O tym, jak to władza, jeśli chce, znajdzie paragraf.
Kontrola w idealnym momencie, pół mili w innym stanie i zakaz współpracy z Kalindą.
Od czasu wątku z nagraniami serial jest lepszy, bo przemyca pouczający wątek o tym jak
niebezpieczne potrafi być zbiurokratyzowane, bogate państwo.
Jak dla mnie to był bardzo słaby odcinek. Mam nadzieję, że kolejne epizody wrócą do poziomu tych 3-4, które widzieliśmy na początku tego sezonu.
A tak, ten konkretny odcinek na pewno był słabiuchny.
Jeśli gdzieś widzę Kyle MacLachlana (A U.S. Attorney), to zakładam, że to położy;
(co prawda nie widziałam go w Twin Peaks, za który go wszyscy wyjątkowo chwalą, bo mam braki w lekturze podstawowej, ale don't care).
Jest przerysowanym, oczywistym czarnym charakterem z nutką obleśności i było go za dużo wraz z bardziej kabaretową niż atrakcyjną Carrie Preston (Elsbeth).
In my opinion, Your Honour.
Zeby nie bylo watpliwosci - spojlery, spojlery!
Zgadzam się z Tobą co do Kyle, niestety od czasu Seksu w wielkim miescie pokazuje jedynie parodie samego siebie ( o roli w How I met your mother milosiernie nie wspomne). W malych dawkach jest to zabawne. Jego poprzednia scena z Tascioni (chyba w 4. sezonie) byla krotsza i fajna. Widocznie ogolnie sie spodobala, skoro ją powtorzyli tylko rozciągnięta na caly odcinek i sie zrobilo cokolwiek groteskowo.
Czy odcinek slaby? Taki organizacyjny. Nie wiem, co myslec o tym, ze zaloga wraca na stare smieci. Czy to oznacza, ze David Lee i Cumming juz sie w ogole nie beda liczyli, czy wyliżą rany i ze zdwojonym zapalem przystapia do kotrataku (tak bym wolala).
No dobra, przyznam sie, Alicja jako nastepczyni Willa mnie wzruszyla. Tak, tak, to gornolotne, ale zawdziecza mu swoja kariere, a teraz wejdzie w jego buty To takie symbloliczne :-P. I ta wymiana spojrzen z Diane przez korytarz, tak jak dawniej patrzyli na siebie z Willem. Tym bardziej dziwie sie Alicji, ze chce ro zostawic na panstwowej posady, a rozmyslic sie juz chyba nie moze. Odsuniecie Kalindy moze nie jest zlym posunieciem, chyba scenarzysci w koncu przypomnieli sobie o Robin.
Odnośnie tego, że Alicja zawdzięcza Willowi karierę: dla mnie ten gest był taką meta-narracją samą w sobie: posadzono ją tam, żeby przyznać, że jego śmierć wiele jej ułatwiła: po pierwsze straciła najbardziej zajadłego i kompetentnego konkurenta, a po drugie jej romans w kontekście politycznej kariery można przesłonić zasłoną jeszcze dość świeżej żałoby, że "ciszej nad tą trumną".
Imo analizujesz po europejsku. Owszem, TGW jest mocno hop do przodu pod wzgledem krytyki amerykanskiej rzeczywistosci, ale to jednak produkcja stamtad, a Ty subtelnosci wyciagasz :-)
Zgoda, ja po prostu lubię subtelności, jakby to było zrobione oczywiściej albo wyraźniej, to bym była zła, że walą resentymentem :)