a jednak się dobrze ogląda... :)
Zgrzytem jest jak łatwo Alex dała się zawieść w pułapkę, przecież słyszała, że kobieta ze stacji mówi, że po drodze nie ma innych stacji benzynowych i na pewno nie dojadą. Wydaje się, że tak zaradna osoba, a jednak bez słowa wsiadła do samochodu i naraziła siebie i dziecko.
Zastanawiam się, na ile prawdopodobne jest odchowanie 6-miesięcznego wcześniaka na mleku od krowy. Wydaje się, że to fantazja literacka, w dodatku pisana przez faceta. Mimo wszystko postawa Alex związana z dzieckiem niesamowita i bardzo budująca. I jeszcze Jacob "Daj jej dziecko!" - wszystko się tutaj dopina
Jest pewien niedosyt ze strzelaniny z udziałem Spencera, trochę za szybko to poszło. Chyba dobrze by było to trochę rozciągnąć, pozwolić mu np. przejąć dowodzenie obroną i wykonać jakąś ciekawą akcję oskrzydlenia, czegoś co być może wyniósł z wojska, a skończyło się w sumie trochę płasko. Ale nie tragicznie, szczególnie, że nie skończyło się na tym, i wisienką była akcja u Withfielda. To, że nie było tam żadnej obstawy uzasadnia jego przekonanie, że we własnym domu nic mu nie grozi (poza tym, że jednak wszyscy, których ewentualnie mógł mieć, ruszyli na akcję). Z kolei ze strony Spencera i Forda było to o tyle racjonalne, że należało wyeliminować zagrożenie dla farmy. Brakowało tu może jakiegoś rekonesansu z daleka, by się przekonać, że rzeczywiście nie ma tam większych sił, z którymi we 2 mogli sobie nie poradzić.
Cara - wg mnie bardzo słabo obsadzona aktorsko. Sprawia wrażenie przestraszonej staruszki z rozbieganym wzrokiem, a zdecydowanie nie gra takiej roli w filmie.
Rainwater (Indianka) kolejna moim zdaniem źle obsadzona rola. Nie pasuje akurat do tej roli.
Zakończenie jej wątku też kompletnie niewiarygodnie, dziewczyna zastrzeliła śledczego z ekipy, która ją potem broniła na wszelkie sposoby, jak gdyby znali jej wcześniejszą historię, a przecież tak nie było (poza zdawkową relacją). Lepiej chyba by było, gdyby ją zastrzelili, no przynajmniej by to było bardzo wiarygodne. A tak wyszło troche ideologicznie - kobieta-szeryf z Indianinem ratują zgnębioną przez opresyjny system młodą Indiankę.
Wątek obrony farmy (Ford) i wątek afykański (Spencer) - genialne, coś niesamowitego. Przeprawa Spencera i Alex przez całe US, generalnie ta ich odyseja.. to ciągnęło ten film bardzo mocno.
Z kolei wątek Indianki prześladowanej przez Kościół - katastrofa. Gdyby film składał się tylko z tego, byłoby to dla mnie mocne max. 3/10. Pozostałe wątki uratowały sprawę, tej spokojnie mogłoby nie być albo w to miejsce można było włożyć coś o Indianach, ale na poziomie wątku ze Spencerem.
I ostatni zgrzyt to sceny erotyczne Whitfielda. Po prostu przewijałem to.
Z powodu tych minusów, o których napisałem, ogładam z przyjemnością, ale niespecjalnie polecam innym. Film totalnie nierówny, mocno na plus, ale mogło być idealnie.