Jak najbardziej są. To na wpół satyryczne ukazanie epoki z perspektywy szlachcica-szaraczka siedzącego na połowie wioski, a także samej wsi i jej mieszkańców. Którzy np. pierwszego dnia wiosny chcą topić Marzannę.

Oczywiście żartów z "Sarmatów" jest najwięcej. Ich styl bycia i przekonania, a także ogromne ego budziły radość nawet w ówczesnej Europie.

Humor jest dość ok. Bywa inteligentnie (np. epizod "ślubny", jabłko). Trochę wpychania współczesnych motywów (np. teleturniej), sporo gagów oraz żartów słownych. Serial poszedł na cały świat zatem żarty trzeba było dostosować do widzów nie znających niuansów. ACZKOLWIEK i tych żartów-niuansów jest dość sporo.

No nie wiem, sprawdziłem. Najbardziej pozytywna postać serialu to ta młoda MarySue, totalnie postępowa proto-feministka. Czyli znowu mamy bekę tylko z jednej strony tzw. ''narodowych przywar''. Do tego te bezbeckie teksty o ''żółtym Janie Pawle''.

Postępowa szlachcianka to ta, która nagabuje innych do zmian stylu życia (np. klimatycznego) ale już sama nie zamierza tego robić. ;) Bardziej niż feministką jest ona głosem rozsądku w większości sytuacji... które z reguły są związane z "sarmackim" Janem Pawłem.

IMO lepiej ona niż syn. Jakoś jestem w stanie zrozumieć gdy ojciec czasami jej ustępuje. Robi to z ojcowskiej miłości. To jedna z jego nielicznych pozytywnych cech.

A żyd i feministka to nie normalny polak?