Serial cieszy oko, ale denerwuje umysł. Ilość dróg na skróty i niedopracowań powoduje ból niczym zabieg lobotomii dokonany na widzu przez zespół Netflixa.
Wolałbym już oglądać ośmioodcinkowy niemy serial o życiu pasażerów tego statku. I byłoby to naprawdę fajne oglądanie, bo sfera wizualna jest ekstra. Do rzeczy, poniżej lista głównych zarzutów:
- W intro każdego odcinka można usłyszeć przerobioną wersję utworu White Rabbit, sam utwór występuje też w którymś z epizodów. Dokładnie ten kawałek został wykorzystany w najnowszym Matrixie (i także jego trailerze), było to jakoś rok temu, albo jeszcze wcześniej. Nie wiem, jak do tego doszło, ale już na starcie powoduje to irytację i jest co najmniej nieoryginalne. Ból pogarsza fakt, że "Matrix" jest najgłośniejszym dziełem filmowym krążącym wokół tej samej tematyki co "1899" ( czyli symulacji) i bardzo mocno przyczynił się do wzrostu zainteresowania tą tematyką na świecie. Jeśli to jakieś nawiązanie ze strony twórców to mają o sobie naprawdę duże mniemanie.
- To nie koniec podobieństw (inspiracji?) jest jeszcze scena z białą i czarną strzykawką, motyw z zatrzymanym pociskiem, sposób podłączenia do symulacji widoczny w ostatnim odcinku, oraz wiele innych podobieństw, których akurat trudno uniknąć (np. znikające ściany). Mam wrażenie że reżyser, któremu zależałoby na zrobieniu poważnego serialu o symulacji, szukałby nowych dróg (polecam "Peryferal") i wolałby uniknąć porównań do "Matrixa", a tutaj takie oczywistości. Sam motyw z białą i czarną strzykawką byłby tak naprawdę bardzo fajnym "smaczkiem" gdyby był jedynym nawiązaniem. Może ten serial powinien nazywać się "Animatrix:1899"?
- Pojawiły się oskarżenia związane z domniemanym plagiatowaniem komiksu "Black Silence" - łatwo się z nich wybronić, ale jak było - tego nie wie nikt. Biorąc pod uwagę, jak wygląda intro tego serialu, nie zdziwiłbym się, gdyby zdecydowano się na kolejne "małe" zapożyczenia .
- Rockowe kawałki wykorzystane w serialu nie pasują mi tu ani trochę, wygląda to jakby Twórcy chcieli sobie je po prostu wrzucić bo będzie tak fajnie i może sprawią że serial będzie bardziej cool. Jak ktoś już sięgnął po Black Sabbath, to aż prosiło się o użycie
Planet Caravan:
We sail (czy akcja nie dzieje się czasami na statku?)
through endless skies (idealne nawiązanie do końcówki ostatniego odcinka)
stars shine like eyes the black night sighs (znowu nawiązanie do końcówki)
W połączeniu z możliwościami, jakie daje technologia wizualna wykorzystana na potrzeby serialu, można było stworzyć niezwykłą scenę. "Wizard" z wesołą harmonijką, niby trochę pasował tematycznie, ale w moim odczuciu zepsuł klimat odcinka "Zew". Wnioskuję, że autorzy niezbyt przemyśleli ten element i nie poświęcili zbyt wiele czasu na poszukiwanie pasujących utworów.
- Motyw bohaterów rozmawiających w wielu językach jest bardzo ciekawym pomysłem, ale został tu zrealizowany w irytujący i niekonsekwentny sposób. Nikt nie porozumiewałby się w taki sposób w obliczu dziwnego i nieznanego zagrożenia. Reżyser jakby liczy, że widz pominie logiczny aspekt tego zjawiska i będzie ślepo podążał za napisami i potrzebą poznania zakończenia sezonu. BTW - ciekawym i być może nawet lepszym doświadczeniem może być oglądanie tego filmu bez jakichkolwiek napisów.
- Podczas oglądania serialu, cały czas miałem wrażenie, że Twórcy próbowali wykreować jakiś super międzynarodowy twór, wielkie filmowe dzieło zjednoczenia Europy. Oczywiście z niemieckim kapitanem za sterem i niemiecką załogą. Polak jest specjalistą od dokładania do pieca, ale to akurat w miarę pokrywa się historycznie. Mimo tego jest to warte odnotowania. Całość przypomina mi radosną propagandę serwowaną przez program telewizyjny "Europa da się Lubić" i bije infantylizmem.
Niestety do dobrego serialu wiele tu brakuje, na bardzo wysokim poziomie jest jedynie warstwa wizualna serialu oraz gra niektórych aktorów, w tym Macieja Musiała, do którego miałem lekko negatywne podejście, a bardzo mnie tu zaskoczył. Mam wrażenie, że Twórcy trochę za bardzo podniecili się swoim dziełem i zapomnieli, na czym naprawdę trzeba się skupić. Chyba, że jedynym celem tej produkcji było zarobienie ogromnej ilości mamony, wtedy można powiedzieć że to doskonała robota.