Przez 6 odcinków 2 sezonu serial 5/5. Ten sezon doskonale pokazywał USA z początku XX wieku i pięknie budował napięcie, ale ostatni odcinek to jest jakiś festiwal głupoty i niedorzeczności. Mam wrażenie jakby ktoś go napisał na kolanie, po dużej ilości alko i zupełnie nie miał pomysłu na jego zakończenie. Kilku ludzi odpiera atak na dom kilkunastu-kilkudziesięciu zbirów. Stara babka nawala ze snajperki niczym Simo Hayha. Na dworcu w chaotycznej, acz przygotowanej przez napastników strzelaninie, w starciu co najmniej 12 ludzi na może 6, wygrywają ci drudzy nie ponosząc przy tym praktycznie żadnych strat. Ogólnie wszystko sprowadzało się do prymitywnej napierdzielanki, a misternie tkana przez 2 sezony sieć wątków, pozwalająca zakończyć je na co najmniej osiem zaskakujących sposobów została rozwiązana machnięciem wielkiego, zardzewiałego topora. jestem zbulwersowany...