R.I.P. Johnny, 4ever in our hearts.
Bez niego znowu będzie nudno.
Między Julie, a ojcem Summer coś zaiskrzyło. Seth wyznał Summer, że nie był na rozmowie w sprawie przyjęcia go do Brown'a, ale nie powiedział jej prawdziwego powodu jego nieobecności. Marissa dochodzi do wniosku, że kocha Ryana, a nie, jak wmawia jej to jej siostra, Johnego. między nią a Atwoodem znowu wszytsko gra. Summer odkrywa, że Seth pali trawkę. Tymczasem Johny przychodzi do Katilin by namówić ją na dwuosobow imprezę naplaży wraz z butelką tequilii. Pijany Johny wspina się na pobliską skałę, Katilin dzwoni do Marissy(która właśnie całuje się z Rayanem) by prosić ją o pomoc. Po przyjechaniu pary na plażę, dochodzi do wylewu żalów zfrustrowanego Johnego, poczym spada ze skały nie wiem czy umyślnie, czy przez przypadek.
Czy ktoś wie co to za piosenka była dzisiaj w tle? Wydaje mi się, że to był James Blunt.
o kurde. obejrze sobie jutro rano. a szkoda go... bo i przystojny byl i fajna pare z kaitlin tworzyl...