Niby serial dobry, ale jednak uderza w nim coś, co w normalnym kraju, gdzie istnieje prawo, nie miałoby miejsca. Prawnicy w Lockhart&Gardner odwalają całą, podkreślam to - CAŁĄ robotę za policję, śledczych, prokuraturę i cały system prawny. Jakim cudem mają jeszcze czas na prowadzenie spraw swoich klientów? Prokuraturze rzuca "oskarżenie" z palca wyssane, lecą z tym do sądu i żądają 25, 45, 300 lat lub dożywocie. Bo się komuś czyjaś gęba nie spodobała, albo jest czarny. A niewinność? Chyba coś takiego w Ameryce nie istnieje. Ja rozumiem, że seriale rządzą się swoimi prawami, ale praca prawnika polega jednak na czymś innym. Ten serial powinien być o policjantach, nie o prawnikach. Jakkolwiek dobrze się oglądało na początku, to robi się męczące na dłuższą metę.
"Ja rozumiem, że seriale rządzą się swoimi prawami, ale praca prawnika polega jednak na czymś innym. Ten serial powinien być o policjantach, nie o prawnikach."
Ale ten serial jest o "polityce" :)
Mój kuzyn, po tym jak zaczął studiować informatykę, twierdzi, że nie dzierży filmów w których geniusze informatycy omijają systemy zabezpieczeń.
ps. A, o którym dokładnie odcinku piszesz?
Ja tam nie wiem jak ta kancelaria mogła zostać gigantem nim zatrudnili Kalindę. Przecież bez niej ciężko im wygrać jakąkolwiek trudniejszą sprawę :)
pewnie masz racje. zgfadzam sie ale jesli ktos nie siedzi w tym zawodowo lub nie zna sie dosc mocno to, nawet jesli zauwaza, to nie zwraca az tak uwagi. a serial to serial, zawsze jest to fikcja i tyle, zawsze znajdziemy takie niedociagniecia lub bledy. mimo tego mysle ze good wife to jeden z najlepszych seriali aktualnie.