie, kiedy wraca do domu, z którego uciekła jego rodzina. Jeden z odcinków kończy się właśnie jego reakcją pełną bezsilnej desperacji, która doprowadza go do łez. Twój wielki twardziel płacze, jak dziecko. Dlaczego? Bo każdy jest tylko człowiekiem.
Załamanie na końcu serialu nie było momentalne, tylko stopniowe, a rozpoczęło się od momentu, w którym dowiedział się o naturze swojej nowej pracy i o tym, że rodzina uciekła od niego w program ochrony świadków.
To, co było momentalne, to podjęcie decyzji, co z tym zrobić. Oczywiście nigdzie w filmie nie jest jednoznacznie powiedziane, że Vic poszedł strzelić sobie samobója. Niemniej ja argumentuję, że jest to najprawdopodobniejszy bieg dalszych wydarzeń, a Ty nie zrobiłeś nic, by to odeprzeć.
Shane i Ronnie, to nie bezpośrednie czynniki powodujące jego psychiczne rozbicie, tylko czynniki wtórne, które nabierają mocy dopiero jako 'dokładka' do czynników głównych, czyli utracenia rodziny i pracy. Gdyby te dwa ostatnie nie nastąpiły, Vic byłby w stanie mentalnie wygimnastykować się z większego poczucia winy za powyższe.

Ad.2.
Odnośnie rzeczy, które mu rzekomo wg. Ciebie pozostały:

a – „rodzina (bez żony)”: Bzdura. Rodzinę stracił. Nie ma możliwości kontaktu z dziećmi. Koniec. Kropka. Jeśli spróbuje, wywalą z roboty, co oznacza, że trafia do więzienia, co oznacza, że dostaje zaostrzoną szczoteczką Oral-B w dwunastnicę po sesji seksu analnego z gangiem murzynów.
Nawet jeśli kiedyś uda mu się z nimi skontaktować, będą wiedziały, że jest mordercą, sprzedajnym gliną, zdrajcą (fakty) plus wszystko to, co ich matka im naopowiada przez najbliższe lata.

b – „wspomnienie po ST” - jasne, jako koszmar, który jest jednym z powodów do palnięcia sobie w łęb.

c - „immunitet i możliwość działania poza prawem” - mógłbyś powiedzieć większą bzdurę? Nie pamiętasz, jakie są warunki jego immunitetu? Czynią one z niego więźnia, niewolnika. A jego działanie poza prawem sprowadzić się teraz może co najwyżej do przyklejenia gumy pod krzesłem, na którym siedzi dniami i nocami odwalając papierkową robotę..

d - „znajomości na ulicy” - każdy bandzior na ulicy wie, że nie jest już policjantem i nie ma prawa im nic zrobić – jeśli będzie fikał, to nic ich już nie powstrzymuje przed daniem mu w czapę. Każdy informator, policjant, były policjant i detektyw wie. jaką jest szują, więc prędzej utopią go w łyżce wody, niż w czymś mu pomogą. Vic jest pośmiewiskiem, zakałą i jest nienawidzony przez WSZYSTKIE możliwe strony obecne na ulicach. I sam g0wno może im zrobić.

Ad.3
Ostatnie sceny możesz sobie interpretować nawet w ten sposób, że postanowił nocami pracować jako operator karuzeli z konikami My Pony. Pozostaje to bez wpływu na najbardziej prawdopodobny bieg wydarzeń.


Podsumowując:

Jak wykazałem powyżej, Twoje argumenty są błędne – wszystkie razem, i każdy z osobna. Skoro to właśnie je podałeś w pierwszej kolejności, logicznym jest założenie, że były Twoimi najsilniejszymi. Twoja interpretacja nie ma więc logicznej racji bytu.
Twoja wzmianka o 'psychologii samobójców' jest absurdalna, co czyni Twoją argumentację już nie tylko błędną, ale i śmieszną.

Jeśli nie masz w życiu ciekawszych zajęć i chcesz w przyszłości bawić się w quasi-elaborantne argumentowanie w internecie, to zapamiętaj sobie, że długość wywodu nie jest tożsama z jego wartością Twoje posty są pełne błędów logicznych, a każdy akapit ocieka protekcjonalną bufonadą samozwańczego eksperta, na którego się kreujesz.
Wydawanie opinii bazujących na bzdurnych przesłankach tak autorytarnym tonem nie przynosi Ci o podziwu, tylko śmieszność.

Twoje posty nie wniosły do dyskusji absolutnie niczego, a odpowiadanie na nie jest stratą czasu, który właśnie dobiegł końca. Żegnam.

użytkownik usunięty
impactor

"Oczywiście nigdzie w filmie nie jest jednoznacznie powiedziane, że Vic poszedł strzelić sobie samobója. Niemniej ja argumentuję, że jest to najprawdopodobniejszy bieg dalszych wydarzeń, a Ty nie zrobiłeś nic, by to odeprzeć"

Skoro całą moją argumentację podsumowujesz w ten sposób, to nie ma o czym rozmawiać. Przejrzałem Twoją argumentację. Niekonkluzywna. Skoro popisujesz się terminologią angielska - polskiej zapewne nie znasz, zatem specjalnie dla Ciebie - all your argument are begging the question. Podsumowanie również rzeczowe. Niektórzy kochają wiarę w swoje fantazje. Żegnam.

użytkownik usunięty
impactor

By the way, agresja i emocje z jakimi mi odpowiedziałeś pokazuje, że moje wpisy celnie trafiły. Tak jak niespójne z Twoim działaniem deklaracje, że nie warto odpowiadać. Co cieszy :D. Zresztą nie jest ważne, czy przekonam Ciebie, nie miałem takich oczekiwań - nie sprawiasz wrażenia osoby, którą można przekonać do czegokolwiek. Bardziej mnie interesuje konsensus jaki w tej sprawie panuje wśród innych osób. Jak na razie, 1-2 kontra świat. :)

użytkownik usunięty
impactor

teraz czekam, na Twoje podważenie WSZYSTKICH 3 PUNKTÓW mojej argumentacji - bo każdy z nich podważa Twoją.

użytkownik usunięty
impactor

skąd ten wniosek. spotkanie z nimi mieści się jak najbardziej w obszarze możliwych rzeczy. Potrzebowałby do tego wiedzy, samochodu i czasu. Każda z nich była na rynku dostępna, czyż nie? Może uniemożliwiałyby to niechętna mu wola innych ludzi. tak, to zawsze go powstrzymywało. At once :D chyba palnał sobie w łeb z tego powodu, że inni chcieli czegoś innego niż on.

użytkownik usunięty
impactor

przez 4 lata udało ci się znaleźć jedną osobę, która by podzieliła Twoją opinię i to tylko o tyle, że Vick stracił wszystko, co w dodatku nie jest prawdą. Nigdy nie tracisz wszystkiego, dopóki istniejesz. Face it. Of course, you can't :)

użytkownik usunięty
impactor

"Jak już mówiłem - proponuję uważnie przyglądnąć się temu, co robi Vic w ciągu ostatnich 5 minut."

własnie, oto twarz wychodzącego Vicka - rzekomo samobójcy :D. jego mina, uczucia, mówią same za siebie.

http://imageshack.us/photo/my-images/822/vickm.jpg/

impactor

Nie zgadzam się.

Nie dawno obejrzałem ten ostatni odcinek i ja to widzę inaczej.
Ostatnie 5-10 minut mówisz? Zobaczmy tą ostatnia scenę.

Na początku Vic jest zły. Trochę jakby pogodzony z losem, ale głównie to ma złą minę. Rozgląda się po biurze jakby myślał czy da radę tu wytrzymać najbliższe 3 lata.
Potem schyla się i wyjmuje torbę z rzeczami osobistymi. Zobacz jaką tu ma minę. Jest zły na tych, którzy go w to wciągnęli, ale zniknęła mina rezygnacji. Teraz ma minę typu: "zobaczymy! Ja im pokaże!"
Wyjmuje zdjęcia bliskich osób (nie ma tam zdjęcia żony). Potem słyszy syreny policyjne i jakby odruchowo podchodzi do okna. Chciałby wyjść, gonić przestępców itd. ale wie że nie może. Wraca zrezygnowany do biurka i kiedy jakiś kolo bez słowa rzuca mu jakieś papiery do wypełnienia, traktując go jak powietrze prawie się łamie. Siedzi bez słowa i myślę, że tutaj faktycznie rozważa opcje kulki w łeb. Jest chyba nawet bliski tej decyzji, ale w pewnym momencie gaśnie światło i Vic z wyrywa się ze złych myśli.
Zobacz jaką ma minę jak wyjmuje giwere i wychodzi z biura. To nie jest mina zrezygnowanego, przyszłego samobójcy. Myślę,że pogodził się z losem i będzie cierpiał przez najbliższe lata, ale wie że to wytrzyma.
Wytrzymywał już gorsze rzeczy.

macius_4

Zgadzam się ze wszystkim poza zakończeniem. Moim zdaniem ruszył na ulicę w poszukiwaniu kogoś, kto albo go przemyci zagranicę albo pomoże odszukać dzieci.

użytkownik usunięty
macius_4

zgadzam się.

ocenił(a) serial na 6
impactor

Vick nic nie zrobił bo skończył się serial, po ostatniej scenie nie było nic.

ocenił(a) serial na 9
Boskigrom

hehe i to jest najlepsza odpowiedź. Moim zdaniem po tym jak usłyszał syreny policyjne wziął klamkę i poszedł w teren ...

ocenił(a) serial na 9
ghosst

Dokladnie, nic dodac nic ujac. On zawsze byl indywidualista i zdecydowanie nie poszedl sobie strzelic w leb, bo jest to facet zbyt mocny na taki numer. Mysle, ze mial on kilka celow, gdzie pierwszy to znalezc jego dzieci, drugi to byc aktywnym. Mysle, ze poszedl w miasto utworzyc druzyne pierscienia...

dabram17

Gdyby nie zgasło światło, nie zawyły syreny - mógłby sobie palnąć. To była jego chwila zwątpienia. Ale szybko przeszła i wrócił do bycia sobą.

impactor

To już bardziej postawiłabym na Vicka - mściciela. Zamiast iść w ustronne miejsce i palnąć sobie (po cichu) w łeb, mógł zrobić swoją, prytwatną vendettę i odejść z hukiem. To facet silny, co skóry darmo nie sprzeda.

ocenił(a) serial na 9
araresz

Tak? I na kim by się mścił? Poza biurokracją FBI, wrogów już nie ma.
Żony nie ma. Dzieci nie ma. Część przyjaciół nie żyje, drugą zdradził. Pracy, którą kochał, nie ma już prawa wykonywać.
W rzeczywistości nie ma nic. Blondyna urządziła go na cacy. Vic jest zapędzony w kozi róg i albo będzie tkwił przy biurku bez śladu życia, jakie znał i kochał, albo tą wegetację zakończy.

Dla mnie ostatnia scena nie pozostawia wątpliwości, którą ewentualność wybrał.

ocenił(a) serial na 9
impactor

Żadna psychika nie jest niezniszczalna. Vic trzymał się długo, ale w obec nihilizmowi, jaki mu pozostał, nie ma innego wyjścia. Tak, jest silnym facetem i dlatego ma odwagę, by ze sobą skończyć.

Naprawdę zdumiewa mnie fakt, że na tym forum tylko ja to tak widzę.

impactor

a ja myślę że Vic poszedł do cukierni po pączki

ocenił(a) serial na 9
Pirate83

Cukiernie o tej porze są zamknięte, a te otwarte mają czerstwe pączki.

ocenił(a) serial na 10
impactor

ale pewnie taniej...

ps. też sie nie zgadzam, że palnął sobie w łeb. Wychodząc miał właśnie tą swoją minę twardziela. Tak jak już ktoś tu pisał, pewnie ruszył w teren pokazać, że nadal tu jest.

użytkownik usunięty
impactor

wrogów nie ma? A Acaveda? A gangsterzy? A Kavanaugh? To zapewne obojętne mu osoby. Nie żebym wnioskował, ze w nich uderzy at once. tylko zawracam uwagę na powierzchowność Twojego opisu.

ocenił(a) serial na 10
impactor

Ktoś kto oglądał siedem sezonów tego serialu twierdzi, że Vic palnął sobie w łeb ? Nie ma szans, nie trafił do pierdla, wystawił swojego ostatniego przyjaciela dla swoich dzieci i gdy okazało się, że matka je ukryła on nagle sobie strzeli w łeb ? Był moment w którym pewnie chciał, ale Vic to nie Shane, było to widać przez te 7 sezonów, moim zdaniem wyszedł z biura zdeterminowany by szukać swoich dzieci.
Bo jak często mówił "Whatever it takes to protect my family".

MoRRs_Z_LaSu

SPOJLER SPOJLER SPOJLER SPOJLER SPOJLER SPOLJER

Jestem następnym który skończył własnie serial i też nie uważam ze palnął sobie w baniak. Bez przesady to nie Shane(aczkolwiek mimo tego ze zabaił Lema było mi go trochę szkoda) podejrzewam ze Vic zrobiłby wszystko aby odnaleźć swoje dzieci i przynajmniej być blisko nich a Corrine niech się buja (Vic nigdy nic złego jej nie zrobił po za bzykaniem innych dup) weźmy Mare która mimo tego że Shane ją zdradzał i popełnił też tyle złego co Vic to była z nim na dobre i na złe aż do końca. Myśle też że zająłby sie tym żeby Ronnie miał dobrze w pudle, przynajmniej tyle na odkupienie winy. Facet miał za dużo asów w rękawie, nawet mimo straty ich większości to jakieś tam pozostały. Szkoda ze serial sie skończył, ale lepsze 7 dobrych sezonów niż kolejne naciagane.
P.S. Ile to dla niego żeby zabrać dzieci i spieprzyć z kraju, przy okazji organizujac ucieczkę Ronnniego i zabrać go ze sobą. Weź ty pomyśl troche, uważając że palnął sobie w łeb stawiasz go w przegranej pozycji a pamietaj że on koniec końców w sumie żadnej do końca nie przegrał. A pro po dzieci, Lee też jest jego synem więc na nim jakoś musi się skupić, a dziecko Conie Riesler(ćpunki z początkowych sezonów) obiecałem doglądać jak się wychowuje a słowa nie łamie.
KONIEC SPOJLERÓW KONIEC SPOJLERÓW KONIEC SPOJLERÓW

Pozdrawiam tych co obejrzeli a tych co nie oglądali to ruszyć dupy do zostawiania Pamiętników Wampirów itp i ogładania tego świetnego serialu.

ocenił(a) serial na 9
Mateo_SF

Zupełnie się nie zgadzam. Vic nie miał żadnej opcji.
1. Nawet gdyby odnalazł dzieci, co byłoby praktycznie niemożliwe, to musiałby je porwać i urządzić im życie w ciągłym biegu. Sądzisz, że chciałby im to zrobić? Co do Lee, jeżeli jego matka nie załatwiła sobie jeszcze zakazu zbliżania się Vica do dziecka, to zrobiłaby to po pierwszej jego próbie.
2. Ronnie go nienawidzi, a on z chwilą sprzedania swoich przyjaciół stracił jakiekolwiek znajomości po (nieoficjalnej) stronie prawa. Z tą ucieczką z więzienia, to chyba Ci się seriale pomyliły. The Shield to nie bzdurna dobranocka dla gimnazjalistów typu Prison Break. Vic nie jest już również ulicznym gliną, tylko gryzipiórkiem, więc na ulicy też nic nie znaczy i nawet jeżeli ostatni żul jeszcze o tym nie wie, to po tygodniu się dowie.

Jeżeli po ostatnim odcinku uważasz, że Vic to kozak z nieugiętą psychiką i asami w rękawie, to zupełnie umknęła Ci psychologiczna warstwa tego serialu.
Vic stracił wszystko: od przyjaciół, wolności (agency made him their bitch, nie mógł się nawet zwolnić), dzieci i szacunku kogokolwiek, po jedyną robotę, którą mogł wykonywać. Jest największym przegranym całego serialu. Większym nawet niż Shane, bo Vic nadal żył i codziennie musiał znosić świadomość beznadziejności swojej sytuacji. Stąd też znaczące spojrzenie na broń i dramatyczne wyjście. Chłop nie miał już wpływu na nic w swoim życiu. Na nic, poza jedną pojedyńczą rzeczą - pociągnieciem za spust.
Światła zgasły w biurze, tak jak życie Vica.

Należy również przypuszczać, że Ronnie był ostatnim żyjącym członkiem Strike Team jedynie przez kilkanaście dni, póki ktoś nie wyciągnął mu jelita zaostrzoną szczoteczką do zębów w nagle opustoszałym więziennym korytarzu.


Jeżeli uważasz powyższe za nieprawdopodobne, to The Shield (jak i The Wire) nie są serialami dla Ciebie. Polecam mniej życiowe, weselsze produkcje typu Prison Break, czy Vampire Diaries.

ocenił(a) serial na 10
impactor

Tak, zgadzam się z Impactorem. Vic jest największym przegranym tego filmu. Stracił wszystko. Nie wiem czy ktokolwiek mógłby tak żyć, mając na sumieniu Shane'a, Marę i Jacksona oraz to, że wystawił Ronniego. Przecież jak już się dowiedział o tym, że to Corrine go wystawiła policji to mogli razem zwiać, a tak to został sam z papierami.

86malgosia

Istnieje teoria, że morderca Mike z Breaking Bad jest starszym Viciem. Sporo faktów się zgadza:Mike jest byłym gliniarzem, zna się na kryminalistyce, a jego cynizm dorównuje(jeśli nie przewyższa) postawy Vica

impactor

Czy Ronnie musiał od razu zginąć? Ten czarny wieprz nie był osobą, która działa impulsywnie. Sądzę że starałby się
a) maksymalnie obrzydzić mu życie przez jak najdłuższy okres czasu, a potem ewentualnie go zabił
b) spróbował wykorzystać go w jakiś sposób.

Co do Vicka to warto zauważyć że schował broń po tym jak zobaczył radiowóz na sygnale. Moim zdaniem zabrał broń ponieważ
a) chciał nadal brać czynny udział w życiu ulicy
b) wiedział jak niebezpieczne bywają ulice i jak wielu ma teraz wrogów

Mina Vicka z ostatnich sekund odcinka to nie jest mina samobójcy. Face it.

ocenił(a) serial na 9
komarrek27

1. Czarny wieprz to tylko jeden z wielu wrogół Stike Team'u.
2. a - Vic nie mógł już brać czynnego udziału w życiu ulicy
b - to mina człowieka wkurvionego z desperacji. Jedyne, co mógł zrobić, by nie dać innym satysfakcji, to zniknąć,
prawdopodobnie za meksykańską granicą. A że facet wyraźnie stracił sens życia, owe zniknięcie najpewniej kulka w
łeb. Alternatywą jest wizyta w centrali jakigoś gangu i próba zabicia jak największej liczby członków, zanim samemu
osiągnie się limit kul w kluczowych organach.

ocenił(a) serial na 10
impactor

Nie wiem dlaczego zdaje Ci sie ze Vic strzelił se w łeb po tym jak wywinał sie z takich opresji...ten gosc jest tak kot...spada na 4 łapy nawet jakby musial sprzedać wlasną matke...pomysl troche...ani na chwile sie nie poddal...szedł w zaparte przy czym sprzedawal jak niedzielny konfident wlasnych przyjaciól...Vic to indywidualista- patrzy tylko siebie i dobra rodziny...a Ty twierdzisz ze w sytuacji kiedy najgorsze miał juz za sobą...zabił sie bo długopis mu sie wypisał?!? Dej że spokoj...co najwyzej wział klame i poszedł przykrecic pare dolców na boku na rachunek federalnych...biurko czy interwencyjna kazdy ma taki sam papier...czyt blache czyt. szmate...czyt THE SHIELD...pozdro

ocenił(a) serial na 9
Cyg4n

Lol. Chyba mówimy o dwóch różnych serialach. Hierarchia wartości Vica z The Shield to:
1. Rodzina - wartość najwyższa, absolutna i niezbywalna.
2. Drużyna – najwyższa wartość nieabsolutna. Zbywalna tylko w jednej ostatecznej sytuacji.
3. Kasa – ale nie dla siebie, tylko rodziny. W ciągu 7 sezonów nie było ani jednego przykładu na
4. Praca gliniarza – jedyny zawód, jaki mógł psychicznie wykonywać, w którym był dobry.

Vic stracił nr 4. Ciężka sprawa, zmieniająca kompletnie życie codzienne i rujnująca reputację i pośród gliniarzy i na ulicy (obie były dla niego niezmiernie ważne), ale sama w sobie do przeżycia jeżeli byłby w stanie robić coś jako-tako aktywnego, lub po prostu nic. Ale nie, on musi siedzieć za biurkiem i wypełniać papierki i nie ma nawet prawa się zwolnić.

Vic stracił nr 3. Jaka kasa? Nie dość, że nic mu nie zostało z siedmiu lat wałków na ulicy, to teraz zarabiać będzie jeszcze mniej, bo nawet jeśli pensja pozostanie na podobnym poziomie, nie będzie miał żadnych przychodów z ulicy.

Vic stracił nr 2. Prawie najważniejsza rzecz w jego życiu, dla której poświęcił prawie wszystko w ciągu poprzednich 6. sezonów. Jego najlepszy przyjaciel zabił się po tym, jak zabił (pośrednio z winy Vica) jego drugiego najlepszego przyjaciela. Trzeciego najlepszego przyjaciela poświęcił dla swojej rodziny.

Vic stracił nr 1. To, co dla niego najważniejsze i bez czego żyć nie potrafi. Nie dość, że nie ma ich już w jego życiu, to go nienawidzą i chowają się przed nim w programie ochrony świadków.
Popatrz sobie na ostatnie minuty sezonu 1. lub 2., kiedy Vic wrócił do domu, z którego jego rodzina potajemnie od niego uciekła. Czy to była reakcja człowieka „indywidualisty”, który sprzedałby własną matkę? Czy to była reakcja kogoś wściekłego, że coś mu nie wyszło?

Każde z powyższych byłby powodem do rozważania kulki w łeb i jedynym czynnikiem temu zapobiegającym byłaby rodzina. Tyle, że tutaj mamy do czynienia ze wszystkimi czterema punktami.

Pozwolę sobie użyć cytatu z Twojej wypowiedzi: „pomyśl trochę”. Jestem w stanie zrozumieć kogoś, kto mówi, że może, mooooooożeeeeeeeeeeeeeeeeee Vic nie palnął sobie w łeb. Jednak jeżeli ktoś argumentuje to w taki sposób, w jaki Ty to zrobiłeś, to – zakładając, że oglądałeś cały serial poświęcając mu jako-taką uwagę – jestem zmuszony wątpić w Twój poziom intelektualny.

Nie widzę dalszego sensu wypowiadania się na ten temat, bo napisałem już o tym wystarczająco dużo. Smuci mnie tylko, jak widzę opinię taką jak Twoja, bo oznacza to że odebrałeś The Shield jako kolejny serial o głębi Strażnika Teksasu.

impactor

chłopie opanuj się bo widzę że od 3 lat na siłę próbujesz udowodnić ta Twoją teoryjkę, która może w prawdziwym życiu miała by sens, tyle że to jest serial i jak już ktoś napisał "...Vick nic nie zrobił bo skończył się serial, po ostatniej scenie nie było nic..."

I tak było - reszta to jedynie domysły i o to chodziło scenarzyście który tak zakończył ten, swoją drogą, świetny serial
Więc jestem w stanie zrozumieć kogoś kto mówi że mooooooooooooooooooooooże Vic, palnął sobie w łeb,(a może poszedł zjeść hamburgera) jednak jeśli ktoś ogłasza to jako prawdę objawioną i broni tego przez 3 lata to jestem zmuszony wątpić w Twój poziom intelektualny

ocenił(a) serial na 9
ichi2004

Darzymy się więc tym samym sentymentem. Zdanie "może w prawdziwym życiu miała by sens, tyle że to jest serial" jest bełkotem, bo serial tego typu ma na celu naśladowanie prawdziwego życia. Trudno więc, żeby to co insynuuje orgraniczało się tylko to tego, co widzimy na ekranie.

Co do owej 'prawy objawionej', to jest to najlogiczniejszy ciąg dalszy, wydedukowany na podstawie przesłanek zarówno z ostatniego odcinka, jak i wszystkich sezonów. Jak masz inną wizję, to obal jakiś przedstawiony przeze mnie argument, a jak wizji nie masz, to nie właź tam, gdzie się o wizjach dyskutuje.

Podsumowując: opanuj się chłopie.

impactor

cóż za tempo;)
Naśladować życie;).Dobre ale nieprawdziwe.Tak wygląda praca Policji w rzeczywistości?Nie bądź śmieszny.Ten serial nie miał założenia odzwierciedlenia rzeczywistości, nawet nie jest zbytnio zbliżony do niej ale to nie jest zarzut.
Non stop akcja, zbiegi okoliczności, tak długie uchowanie się grupy uderzeniowej przy dziesiątkach wątków że już prawie są 'udupieni' ale cudem udaje im się uniknąć tego, taśmowo rozwiązywane śledztwa, masowe przyznania się podejrzanych itp itd.

To tak impactorze nie wygląda w realnym życiu.Ten serial to ogromna dawka adrenaliny, akcji, zwrotów sytuacji - to świetnie napisany, nakręcony i zagrany film ale nie odzwierciedlenie czy naśladowanie 'życia'

Nie przeczę że oprócz akcji i błyskotliwego scenariusza, także wątki psychologiczne jeśli chodzi o zachowania bohaterów są dużym atutem tego serialu.

A co do 'obalania'.Gdybyś tak namolnie nie przedstawiał 'jedynie słusznej racji' - którą trza obalić jak teorię ewolucji np;) - to dyskusja była by ciekawa.
A tak to nie chce mi się niczego obalać, szczególnie że to zakończenie , jeśli chodzi o Vica, jest zakończeniem otwartym, dającym pole do różnych sugestii ale niczego nie przesądza a Ty w zasadzie przesądziłeś

Jeśli by je rozłożyć na czynniki pierwsze to mamy do czynienia z człowiekiem przegranym - to fakt.Z człowiekiem który faktycznie nie wie co zrobić ze sobą - bierze broń - odbiór ma być taki - zaraz strzeli sobie w łeb ale nie strzela tylko chowa za pas i wychodzi

Teoria że idzie się zabić gdzie indziej bo w biurze nie chce jest zdecydowanie nadinterpretacją
Może faktycznie chce skończyć ze sobą(ma ku temu masę powodów) ale może wcale nie zamierza się poddawać, co chociażby może sugerować fakt umieszczenia zdjęć dzieci na biurku(są całe , może ich już nie zobaczy ale zawsze może mieć nadzieje na to) .Ten uśmiech przy wyjmowaniu broni też może być interpretowany różnie.

Reasumując - nie ma podstaw by przyjąć za pewnik że wyjdzie i walnie sobie w łeb.Jako jedna z teorii bardzo proszę ale nie jako prawda objawiona którą trzeba obalić;)

A tak na marginesie - mam nadzieje że z tym się zgodzisz .'Co zrobił Vic' - nie ma to żadnego znaczenia
Całe zakończenie serialu jest dramatyczne dla większości 'bohaterów' - Na prawdę czapki z głów dla twórców bo nawet najlepszy film/serial, można zepsuć jakimś absurdalnym zakończeniem.

ocenił(a) serial na 9
ichi2004

> Naśladować życie;).Dobre ale nieprawdziwe. Tak wygląda praca Policji w rzeczywistości?Nie bądź śmieszny.

Nie wątpię, że jako komisarz z doświadczeniem operacyjnym widzisz rozbieżności z codziennością polskiej policji...
Niemniej chyba umknęło Ci, że The Barn i Strike Team jest oparta na prawdziwym posterunku (Rampart) i drużynie uderzeniowej z Los Angeles. Początkowo serial miał nosić tą samą nazwę, co posterunek, jednak pod naciskiem władz LA chcących zamazać wspomnienie po tych wydarzeniach, w ostatniej chwili nazwę serialu zmieniono.

Oczywiście, że nie jest to serial dokumentalny, a scenariusz jest ułożony na potrzeby wciągającego widowiska telewizyjnego. Niemniej jednak mistrzostwo scenarzystów polega na tym, że poza kumulacją emocjonujących wątków, same wątki, oraz postacie, są bardzo realistyczne.

"Prawdą objawioną" były na tym forum posty o tym, jak to Vic wziął gnata i poszedł polować na przestępców, jak gdyby nic się nie zmieniło. Pod wpływem powszechności takich nieuzasadnionych opinii i braku alternatyw napisałem pierwszego posta w formie, w jakiej napisałem - jako przerysowanie przeciwważące.

Koniec końców, jest to nic innego jak moja interpretacja i oczywiście argumentować można inne rozwiązania, ale na podstawie tego, co w serialu widziałem, uważam to za najbardziej prawdopodobne i nie widziałem tutaj żadnego kontrargumentu, który spowodowałby u mnie przesunięcie się tego na dalsze miejsce w hierarchii prawdopodobieństwa dalszych losów Vica.

Ocena tego, czy to co zrobił Vic ma jakiekolwiek znaczenie, należy od każdego widza i jest opinią indywidualną. Ja widzę to jako logiczne zakończenie losów (przed)ostatniego członka Strike Team i głównego (any)bohatera serialu. Bohatera niewątpliwie tragicznego, zasługującego na tragiczne zakończenie, a nie dalszą egzystencję w beznadziei, jako cień dawnego siebie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones