Hm. Szkoda ,ze stracilismy Marisse ,ale sadze ,ze przekraslanie tego serialu przez to byloby duzym bledem. Widać ,że autorzy próbują wielu nowości i sprawiają ,że 4 sezon rożni się od poprzednich. Np. odcinek 7 byl
czymś czego w O.C. jeszcze nie bylo. W ogole montaż jest inny. Związek Ryan Taylor moim zdaniem jest śmieszniejszy i ciekawszy niż Marissy i Ryana ,bo ciągle czekaliśmy na coś albo kogoś kto bedzie próbowa ich rozdzielic albo cos co zdoluje Marisse i doprowadzi do jej melodramatycznego upadku na dno.
Nie dziwie sie ,ze juz nie mieli pomuslu na ta postac. Taylor to świerza krew. A jeżeli dalej będą próbowali nowych wątków może być ciekawie (jeżeli oczywiście nie stanie sie to zbyt absurdalne ).
Dlatego na razie zaraz po 1 sezonie 4 wydaje mi się najfajniejszy ;P
Jakby mi to z ust wyjęto... myślę bardzo podobnie w kwestii 4 sezonu. Ogólnie serial oglądało mi się bardzo fajnie, był wciągający aż do 3 sezonu. W 3 sezonie coraz bardziej zaczynałem odczuwać brak jakiegoś pomysłu, powtarzano przerobione scenariusze - mam tutaj na myśli związek Ryana i Marissy (jakby na to nie patrzeć chyba to był główny wątek serialu). Jak to autor napisał: "ciągle czekaliśmy na coś albo kogoś kto bedzie próbowa ich rozdzielic albo cos co zdoluje Marisse i doprowadzi do jej melodramatycznego upadku na dno" - i tak właśnie było i robiło się to już mało ciekawe, niewciągające i strasznie monotonne... Także nie rozumiem ludzi, którzy uważają, że pozbycie się Marissy było takim ogromnym błędem bo według mnie była to już postać nudna! 4 sezon naprawdę jest rewelacyjny, aczkolwiek na początku (początkowe odcinki) obawiałem się, że będzie to totalna porażka. ;)
Pozdr.