Z jednej strony jest tu wszystko, co powinno być w dobrym "darkopodobnym" serialu. Jest super scenografia, dobre zdjęcia, sporo ciekawych postaci, jest wisząca w powietrzu zagadka i tajemniczy klimat. I nagle w okolicach szóstego odcinka dowiadujemy się o co chodzi. Niestety. Bo potem zaczyna się "skakanie" pomiędzy wymiarami, grzebanie w dziwnej maszynerii (swoją drogą ten "pilocik", wyglądający jak dziecinna zabawka, to dość osobliwy pomysł) i mnóstwo "natchnionych" wersów padających z ust bohaterów. Widać że to serial twórców "Dark", bo mamy tu pogmatwanie na siłę, podobnie jak w poprzedniku. Twórcy mieszają, plączą i udają że wszystko to prowadzi do logicznego rozwiązania. Tymczasem finał mocno mnie rozczarował, takie rozwiązanie to totalne pójście na skróty. Równie dobrze fabuła mogłaby się rozgrywać na wyspie, w pociągu, pod ziemią - gdziekolwiek. W ogólnym rozrachunku to, co i gdzie się działo, nie miało żadnego znaczenia. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to sytuacja kiedy twórcy mają już rozpisany plan na kilka sezonów i to, co się działo na statku, będzie później jakoś uzasadnione. Póki co musiałem się zadowolić ładnym, klimatycznym obrazkiem. Takie moje zdanie, oczywiście można mieć inne :)