Ta produkcja pozbawiona jest masy rzeczy, które podobały mi się w Yellowstone i 1883 oraz jednocześnie zaczerpnęła wiele złych wzorców z mainstreamowych seriali.
To są moje zarzuty:
1. Mam wrażenie że sami twórcy nie za bardzo wiedzą czym ten serial ma być. Z jednej strony romansidło, z drugiej wątki Kościoła Katolickiego i Indian, a gdzieś tam z boku to co było najważniejsze, czyli spuścizna Duttonów.
2. Tempo rozwoju wątków jest niesamowicie powolne. Widać tu bardzo złą cechę obecnych seriali, czyli niepotrzebne przedłużanie wszystkiego co się da. Nie zrozumcie mnie źle, ja nie oczekuję serialu akcji, gdzie ciągle są strzelaniny i wybuchy. Lubiłem po prostu w Yellowstone to że jeden wątek potrafił się zacząć na początku odcinka i jednocześnie pod koniec zakończyć. Niezależnie od tego czy odcinki były pełne akcji, czy spokojne, to nie było tam niepotrzebnej dłużyzny. Tutaj niestety jest to mocno odczuwalne.
3. Te nieszczęsne wątki Indian i Kościoła. Ja nie chcę stawać w niczyjej obronie, ale zostało to przedstawione wręcz w kreskówkowy, przerysowany sposób. Każdy ksiądz i każda zakonnica to gwałciciele, sadyści i zabójcy. Nawet jeśli chcieli to przedstawić w taki sposób, to mogliby zrobić to przynajmniej bardziej realistycznie. No błagam was, ksiądz w sutannie tropi konno Indian, a później spuszcza im lanie. Mógł wynająć od tego ludzi, ale niee, lepiej sam sobie ręce będzie brudził. Kogoś poniosła tu fantazja.
Naprawdę nie wiem co sądzić o tej produkcji. Łudzę się że 2 sezon będzie lepszy, ale niestety mam wrażenie, że będzie jeszcze gorzej.