Ależ chała. Jan Paweł hłe hłe. Erasmus z Litwy hłe hłe. Obcęgami przekopywaliśmy pole. Hłe hłe. Szlachcic, który nie umie czytać i nie zna miesięcy. Hłe hłe. Pół godziny naszpikowane dowcipem dla ubogich na umyśle. Tu nawet dystans nie pomaga.
Dobrze wiesz, że to nie o moją dupę chodzi. Odpisz jakoś z sensem może, ale wiele nie oczekuję. Faktycznie są suchary, ale zabawnie bywa. Może obejrzysz kolejny odcinek, bo te przykłady twoje są tylko z pierwszego odcinka. I tak luz, bo ludzie tutaj po samym trajlerze pisali jakie to antypolskie gowno i jak im się będzie chrześcijaństwo obrażac.
Dostosowałem się do twojego poziomu wypowiedzi. Chcesz z sensem, pisz tak samo.
Dostosowałeś się do swojego poziomu wypowiedzi? I co to twoim zdaniem oznacza? Lepiej już nic nie odpisuj dla własnego dobra, albo skonsultuj się z kimś odrobinę mądrzejszym, albo mnie głupim właściwie.
Czytać to za mało, pisać to też za mało panie mądry i pan dajesz temu dowód. Przeczytaj jeszcze raz i wytłumacz mi jak można się dostosować do swojego poziomu wypowiedzi? Albo lepiej już nie pisz radzę kolejny raz z życzliwością mimo wszystko.
I to tyle? A o dostosowywaniu się i poziomach już nic? Chyba skończymy rozmowę dla wspólnego dobra. W sumie dla twojego, bo mi wisi jak bardzo kopiesz się po własnych jądrach, ale niech ci będzie. :D
Forum filmowe i ani jednego twojego słowa o fabule, tylko poślady, jądra, jakaś obsesja.
Czas mam, nerwy też, ale sensu nie ma to prawda :) Dobrej nocy, wesołych świąt i tak dalej ;) Panu od tego posta również, bo słyszałem w tv, że teraz po zmianie rządu będziemy się wszyscy lubić i kochać hehe
Dlaczego uważasz, że ktoś ma od razu ściśnięte poślady, bo nie śmieszy go ten serial? NIe każdy lubi ten sam typ humoru. Nie wrzucaj wszystkich do jednego wora.
A dlaczego autor wątku uważa, że ktoś komu podoba się serial jest "ubogi na umyśle"? Ludzie naprawdę już nie potrafią się wypowiedzieć na żaden temat bez obrażania innych.
Nie ryzykowałbym wartościowania ilościowego. Rozwarstwienie majątkowe wśród szlachty, zwłaszcza że akcja serialu toczy się raptem 10 lat po potopie szwedzkim i towarzyszących mu innych wojnach, było znaczne. Podobno szlachta stanowiła wtedy nawet 10% ogółu społeczeństwa, jak więc owe 90 % miałoby na jej dostatek zarobić? Były więc zaścianki, gdzie zubożali szlachcice różnili się od chłopów, głównie tym, że byli wolni, ale pewnie sami uprawiali jakiś spłachetek ziemi. Nie wyklucza to jednak nauki w domu i przekazywania wiedzy oraz umiejętności potomstwu, również w ramach kultywowania pamięci o swoim pochodzeniu (w końcu Bohatyrowicze z "Nad Niemnem" głąbami nie byli). Są też i aspiracje, powodujące że zdeklasowana szlachta imała się wolnych zawodów, zajmowała handlem, czy działalnością przemysłową. Dokładnie taki sam trend objawił się w Japonii Tokugawów, z brakiem zajęcia wojskowego dla samurajów.
Nie, szlachta pod koniec XVII w. była zgrają analfabetów, co literek nie znała. Czytać umiał tylko król i jego doradcy.
Wśród szlachty powszechne było prowadzenie zapisków (tzw. sylwy). Powszechna byłą nie tylko umiejętność czytania i pisania ale także znajomość łaciny.
No tak. Sprawa jest prosta. Podoba ci się - jesteś wyluzowany, nie podoba - sztywniak. W życiu nieraz się zdziwisz.
A gdzie ja użyłam takich określeń? Nie stygmatyzuje nikogo. Po prostu zauważyłam że wcześniej wspomniany dystans trzeba posiadać. Rozumiem że serial mógł Panu po prostu nie przypaść do gustu. Zauważyłam jednak taką tendencję że ludzie bardzo oburzają się na treść tych żartów, tak jakby dotyczyły ich osobiście. A ten serial, trochę tako jest że ma wbić ta szpile...
Jedni może rzeczywiście oburzają się na treść, innym się podoba. Wolna wola. Wydaje mi się, iż dystansu do nas, do siebie mam wiele, wady, przywary można, a nawet trzeba wyśmiać, tutaj jednakże uważam, że humor jest toporny i niskich lotów, niczym w kabaretach lat ostatnich. Żaden to serial historyczny, nie ma tu nic historycznego, nawet stroje trochę jak z cyrku, tylko pusty śmiech ze współczesnych stereotypów. Więc dla mnie to nie szpila, a siermiężnie wciskana kłoda. Oj naprawdę pośmiałbym się z naszej historii, skrytykował wiele, bo jest za co, ale tu w mej ocenie zmarnowano szansę skupiając się kompletnie na czym innym. Z uszanowaniem :)
Nie wiem jak inni, ale dla mnie polskie żarty (z tego serialu też) są jakby opowiadał je pijany wujek na weselu. Taki, którego każdy w rodzinie ma i wie, że rzuca zawsze tylko sucharami... szkoda czasu.
Biedniejszej szlachty nie było stać na wynajęcie nauczycieli dla swoich dzieci. Analfabetyzm wśród szlachty drugiej połowy XVII wieku to nie było zjawisko rzadkie, szczególnie na Mazowszu, wówczas jeszcze przez sentyment niekiedy nazywanym księstwem (tak jak dziś Śląsk Cieszyński mieszkańcy nierzadko nazywają Księstwem Cieszyńskim).
No nie wiem, ja bym nie demonizował, bo to jednak poza duchownymi najlepiej wykształcona grupa. Z tym Mazowszem, że tylko ciemnota, niektórzy podają, że mit. Oczywiście zawsze są wyjątki i w zapisach parafialnych są adnotacje, iż niepiśmienny, ale tu też niekiedy były nadużycia, bo upraszczalo to sprawę dokumentacji, np. nieobecność danej osoby. Poza preceptorami były przecież też szkoły parafialne. Załapanie podstaw to nie wieloletnia edukacja. Nie wiem, kto zarządzał majątkiem owego Jana Pawła, ale to jak, kto spisywał dochody? Jeśli zarządca, to żadnej kontroli nad nim? Szlachcic miał jakoby posiadać pół wsi. I nazw miesięcy nie znał, gdy makaronizmy szerzyły się ponad miarę? Dla mnie absurd, i wszystko byłoby w porządku, gdyby śmieszył, może inaczej zagrany, mnie jednak kompletnie nie rozbawił.
Szlachta średniozamożna bardzo ceniła sobie Żydów. W tym serialu Żydzi to tylko karczmarze, ale w rzeczywistości oni byli wiejskimi zarządcami czyli agronomami, pełnili też funkcje geodetów czy księgowych w gospodarstwach folwarcznych. Niekiedy uczyli też greki, łaciny, matematyki i astrologii, która była wtedy uważana za naukę, ale to we wcześniejszych wiekach, na dworach książęcych.
Generalnie Żyd był pośrednikiem Pana w kontaktach z chłopem, dlatego tradycyjna nienawiść chłopa do Polaka przekazywana z pokolenia na pokolenie skupiała się na Żydzie, tym bardziej, że był też obcy religijnie. To jest jedno ze źródeł chłopskiego a później tzw. polskiego antysemityzmu.
Ponoć do dzisiaj w polskich domach (w rodzinach chłopskiego pochodzenia albo zubożałej szlachty) przy niedzielnym obiedzie albo u cioci na imieninach jeździ się po "żydkach" a treści te kolejne pokolenia wchłaniają od małego.
Jeśli chodzi o XVII wiek, to po inwazji szwedzkiej regres był na poziomie cywilizacyjnym a pauperyzacja społeczeństwa stała się faktem.
Jeśli zaś chodzi o umiejętność czytania i pisania, to częściej ona występowała wśród mieszczan niż wśród biedniejącej szlachty. Przy czym w miastach zwykle pisano po niemiecku albo po łacinie, język polski w XVII wieku z tymi dwoma językami wciąż konkurował. Paradoksalnie w tamtym czasie polski prężniej rozwijał się w Wielkim Księstwie Litewskim niż w Polsce, w której łacina zachowywała swoją mocną pozycję, wraz z językiem niemieckim. Natomiast na Litwie postanowiono, że język starobiałoruski (nazywany w dokumentach językiem litewskim) zostanie zastąpiony językiem polskim.
W Polsce lubi przytaczać się przykład Ioannesa Kochanoviusa zwanego tutaj Kochanowskim, ale trzeba pamiętać, że on był jednym z prekursorów eksperymentujących na języku polskim. Jeszcze długo językiem nauki w Królestwie Polskim pozostawała łacina.
O starobialoruskim nie wiedziałem. Kwestie językowe w miastach oczywiście. O arendarzach żydowskich jasna sprawa. Vide pogromy Chmielnickiego. Stąd określenie Wiśniowieckiego Mojżeszem, ale to zapewne również wiesz.
Analfabetyzm Jana nie ma uzasadnienia. Jego majątek to pół wsi. Na sam zegar wydał 100 dukatów. Żaden nowobogacki, czego dowiadujemy się na wstępie, raczej źle zarządzający majątkiem po przodkach, Szwedzi go raczej nie złupili bo szabli nigdy nie używał. Nie bardzo widać skąd się biorą jego głupie zagrywki bo reszta szlachty sprawia wrażenie sensownych gości, zwłaszcza sąsiad Andrzej. Dziwny ten film, taki nierówny. Obejrzałem 3 odcinki. Mieszczanin Ciesław zachwyca się Molierem, gra Mozarta a nasz pan Jan jedzie po bandzie. Nie widać po nim żadnej pozytywnej cechy, nawet szablą nie potrafi się posługiwać. Ogólnie odklejeniec. Równocześnie, na sejmiku był traktowany jako znacząca postać, nie jak byle kto czy jakiś wariat. Jeśli na wstępie twierdzi, że chce zostać królem to nie widać jego zabiegów politycznych, raczej wręcz przeciwnie. Uważam, że jest to postać totalnie nieprzemyślana. Biorąc za punkt odniesienia chociażby taki serial jak "Czarna Żmija" to "1670" nie ma startu. Dostrzegam zabawne momenty ale zbyt wiele rzeczy wydają się wciśnięte na siłę, nawet przyjmując komediową konwencje. Odniosłem wrażenie, że twórcy wpadli na pomysł sparodiowania polskiej tradycji szlacheckiej a scenariusz był pisany na bieżąco na zasadzie jakiegoś Klanu czy innych Złotopolskich. Najlepiej chyba bawili się sami uczestnicy tej "rekonstrukcji" i myślę, że można im zazdrościć dobrej zabawy. Ale już oglądanie efektów ich pracy to jak dojadanie tortu z przyjęcia, na którym się nie było.
Odnośnie do Jana, oczywiście, że tak. Lubię abstrakcyjny humor, nawet bardzo, ale tu naśmiewanie się z rodzinki kompletnie oderwane od tła. Jakiś zalew bełkotu. Przykładowo Chłopaki z baraków to zestaw pierwszorzędnych debili, ale reszta nie lepsza i jakoś ich perypetie niepomiernie bawią.
Jeśli chodzi o majątek Adamczewskich, to jako że posiadali oni mniej niż połowę wsi, należeli do szlachty zaściankowej. To oznacza, że razem ze swoimi chłopami powinni pracować na polu. Tymczasem z całej rodziny pracuje tylko Aniela. Myślę, że twórcy mogą być nawet tego świadomi, ale ważniejsze dla nich od zgodności historycznej było wrzucenie do tej produkcji oklepanego dowcipu, o tym że "szlachta nie pracuję".
Postać Andrzeja jest akurat napisana bardzo niekonsekwentnie. Owszem raz jest pokazywany jako inteligentniejszy i bardziej kompetentny od Jana Pawła, ale znowu innym razem jest kompletnym idiotą, który nie ma pojęcia czym jest łechtaczka.
To samo zresztą można powiedzieć o postaci Ciesława. No i Ciesław nie mógł grać Mozarta, ponieważ ten urodził się prawie 100 lat później po wypadkach pokazywanych w serialu.
Jeśli chodzi o pozytywne cechy Jana Pawła to jego jedną jedyną widać w jego interakcjach z Anielą. Mianowicie jest to jego oddanie i troska o rodzinę, zwłaszcza córkę, jego "oczko w głowie".
Zgadzam się z Tobą, że historia w "1670" sprawia wrażenie nieprzemyślanej, ale nie można powiedzieć, że scenariusz był pisany na bieżąco jak w przypadku podanych przez Ciebie za przykład telenowel. Pojedyncze sezony telenowel mają po kilkadziesiąt odcinków, z których cześć jest kręcona już po premierze tych pierwszych. Natomiast "1670" składa się tylko z 8 półgodzinnych odcinków, które miały jednoczesną premierę, więc przynajmniej w teorii scenarzysta powinien mieć czas na napisanie przemyślanego scenariusza.
nie dziwię sie, ze w Polsce miłujacej kabarety serial robi furore. a poniewaz ja ich nie miluje, to nie kumam tego dowcipu i zachwytu. nie skonczylem pierwszego odcinka i to mimo usilnych staran
Ten serial jest na poziomie nieistniejącego już kabaretu Łowcy.B, niby beznadziejni, ale jednak byli w czołówce kabaretów w Polsce. Szkoda że nie pod względem humoru bo to był humor dla upośledzonych, którzy się śmieją z wszystkiego
Zdecydowana większość dowcipow jest tutaj fajnie zawoalowana w konwencji pastiszu. Jeśli wychwytujesz tylko te oczywiste żarty, to może warto zastanowić nad nazywaniem czegoś "dla ubogich na umyśle", bo można samemu w ten dołek wpaść.
Oczywiście, i trzeba zerwać pastiszowy woal oraz dokonać dogłębnej analizy intelektualnej by zrozumieć.
idź sobie Vegetę pooglądaj, bo to chyba Twój poziom dowcipu, skoro nie śmieszy Cię Topa mowiący, że zna wszystkie miesiące
Synek, a powiedz mie jakby tak nakręcić Idiokrację 2 - i tam dać mister Topę jako spadkobiercę tradycji sarmackich co kultywował znajomość miesięcy od dziada pradziada Jana Pawała by zostać czołowym intelektualistą świata ? To co śmiszne ?
Synek, skoro jedynkę Idiokracji masz w ulubionych to biorę się za pisanie petycji aby zrobić kontyunuacje wg. modelu, który trafi w gusta wielbicieli. Pozdro 600 niech Topa będzie z Tobą
Oj zgadzam się z autorem posta. Śmiechy z defekacji czy wycierania plwocin, no ubaw. Mina i sposób mówienia Topy do bólu przerysowane. Za dużo tego humoru ciosanego siekierą, za mało finezji. W bajkach niektóre rzeczy przechodzą, bo np dubbing robi robotę. Oczywiście, to moje subiektywne zdanie
Dokładnie tak. Kokejna sralnia na Polske. Humor poziomem dostosowany do tych z mniejszą ilością szarych komórek.