Co byście powiedzieli, gdyby tak jak w przypadku Hansa Klossa, powstała kontynuacja kinowa przygód Borewicza????
Ja też jestem za! Akurat przypominam sobie stare odcinki. Sławomir Cieślak nie do pobicia! (Oczywiście w tamtych czasach)
Były plany kontynuacji, ukazała się w 2009 roku książka Krzysztofa Szmagiera pt. "Komisarz Borewicz" (na motywach kryminału Zbigniew Safjana "Strach), zawierająca scenariusz czekający na realizację filmową, lecz po śmierci Szmagiera raczej nie doczekamy się tegoż.
W jakims sensie kontynuacją jest serial Malanowski i partnerzy,co prawda głowny bohater nie nazywa sie Borewicz ale tematyka tez kryminalna wiec troche mozna podciągnąć pod 07
Powiedziałbym "Nigdy w życiu!", bo Polacy od jakichś 10 lat nie potrafią robić dobrych filmów. A teraz to pewnie reżyserował by jakiś partacz skoligacony z tą całą kliką filmową, a w roli głównej obsadziliby jakieś drewno pokroju Małaszyńskiego.
Cieślak jest już za stary, by grać policjanta w służbie czynnej. Chyba, że jako taki wewnętrzny policyjny "ojciec Mateusz" mógłby pomagać Policji rozwiązywać zagadki.
Raczej nie, tamte czasy byly inne, mialy swoj klimat, teraz nakrecili by jakies dno pokroju malanowskich czy komisarza Alexa, serial nie mialby takiego uroku jak kiedys:)
dzisiaj już nie będzie tego klimatu, czyli ja mówią nasi przyjaciele z południa: "to se ne wrati"
Niestety, ale powstała kontynuacja. Żenująco tragiczny serial "Malanowski i partnerzy". Sam Cieślak powiedział kiedyś, że robi Malanowskiego tylko i wyłącznie dla kasy...
Jedyne co łączy oba formaty to Cieślak, który odcina tam kupony od dawnej roli, ale wszystko inne dzieli, scenariusz, model kręcenia produkcji, gdzie dziś mamy setki odcinków kręconych taśmowo, do serialu, gdzie 21 odcinków powstawało na przestrzeni kilkunastu lat.
Tak jak nie udało się Klossem tak trudno to sobie wyobrazić, sami twórcy chcieli wrócić z serią na początku lat 90-tych, ale nie było zgody, nie wyszło, moim zdaniem nawet wtedy byłoby to ryzykowne, bo jest to serial osadzony w PRL-u i po części znak czasów.
Z tego co wiem to o powrocie było głośnio w zeszłym roku .
Do TVP w ramach konkursu zgłoszono scenariusz kontynuacji serialu .
Przecież Borewicz powinien być dawno na resortowej emeryturze, to byłby już serial geriatryczny, który trudno byłoby połączyć np z wątkami romansowymi, byłby to już pastisz.
Nie widzę powodu dlaczego od razu, miałby być serialem geriatrycznym .
Wystarczy potraktować serial kryminalistyczny na poważnie , nie tworząc kolejnego pseudo-kryminału o detektywach , policjantach , policjantach itp .
Cieślak ma już 73 lata więc całą postać i niejako koncept serialu trzeba by wymyślać od nowa, trudno byłoby choćby pogodzić wiek z licznymi, flirtami, romansami Borewicza i odważnymi wówczas scenami, przełamującymi pewne PRL-owskie tabu w TV. Nie rozumiem logiki, żeby powtarzać i kopiować coś co trudno jest przenieść do obecnej Polski i odbudować - od biedy mogło się udać na początku lat 90-tych, ale dziś ?
W sensie formuły i pomysłu to serial nie jest niczym nowym, on chyba nawet był wzorowany na serialach z zachodu choćby niemieckiej serii Tatort czy Telefon 110.
Gdyby szukać podobnego formatu to ma go Glina, ba być może jeszcze ciekawszą formułę z dwiema głównymi osiami fabularnymi przez sezon, a obok tego osobnymi historiami na dwa odcinki i także nie dano środków na 3 sezon, bo było zbyt ambitnie, wychodziło po za familijny charakter Ojca Mateusza.
Ja mam taką myśl, żeby pójść dziś dalej i stworzyć np serial, gdzie będzie kilku bohaterów z wydziału kryminalnego o różnym podejściu, temperamencie i prowadzili sprawy na przemian, z czego jeden byłby nieudolny, a drugi lekko skorumpowany i podobnie jak w Glinie iść w pogłębienie warstwy psychologicznej, dodatkowo pokazując różne charaktery w obliczu zbrodni, przestępstw i rozwój bohaterów i ich relacji.
W 07 zgłoś się - gra nawet trzeci plan, są dialogi, ba aktorzy obok Cieślaka są lepsi i dodają tu klasy, więc nie wierzę w siłę 73 latka i odgrzewane kotlety z PRL-u. Problem w tym, że w ogóle nie robi się seriali autorskich, kupujemy formaty z zachodu i robimy fabrykę Ojca Mateusza, Alexa - bo tak wychodzi taniej, a żeby zrobić coś z jakąś jakością potrzeba więcej pieniędzy, wysiłku i pracy. Trudno mi dziś wskazać jeden polski serial, który nie tyle walczył z Fargo, Grą o Tron, tymi topowymi produkcjami, ale był choćby na poziomie brazylijskiego Interesu - O Negócio.
Wiadomo przecież że 73 letni aktor nie zagra z powrotem tej roli , zresztą aktor sam powiedział że nie zamierz wracać .
Co do tego że nie serial nie jest niczym nowym - Wspomniany Ojciec Mateusz też nie jest niczym nowym, a powstało już tyle sezonów i ma swoja stałą oglądalność .
Obecnie tak naprawdę takich polskich serial kryminalnych po prostu nie ma , wiec uważam że serial spokoje zdobyłby woja lukę w obcym programie telewizyjnym w TVP .
To jaki sens przypinać się pod dawny serial, gdy nie byłoby żadnej ciągłości ? Efekt byłby taki, że porównania działałyby in minus, a nie na korzyść, można odwrócić pytanie - co by zostało z dawnego 07 zgłoś się ?
No ludzie - wskazuje palcem dość zasadniczy problem - od końca serii minęło blisko 30 lat, główny aktor ma 73 lat, reszta ekipy nie żyje, albo ma 93 jak Tobiasz - więc po prostu pytam - co by zostało w nowej serii ? Zmieniła się, także Polska i realia, a jakiś czar serialu to, także nostalgiczny powrót do PRL-u.
Wydaje mi się, że moje pytanie jest logiczne i rzeczowe ?
Przecież powstają i obecnie produkcje które akcja dzieje się w 80 latach .
Tak jak mówiłem owszem 73 letni aktor nie powróci do swej roli , ale przecież można znaleźć godnego następce .
Gdyby chciał pan dziś kręcić serial, którego akcja dzieje się w latach 80-tych jego koszty produkcji rosną razy 2 razy 3 - byłoby to spore wyzwanie produkcyjne, które owszem udaje się w USA, gdzie mamy seriale, których akcja dzieje się w latach 60-70, ale w Polsce ? W dodatku akcja działa się w Warszawie, która dość zasadniczo się zmieniła. Wydaje mi się to pomysłem karkołomnym i dużo prościej po prostu napisać scenariusz dla serialu dziś- odchodząc od procedurali - produkcyjniaków. Przykład Belle Epoque - gdzie w kolejnych odcinkach pojawia się jedna i ta sama ulica pokazuje problem produkcyjny. Może się oczywiście wydawać, że z latami 80-tymi pójdzie łatwiej - ale to pozór - gdy weźmiemy dokumentację, zdjęcia z Warszawy końca PRL_u i wyłączmy ruch na jakiejś ulicy - puszczając tam tylko samochody z epoki, które trzeba zabrać i zapłacić za ich wynajem, kierowcom itd. O ile na Zachodzie scenografia kosztuje mniej, niż aktorzy, to u nas tak nie jest.By realistycznie wrócić do PRL-u i to nie śmieszyło jak w Belle Epoque trzeba by mieć budżet jakiego jeszcze w polskiej telewizji nikt nie miał.