PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=92457}

Świat według Bundych

Married... with Children
1987 - 1997
6,6 169 tys. ocen
6,6 10 1 168570
7,6 22 krytyków
Świat według Bundych
powrót do forum serialu Świat według Bundych

Nic co zobaczyłem później, nawet nie było porównywalne z nim. Przejrzałem go chyba z 10 razy, i wciąż się z niego śmieję równie dobrze, co w połowie lat 90, gdy emitowano go w Polsce po raz pierwszy. Na dobrą sprawę, z każdego odcinka można by wyciąć dialogi Ala z Peg, Ala z Marcy, Buda z Kelly, i mogłyby świetnie żyć własnym życiem, jako kilkuminutowe filmiki. Teksty i gagi, jakie miały miejsce w tej produkcji, dosłownie zwalały na ziemię człowieka, razem z fotelem. Nigdy nie rozstrzygnę, która rola kobieca była lepsza: Peg czy Marcy. Ludzie bardzo chwalą postać Ala, a nikt nie wspomni o Jeffersonie, granego przez Teda McGinleya. Aktor ten wybornie odegrał cynicznego, wrednego cwaniaka, i niekiedy był porównywalny, a nawet śmiem powiedzieć lepszy, aniżeli bohater, w którego wcielił się Ed O’Neil. Wiadomo, humor w Bundych jest specyficzny, i nie każdemu przypadnie do gustu, ale o nim jak wiadomo się nie dyskutuje. Niemniej, nie raz, i nie dwa, był błyskotliwy, inteligentny, zmuszał do myślenia. Była to kpina, w moim odczuciu, na ,, american dream’’, cukierkową wizję nieskazitelnej, amerykańskiej rodziny i społeczeństwa ( podobnie, jak chociażby w Simpsonach). Naturalnie mocno przerysowana, uwypuklona, ale jednak kpina. Na koniec na marginesie dodam jeszcze od siebie, że ludzie nie doceniają sztuki nakręcenia dobrej komedii. A to gigantyczny błąd. Rzućmy okiem na chociażby omawiany przeze mnie tytuł, lub serial jako jeden z nielicznych mogący się z nim równać – Alfa – by dojść do wniosku, że to tytaniczny wysiłek. Składa się taki produkt z kilkuset, jeśli nie więcej odcinków, podzielonego na kilkanaście sezonów, i zrób człowieku tak, by w każdym był rozbrajające teksty, scenki ( a każdy odcinek ma ich ,,plus minus’’ kilkadziesiąt). A granica między rozbawieniem, a zanudzeniem publiki jest cieniutka. Z resztą wie to ten, co widział kiepską komedią, budzi zażenowanie, irytuje, wręcz usypia. Tym większe brawa dla całej ekipy, przykładającej rękę do powstania tego dzieła.